Wednesday, July 31, 2013

Tajler CD Laury


- wiesz nie wie czy to dobry pomysł aby gdzieś iść
- ale dlaczego nie lubisz mnie już?
- nie! ja cię bardzo lubię
- to o co godzi? - spytała zdziwiona Laura
Spuściłem głowę na dół i powiedziałem :
- chodzi o to ,że... Podniosłem głowę i mówiłem z wieloma uczuciami na raz z złością smutkiem , i radoscią
- ja o mało zawału serca nie dostałem! czy wiesz jak ja się o ciebie martwiłem?
- ja po prostu byłam w złym humorze ,byłam wściekła na tatę
- rozumiem ale proszę cię następnym razem jak będziesz miała jakikolwiek problem powiedz mi to ci pomogę, jestem twoim przyjacielem tak jak Neptun i nie chcemy aby cokolwiek ci się stało
- no dobrze - a teraz con ty na to abyśmy poszli poszukać księżyca może jest na ziemi
- no to chodźmy
- ale gdzie zaczniemy?
- hmmm może na plaży ?
- możemy tam sprawdzić
  Poszlimy na plażę a tam BINGO Księżyc rozmawiała właśnie z Ziemią. Podeszliśmy bliżej do wilczyc i przedstawiliśmy się.
-dzień dobry Ziemi i Księżycu - powiedziała Laura
- witamy was - powiedziały wilczyce

Laura co dalej?

Laura CD Tajlera

- powiedz mi prawdę co się stało pokłóciłaś się z rodzeństwem?
- Gorzej... - powiedziałam, a ma blizna na policzku pojawiła się. - pokłóciłam się z ojcem... - łza poleciała mi z oka.
- A ta blizna...?
- Nie chce o tym mówić... - zaczęłam płakać i przyleciał Neptun (towarzysz). Wskoczyłam na niego i odleciała.
Leciałam z na nim i płakałam.
- Co się dzieje z naszą rodziną...?!  - wykrzyknęłam
- Laura... po prostu Drago jest nadopiekuńczy wobec was. - powiedział Neptun
- Ta... myślał że będzie fajny bo da mi szlaban...?!
- Nie... Drago od początki widział że to nie wilk dla ciebie i tak się zachowuje.
- Wiem.... ale... ale nie chce już żyć !! - krzyknęłam jak najgłośniej i skoczyłam z Neptuna.
- Laura...!!! - usłyszałam smoka, ale nie dało się mnie dogonić.
Upadłam na ziemie i straciłam przytomność.....

*** Neptunem ***
Leciałem ile sił w skrzydłach, ale Laura była szybsza. W kilka sekund wadera znalazła się ne przytomna na ziemie.
- Laura... żyjesz..? - pytałem jej, ale z jej pyska leciała krew. W tym samym czasie przybiegł Drago - Ty stąd odejdź... widzisz co narobiłeś.. - warknąłem
- Ja..?
- Wszystkiego jej zabraniasz.... jesteś po prostu chory... - warknąłem ponownie.
Wziąłem Laurę w łapy i poleciałem no mej tajemniczej jaskini.
Wleciałem do nory, położyłem ją w magicznym kręgu. Usiadłem na przeciwko niej i zacząłem wzywać dobre demony żeby jej pomogły. Po kilku godzinach wadera się ocknęła.
- Laura żyjesz... - powiedziałem spokojnym głosem.
- Co się dzieje..? - zapytała oszołomiona
- Nic, ważne że żyjesz.. - powiedziałem i dałem jej fiolkę z miksturą życia.
- Pij... - powiedziałem, a wadera wypiła. - połóż się i odpoczywaj...


*** Laurą ***
Leżałam w magicznej norze Neptuna. Pachniało tam wszystkimi roślinami.
Minęło kilka dni od wypadku, którego bym nie przeżyła.
- Neptun, wracamy do watahy...?
- Tak.. - powiedział, a ja na niego wsiadłam i polecieliśmy.
Na lądzie czekał Tajler i pozostali:
- Cześć Laura.. - powiedział Tajler i przytulił mnie
- Hej.. - powiedziałam również przytulając, ale przyszedł Drago i odepchnął basiora.
- Ty wracasz ze mną.. - warknął i złapał mnie za łapę, ale na drodze stanął mu Eragon i Neptun
- Nigdzie nie idziesz... - powiedział Eragon
- Ona zostaje z nami.. - powiedział Neptun
- Chciałem ją tylko przeprosić.. - powiedział łaskawym głosem - Przepraszam Cię Lauro...
- Z trudem przyjmuje przeprosiny.. - powiedziałam z poważną miną - a teraz idź i nie psuj mi dnia.... - powiedziałam i podeszłam do Tajlera, a koło nas nikogo nie było
- to gdzie teraz idziemy...? - zapytałam


<Tajler?>

Nowy Wilk!

