- Ał . . .! - zatrzymała się .
- Co się stało ? - podbiegłem do Luny .
- Nie, nic . . .
- Jak nic...? przecież widzę... - powiedziałem - połóż się na chwilkę....
Luna położyła się na boku.
- Luna patrz.... - powiedziałem spokojnym głosem, a na jej brzuchu było widać małe łapki szczeniąt - jeszcze ich nie widzę, ale wiem że są słodziutkie... - powiedziałem - ale i tak musimy iść do szamanki...
- Znów.... Ał... - jęknęła z bólu wadera
- Tak.. choć... albo nie.... - powiedziałem i przyleciał Eragon - polenisz na smoku..
- Sama...?
- Nie....
Wsiedliśmy na smoka i polecieliśmy do Oli.
*** U Szamanki ***
- Ola zbadaj ją... i kiedy urodzi...?
- Dobrze...
*** Po badaniu***
- I co?
- Niedługo urodzi może jutro.... ale będzie musiała u mnie zostać....
- Jeśli Luna zostaje to ja też....
- A kto pilnuje watahy...? - zapytała Luna
- Eragon z Betom - powiedziałem
< Luna? opiszesz jutrzejszy dzień :) >
No comments:
Post a Comment