Powitajmy Saimon'a !
Baw się dobrze !

od Tajlera do Piryt

szedłem do lasu gdy spotkała radosną Piryt . Znalazła nowe miejsce i chciała bym z nią poszedł powiedzieć o nim alfie.
- wiesz nie wiem
- proszę
- hmmm w sumie i tak potem miałem iść w tamtą stronę .....
- to idziemy!
Poszliśmy w stronę jaskini Alf Nagle przypomniałem sobie o o o spotkaniu z Laurą i jej zmartwieniu .
- wiesz Piryt może dalej pójdziesz sama ?
- ale dlaczego? coś się stało?
- ee no i tak i nie poprostu wolę nie drażnić alfy moją obecnością
- ale czemu miałbyś go zdenerwować?
- bo ee... to oj a taka jedna sprawa no i po prostu dalej idź sama dobrze?
- no ok ale potem masz mi powiedzieć o co chodzi bo bardzo dziwnie się zachowujesz
- ja dziwnie ? nie.... wydaje ci się
- wcale mi się nie wydaje coś jest nie tak
- wszystko jest w porządku
- dobra ja idę ale zaraz proszę abyś mi powiedział o co chodzi
Piryt poszła powiedzieć alfie o nowym miejscu a ja położyłem się w krzakach bo było dość upalnie .

Piryt?



Od Jade CD Aurum

Patrzyłam na tę małą z przerażeniem. Jasne, że chętnie bym ją przygarnęła, ale szczenię to spora odpowiedzialność. Po za tym nie byłam pewna czy nie ma gdzieś swojej mamy a to nie jest tylko wybryk za to, że mama zabroniła jej bawić się z innymi.
Na warsztat trzeba wziąć jeszcze jedną i najważniejszą rzecz:
Nie mam partnera. To żałosne, ale kto by zechciał wilczycę z dzieckiem...
Z drugiej strony bardzo chciałabym mieć kogoś kto by mnie pokochał. Nawet gdybym miała być jego mamą...
Uśmiechnęłam się:
- Aurum...
- Tak? - spytała. Wyciągnęłam jej zza ucha patyk i oczyściłam. Spojrzałam jej głęboko w oczy.
- Powiedz mi gdzie są twoi rodzice?


< Aurum?>

Tuesday, July 30, 2013

Tajler CD Laury

- możemy iść do kolorowego lasu i pobawić się
- a w co chciałbyś się tam bawić?
- w berka , w skakanie w liście...
- możemy iść
Poszliśmy w stronę lasu Laura wydawała się strasznie smutna postanowiłem dowiedzieć się co ją niepokoi .
- Lauro cy coś się stało?
- nie... nic co nia ło się stać?( spróbowała się uśmiechnąć )
- na pewno?
- tak tak , wszystko w porządku
Mogłem przeczytać jej myśli lecz postanowiłem sam do tego dojść a nie iść na łatwiznę .
- przecież widzę , że coś est nie tak wczoraj byłaś inna ....
- a jaka?
- wesoła i szalona
- nie nic się nie stało
- no dobrze ufam ci , bo jesteśmy przyjaciółmi (popatrzyłem na nią)
-eee berek ,złap mnie(zmieniła temat , gdy byliśmy na miejscu)
Pobiegłem za nią i bawiliśmy się tak jakiś czas do puki się nie zmęczyliśmy.
to może pójdziemy się czegoś napić?
- no to nad jezioro Norweskie ?
- no to chodźmy
poszliśmy w stronę jeziora ,ale było to dość daleko więc poszliśmy na skróty przez stary most.
- wiesz Lauro lepiej idź pierwsza a ja tóż za tobą dla bezpieczeństwa most jest stary więc może się zawalić
Przeszliśmy na drugą stronę a potem przez krzaki i byliśmy na miejscu. Napiliśmy się wody i nie wiedzieliśmy co dalej robić.
- może gdzieś się przejdziemy?
- a gdzie?
- nie wiem idźmy przed siebie , albo wiem wróćmy do wodospadu
- ale po co?
- chciałbym coś tam zobaczyć
- no ale...
- proszę
- no zgoda
Poszliśmy do wodospadu zajęło nam to sporo czasu , bo byliśmy daleko , ale doszliśmy.
- no to co chcesz tutaj sprawdzić?
Nic nie mówiąc pociągnąłem ją za sobą. Przeszliśmy prze wodospad a naszym oczom ukazała się księżycowa jaskinia










- ale tu pięknie - powiedziała Laura
skąd wiedziałeś ,że tu jest ta jaskinia?
- nie wiedziałem szukałem tej jaskini jak byłem małym szczeniakiem , ojciec opowiedział mi baśń o księżycowej jaskini do której przybywają księżycowe wróżki i inne magiczne stworzonka
- uwierzyłeś w to?
- tak szukałem a pote pomyślałem ,że ojciec mnie okłamał aż do teraz
- ale czemu wszedłeś tutaj przecież mogłeś natrafić na pustkę
- poczułem gdzieś tam w środku ,że muszę to sprawdzić no i znalazłem!
-przejdziemy się po niej?
- zgoda ale musimy być bardo cicho te stworzenia są bardzo płochliwe
poszliśmy w głąb jaskini było tam pięknie .
- Tajler zobacz tam coś poleciało wyglądało na iskierkę
- chodźmy to sprawdzić
Chodziliśmy po jaskini ale nic nie znaleźliśmy .
- Laura wiesz nie powinniśmy nikomu pokazywać tego miejsca
- czemu?
- bo te zwierzątka z tąd uciekną i jaskinia straci swoją moc
- zgoda nikomu nie powiem
- dziękuję a no i mam jesze jedną proźbę
- jaką?
- powiedz mi prawdę co się stało pokłóciłaś się z rodzeństwem?

Laura?

Od Aurum c.d. Jade

Lato, lato, lato! Czas nieskończonych zabaw! Przez cały czas, nie wiem, czemu to mi przypadła jesień, a nie lato. W końcu z całej naszej czwórki, tylko ja lubię się bawić.
Moja podróż nie trwała długo. Jakieś dwa, trzy miesiące. Mimo to miałam jej już dość. Chciałam zatrzymać się w jakiejś watasze, tylko że do tej pory żadnej nie spotkałam.
Właśnie przedzierałam się przez krzaki, gdy usłyszałam czyjś głos. Zatrzymałam się by posłuchać. W końcu należał do jakiegoś wilka.
-Jestem nikomu nie potrzebna! Nikt mnie nie lubi, nie kocha... Powinnam się zabić!-usłyszałam. Już miałam iść dalej, gdy wpadłam na genialny pomysł. W końcu podaję się za trzymiesięcznego szczeniaczka. Tak więc jak każdy szczeniak, potrzebuję mamy. Poszłam więc w stronę tamtej wadery. Gęste gałęzie nie ułatwiała mi jednak tego. Nawet rozmiar trzymiesięcznej wadery dużo mi nie pomagał. Gdy w końcu się przedarłam przez zarośla, byłam cała brudna. Futerko miałam potargane, pełno liści, a na dodatek jakiś patyk sterczał mi z ucha. To musiał być naprawdę zabawny widok. Podeszłam do zdziwionej wadery.
-Pseplasam. Jeśtem Aulum. Cy chces być moją nową mamusią?-wypaliłam prosto z mostu.


<Jade, zostaniesz moją mamą?>

od Piryt do Tajlera

Kiedy byłam już w jaskini momentalnie zasnęłam. ale w nocy obudził mnie skrzekot nietoperzy i nie mogłam zasnąć wiec postanowiłam je odgonić i pooddychać świeżym powietrzem.

*rano*

poszłam na spacer ale w inną stronę niż zwykle bo ścieżka przykuła moją uwagę. zauważyłam dziwną zarośniętą dróżkę i postanowiłam nią pójść. szłam ok godziny i przed moimi oczami ukazał się piękny widok...

postanowiłam sprawdzić jaka jest woda. była bardzo przyjemna, zimna jak na taki dzień. popływałam w niej trochę i postanowiłam powiedzieć o tym Drogo.
Kiedy szłam znaleźć alfę napotkałam Tajlera.
- nie uwierzysz co znalazłam!- powiedziałam bardzo wesoła do wilka.- pójdziesz ze mną powiedzieć o tym

<Drago??>

Laura CD Tajlera

- Kto to był...? - zapytał zły Drago (tata)
- Znajomy, a co?
- Na pewno...?
- Tak.. - odpowiedziałam spokojnym tonem
- Masz szlaban na wychodzenie z nory... - powiedział zły
- Dla czego....? bo spotykam się ze znajomymi.. co może mam siedzieć w pokoju i gadać tylko z wami.. - wykrzyknęłam - jesteś żałosny... - odparłam
- Uważaj co mówisz...
- Jestem już dorosła i wiem co mam robić... - krzyknęłam
- NIE POZWALAM CI NA CAŁKOWITE WYCHODZENIE Z NORY !!! - wykrzyknął głośno
- Jesteś podłym i .. i... po prostu tępym ojcem... - wykrzyknęłam i ze złościom pobiegłam do pokoju.
Wzięłam swoje skórzane walizki i zaczęłam pakować wszystkie me rzeczy.
Po jakimś czasie w moich drzwiach pojawił się Drago:
- Czego chcesz...?
- To ja się Ciebie pytam co ty robisz...?
- Wyprowadzam się... - powiedziałam
- Nigdzie stąd nie wyjdziesz...!
- Tak...?! - zapytałam - wa* się... - powiedziałam, a On na mnie skoczył
- Uważaj co mówisz gówniaro... - powiedział i walnął mnie łapą.
Zepchnęłam go z siebie. Usiadłam, a swą łapą dotknęłam rany, leciała z niej krew.
- Zobacz co narobiłeś... - powiedziała zła. Ponownie lekko dotknęłam i się zagoiła. - A teraz wyjdź... - powiedziałam i wyszedł
Postawiłam torby koło okna.
Położyłam się na posłaniu i zasnęłam.


*** Rano ***
Wstałam i od razu chciałam wyjść, ale drzwi pokoju były zamknięte.
Otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego.
Poszłam nad wodospad i czekałam na Tajlera.
Po chwili przyszedł:
- Cześć Laura... - powiedział
- Hej... to co robimy...?

<Tajler?>

Od Jade:

Leżałam przed jaskinią i płakałam w najlepsze.
- Co się stało? - spytała moja towarzyszka Perrie
- Nic - odwarknęłam sucho
- No nie udawaj! Znam cię na tyle długo by wiedzieć że płaczesz rzadko. - rozzłościła się. Nie miałam siły się dalej sprzeczać.
- Jestem nikomu nie potrzebna! - krzyknęłam - Nikt mnie nie lubi, nie kocha... Powinnam się zabić!

<ktokolwiek?>

Od Zak'a CD Candy

Od Zak'a CD Candy

Na te słowa zacząłem się śmiać
- Z czego się śmiejesz - zapytała trochę zdenerwowana wilczyca
- Jak się złościsz to wyglądasz bardzo zabawnie
- Nie prawda !
- A właśnie , że prawda * znowu zacząłem się śmiać - To czekaj mówisz , że mam już Ci nie pokazywać języka tak ? - znowu pokazał jej język

( Candy ? )

Candy CD Zak'a

- To się myj ! - powiedziałam zła .
- Co Ci jest ? - zapytał Zak .
- Nikt, ale to nikt, nie będzie mi wytykać języka ! - warknęłam .

< Zak ? Będziesz mi dalej wytykać język ?! >

Od Zak'a CD Candy

- Niezły strzał - powiedziałem do wilczycy
- Dzięki - uśmiechnęła się
- Ale ja wole stare metody - pobiegłem za dużym jeleniem i rzuciłem się na niego zagryzając go
- Ale wiesz , że tak było szybciej - odezwała się Candy
- Wiem , ale wole sam sobie coś upolować - pokazałem jej język i zjadłem zdobycz
- Macie tutaj jakieś jezioro czy wodospad
- Tak , jest niedaleko
- To dobrze - spojrzałem na siebie - muszę się umyć

( Candy ? )

Tajler CD Laury


- wiesz po raz pierwszy wolałbym porobić coś innego
- a co takiego?
- popływać dzisiaj było upalnie woda na pewno jest ciepła
- no dobrze
weszliśmy powoli do wody na pierwsz wejście była zimna no ale mam swój sposób na to. Pobiegłem dalej i zanurzyłem się w wodzie.
- Lodowata , jak możesz w niej nurkować ?
- jest ciepła , zanurz się
- nie , jest zimna
- zaufaj mi
- ale....
Podpłynąłem do niej i powiedziałem :
- zaufaj mi woda jest ciepła
- dobra , dobra ufam ale nie mów takim głosem proszę
- ale jakim?
- takim nadopiekuńczym
- ja nie jestem nadopiekuńczy tylko chcę ee no dobra trochę jestem
Mówiąc to popchnąłem ją i wpadła do wody .
- Tajler!
- tak?
- mogłeś mnie ostrzec
- mogłem , ale w tedy byś się odsunęła i by się nie udało (uśmiechnąłem się)
Laura zaczęła mnie gonić a ja uciekałem pływaliśmy jaklieś 10 minut a Laura chyba świetnie się bawiła .
- Laura?
- tak
- woda zimna czy ciepła?
- ciepła (uśmiechnęła się)
- a widzisz (odwzajemniłem uśmiech)
wiesz co? robi się ciemno powinniśmy wyjść i wyschnąć
- no to wyjdźmy i wracajmy do naszych jaskiń
- odprowadzę cię dobrze?
- jasne
Poszliśmy w stronę jaskini Laury po paru minutach byliśmy na miejscu
- spotkamy się jutro?
- pewnie , noże nad wodospadem?
- wpadnę po ciebie do jutra(puściłem jej oczko)
Idąc w stronę swojej jaskini zobaczyłem samca alfę dziwnie na mnie popatrzył i wszedł do swojej jaskini . Ja wróciłem do siebie i poszedłem spać

Laura?

Od Candy do Zak'a

- Candy - uśmiechnęłam się .
Zapadła nie zręczna cisza .
- Może Cię oprowadzić ? - zapytałam .
- Dobra - powiedział Zak i poszliśmy .
Poszliśmy do Magic park .
- Ale ładnie - powiedział basior .
- Tak . . . Choć ! - powiedziałam i pobiegłam w stronę sarny .
- Głodny? - zapytałam .
- Trochę - powiedział cicho Zak .
Wzięłam łuk do łapy . . .
- Nie polujesz ?! - zapytał odważniej .
- Wolę strzelać - zaśmiałam się .
Wzięłam łuk do łapy i wycelowałam w szyje sarny, puściłam strzałę, która trafiła sarnę !
- Smacznego - powiedziałam .

< Zak ? >

Od Zak'a

Od Zak'a 

Wędrowałem kilka dni , aż znalazłem tą watahę . Na początku nie wiedziałem czy w ogóle jestem tu mile widziany . Zauważyłem wilczyce podszedłem do niej i przywitałem się : 
-Jestem jestem Zak , a ty? 

< Jakaś wilczyca ? >

Od Reneesmee " Wyprawa do kryształowej jaskini "

Był brzydki, popołudniowy dzień. Nie było słońca tylko od rana lał deszcz. Strasznie mi się nudziło. Chodząc tak po mojej jaskini spojrzałam na starą księgę która miałam mi służyć za podręcznik jeszcze za czasów mojego dzieciństwa. Nie lubiłam jej czytać, lecz coś mnie podkusiło.
Były tam wpisy o smokach, gryfach i innych magicznych stworzeniach.
Nagle zatrzymałam się na stronie gdzie był napis Prawdziwa legenda, czyli Kryształowa Jaskinia. Jest usiana najróżniejszymi klejnotami o różnych kolorach. Zaczęłam sobie ją wyobrażać gdy nagle rozproszył mnie głos Paradise.
-O czym czytasz?- Spytała się
-O niczym.- Odparłam szybko zamykając księgę
-Może się przejdziemy,? Już się rozpogodziło.
-Może jutro teraz muszę coś upolować.
CDN

Monday, July 29, 2013

Nowa wilczyca !

Powitajmy Reneesmee !


Baw się dobrze !

Laura CD Tajlera

- teraz ja cię zapytam -co najbardziej lubisz robić? - zapytał
- Hmm.... szczelać z łuku.., biegać jako lampart.... skakać,
- Jako lampart...?
- Tak... - powiedziałam i zmieniłam się w to zwierze
- Super.... a z rodziny kogo naj bardziej lubisz...?
- Tate Draga i Mamę, a rodzeństwo nie za bardzo... - zaśmiałam się
- Aha.... lubisz sport.? - zapytał ponownie
- Tak... - powiedziałam i dotarliśmy nad plaże. - Ładnie jak zawsze... - uśmiechnęłam się
- Tak....
- Może pospacerujemy...?

<Tajler?>

Laura CD Jade

- Wyczuwam miłość w powietrzu - szepnęła
- No coś ty?!
- A jednak. Ty i Tajler to coś poważnego???
- Nic.... to mój znajomy.... - powiedziałam ostrym głosem
- Na pewno....?
- Tak... - powiedziałam zła - chyba że ty w nim się kochasz... - zaśmiałam się, a wadera do mnie podeszła.
- Nie jest w moim typie... - powiedziała wadera podchodząc bardzo blisko do mnie.
- Nie dotykaj mnie... - powiedziałam, zaś Ona to zrobiła i przyleciał Neptun (towarzysz).
Stanął koło mnie i popatrzyła się na Jade:
- Co się dzieje....? - zapytał poważnym głosem
- A nic... - powiedziałam
- Czułem i słyszałem.....
- Neptun, wyluzuj... - powiedziałam - my tylko gadamy... - uśmiechnęłam się, ratując Jade
- Na pewno...?
- Tak.. - powiedziałam i poleciał
- Towarzysz....? - zapytała Jade
- Tak, ale gdybym go nie powstrzymała byś zginęła lub leżała w spączce - powiedziałam. - i sorka za napad złościom... - uśmiechnęłam się i poszła w swoją stronę.

od Tajlera do Laury

Następnego dnia po patrolu wyruszyłem do jaskini Laury. Gdy byłem na miejscu zobaczyłem samca alfę i spytałem:
- dzień dobry , jest Laura?
- tak zaraz przyjdzie (mówiąc to popatrzył ostro na mnie i poszedł)
Po chwili Laura wyszła z jaskini.
- Cześć
- cześć to gdzie idziemy?
- co powiesz na plażę albo park?
- hmmm na plażę
- dobrze
Poszliśmy w stronę plaży po drodze zapytałem
- Lauro może zagramy w pewną grę co ty na to?
- mieliśmy iść na plażę
- no tak i idziemy ta gra polega na zadawaniu sobie nawzajem pytań i dawania szczerych odpowiedzi
- no dobrze to zagrajmy ,kto zaczyna?
- pytaj pierwsza
- masz ulubiony kwiat?
-eee tylko się nie śmiej
- dobrze
- lubię prawie wszystkie rodzaje goździków i wiem gdzie rosną mogę ci potem pokazać
- ok , pytam dalej Ulubiona pora roku?
-jesień , ale lubię też lato
- aha a co lubisz robić?
- tańczyć tworzyć układy no grać w przedstawieniach spacerować i latać
- to fajnie
- teraz ja cię zapytam
co najbardziej lubisz robić?

Laura?

od Tajlera do Piryt

- no wiesz teraz zwiaduję , ale jak chcesz możesz iść ze mną
- chętnie
- teraz zbieram się do parku
- no to idziemy !
Poszliśmy o parku ptaki śpiewały ale nic po za tym nie było więc poszliśmy dalej do kamieni ciepła przez ten nasz najdłuższy most. Potem do kolorowego lasy gdzie nazbieraliśmy kolorowych liści potem usypaliśmy z nich górki i skakaliśmy w nie .
- Ale zabawa jak szczeniaki normalnie - powiedziała Piryt i uśmiechnęła się
- co prawda to prawda
- gdzie teraz?
- zostało mi ostatnie miejsce do zwiedzenia
- a jakie ?
- Gaj
- no to ruszamy w drogę
Szlismy z 15 minut i doszliśmy. Obeszliśmy sad i usiedlismy przy moim ulubionym drzewie.
- masz może ochotę na gruszkę?
- nie , dziękuję
- no dobra to sam zjem
Wzleciałem w powietrze i zerwałem 4 gruszki. Położyłem się i zacząłem jeść piRyt patrzyła na mnie i powiedziała:
- wiesz jednak ma ochotę na gruszkę
Popatrzyłem na nią i dałem jej 2 gruszki i tak sobie jedliśmy aż zaczęło zachodzić słońce.
- wiesz roi się ciemno , powinniśmy wracać
- no to wracajmy
wyszliśmy z sdu i poszliśmy w stronę jaskini Piryt było ciemno więc ą odprowadziłem.
- to do zobaczenia uśmiechnąłem się do przyjaciółki
- to pa (odwzajemniła uśmiech)
Wróciłem do jaskini i położyłem się ale nie mogłem zasnąć więc pograłem na gitarze a potem zasnąłem.

Piryt a co ty robiłaś w domu?

Żegnam !

Jak już kilka razy wspominałam wyjeżdżam do Polski na tygodniowe wakacje !
Proszę was byście pisali ze wszystkimi sprawami do familoso na howrse .

Zwracam się teraz do familoso ( samca afly ) - Proszę Cię o nie zmienianie wyglądu watahy pod czas mojej nie obecności . Chciałabym jak wrócę wiedzieć co się tu działo, więc jak byś była w stanie to mogłabyś mi napisać jakieś ( jak będą ) super, fajne opowiadania i np. gdy jakieś wilki będą parą itp. oraz nowe wilki !
Jak wrócę powstawiam nowe tereny i dodam jakieś jaskinie i zwierzynę .
Proszę też o nie uzgodnienia samej kto będzie przyszłą alfą ani betą ( jak będą ) oraz innych ważnych decyzji bez ze mnie !

Postaram się zaglądać przez ten tydzień do watahy ale nic nie obiecuje . . .
Oczywiście o szczeniaki pytacie mnie, a ja spróbuje jak najszybciej odpisać .
Jeszcze dzisiaj i jutro do max. 17.30 będę na howrse i watasze ale zawsze wszystko może się zmienić !


Wszystkich serdecznie pozdrawiam z Norwegii - Luna 

Od Candy - Wielka przygoda !

Biegnę przed siebie nie znaną mi drogą, jest pięknie, a najbardziej podoba mi się to, że jestem wolna i nikt mnie nie śledzi !
Przede mną, na ścieżce, pojawiła się trawa, była bardzo wysoka, zaczęłam iść, trawa kuła i łaskotała po moim całym ciele, na szczęście dałam radę przez nią przejść . . . czemu nie użyłam teleportacji, którą dostałam od Wenus ?! Ale już po wszystkim !
Szłam dalej i dalej, im dalej byłam tym było ciekawiej, widziałam już parę jezior, przeszłam przez jeden las i wspinałam się na dwie góry, zrobiło się późno, a ja ani śniłam wracać ! 
Robiło się ciemno i chłodno, nie byłam przygotowana na taką wyprawę .
Na szczęście mam swój łuk, wzięłam rzecz do łapy .
Schroniłam się w jakiejś opuszczonej jaskini .
Nie mogłam usnąć, rozmyślałam, a to o rodzinie, a to o mojej przygodzie, którą spędzę .
Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się jasno, o 5 rano poszłam w końcu spać . . .
Gdy się obudziłam byłam pod wodą, wypłynęłam na górę i zobaczyłam to :






















Popłynęłam w stronę wyjścia .


CDN !
 
Niech nikt nie odpisuje na te opowiadanie ! 



Jade do Laury


Siedziałam przy swojej jaskini usiłując się opalić , co jest trochę trudne, gdy jest się wilkiem i ma się sierść dosłownie wszędzie!!! Nagle słonko przesłoniła mi rozświergotana Laura! Uśmiechnęłam się do niej od razu.
W końcu widziałam wczoraj coś bardzo interesującego.
- Hej - odparła Laura
- Cześć - odparłam bardzo zadowolona
- Coś ty taka wesoła???
- Wyczuwam miłość w powietrzu - szepnęłam
- No coś ty?!
- A jednak. Ty i Tajler to coś poważnego???


<Laura dokończ proszę>

Candy do Laury

- Nie, dzięki . . . - powiedziałam .
- Ale dla czego ? - zapytała .
- Bo . . . dzisiaj jestem zajęta ! - powiedziałam i poszłam .
Był wieczór, chciałam spędzić zachód słońca na wodospadzie tajemnic, sama, bez nikogo !
Gdy byłam już prawie na górze zobaczyłam inną ścieżkę, prowadziła ona poza watahę, nie strzeżone miejsce, tam gdzie jest się wolnym, a nie wszystko widzą co robimy !
Wzdychnęłam i zrobiłam kilka kroków w stronę góry, ale się zatrzymałam, spojrzałam na tamtą dróżkę . . .nie mogłam się powstrzymać i poszłam nią .

Sunday, July 28, 2013

Laura CD Tajler

- Hmm może... na plażę, akurat jest zachód słońca...?
- Dobrze, a gdzie to?
- Nie daleko...

*** na plaży ***
- Zwykła plaża dla spacerowiczów, może tu przyjść każdy, nawet zakochani... - uśmiechnęłam się
- Aha... - wilk kiwną głową
- Idziemy dalej.... potem posiedzimy...
- Dobra... - uśmiechnął się


*** Sunny beach ***
- Zachód słońca zawsze udekoruje wszystko... - powiedziałam gdy nagle pojawił się jakiś wilk....
- Kto to...? - zapytał
- Ziemia... wadera, która włada planetą na której żyjemy.. - uśmiechnęłam się
- Witam młodych podróżników.... - powiedziała
- Witam - i ukłoniłam lekko głowę, Tajler zrobił to samo. - Co Cię do nas sprowadza Ziemio...? - zapytałam
- Chciałam zobaczyć czy twój ojciec Lauro dobrze się nią opiekuje.... - uśmiechnęła się
- Mój ojciec...? - zapytałam zdziwiona
- Tak.... Jest on władcą gwiazd, nie powiedział wam...? - zapytała
- Nie...
- Przyjdę kiedy indziej do was... - uśmiechnęła się i poszła
- To może jutro skoczymy oprowadzanie...? - zapytałam Tajlera


< Tajler? opisz jutrzejszy dzień :) >

Laura CD Cnady

- Cześć.. - uśmiechnęłam się
- Hej...
- Co tutaj tak sama siedzisz...? - zapytałam siadając koło niej
- Rozmawiałam z Wenus - uśmiechnęła się
- Aha... może się przejdziemy..? - zapytałam


<Candy? woda znów wypłukała mi wenę xD >

Tajler CD Laury

- hmmm to miałaś ciekawe dzieciństwo ( uśmiechnąłem się)
- tak było fajne , ale miało wzloty i upadki
- nie wszystko jest tęczowe
Zaczęliśmy się śmiać z tych naszych rozmów .
- wiesz Lauro twój żywioł to demon a charakter masz zupełnie przeciwny
- tak ci się tylko wydaje
- hmmm zazwyczaj znam się na wilkach , no, ale może za słabo cię jeszcze znam
- może
Popatrzyłem w dół i powiedziałem:
- wysoko tu
- - tak , ale jaki widok
- to prawda , A może zejdziemy stąd i przejdziemy się po okolicy?
"słońce było w zenicie upał straszny , ale co innego można robić? "
- no dobra
- a gdzie chcesz iść najpierw nasze tereny są spore

Laura?

Nowy wilk

Witamy Jade !

Baw się dobrze !

Saturday, July 27, 2013

Od Candy do Laury

Wstałam wcześnie rano, wszyscy jeszcze spali, podeszłam do legowiska Saby .
- Hej, Saba ! - budziłam ją .
Saba po którymś razie się obudziła i rzuciła się na mnie .
- Spokój ! Bo kogoś obudzisz ! - uspokoiłam towarzysza.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na okno, w oddali zobaczyłam na prawdę dużą i jasną gwiazdę .
Przypomniałam sobie o książce którą dostałam na poprzednie urodziny .
Zaczęłam szukać po całym pokoju, znalazłam ją na szafce przy łóżku .
Otworzyłam ją na stronie dwadzieścia dziewięć .

Wenus była od dawna znaną władczynią kosmosu .Wenus jest również znana jak Jutrzenka, gdy ukazuje się z rana lub jako Gwiazda Wieczorna, gdy widoczna jest po zachodzie Słońca.
Wenus jest łatwo dostrzec. Świeci ona jasnym spokojnym żółtawym światłem. Jest to najjaśniejsze ciało niebieskie na naszym niebie (pomijając oczywiście Słońce i Księżyc), czasami widoczna jest nawet w dzień.
Wenus zawdzięcza tą swoją jasność bliskiemu sąsiedztwu z Ziemią, oraz gęstej silnie odbijającej promienie słoneczne atmosferze .

Wyszłam cicho z jaskini i pobiegłam z Sabą w stronę Wenus .
Zatrzymałyśmy się dwa drzewa za nią .
Stałyśmy tak dobre dziesięć minut .
- Długo jeszcze będziecie tu stały ? - zapytała wadera .
- Ja nie . . . nie chciałam . . . czytałam . . .ja . . .- jąkałam się .
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się .
Odwzajemniłam uśmiech .
- Ja już muszę iść - powiedziała Wenus .
Zaraz potem przyszła tutaj Laura .




< Laura ? >



Candy do Draga

- To fajnie - powiedziałam i poszłam przodem do jaskini .

* Na miejscu *
- Ja już pójdę spać - powiedziałam i weszłam do pokoju .
Położyłam się do łóżka i zasnęłam . . .



Drago CD Jowisza

- Dla czego mnie wezwałeś ? - zapytał mnie Jowisz
- Chce żeby wszyscy Cię bliżej poznali... - powiedziałem z powagą w głosie
- Dobrze... Jestem Jowisz, piąta planeta od słońca. Mam 4,5 miliarda lat. Wokół mej planety krąży wiele księżyców, takie jak np. Europa lub Arche. Jestem jednym z największych planet a dokładnie 61 418 738 571 km².
- Ale duża... - powiedziała Laura, lecz z powagą  i zachwytem.
- Tak.. to wszystko.. - powiedział Jowisz i nagle zjawiła się Księżyc.
- Witam moi drodzy... dzisiaj odwiedzam planet zwaną Ziemia... - powiedziała z gracją
- Dzisiaj macie szczęście... - powiedziałem
- Księżyc opowiesz może o sobie coś..? - zapytała Candy
- Jeśli Jowisz pozwoli...
- Oczywiście
- Więc jestem Księżyc. Mam dużo potomstwa, które krążą np. właśnie koło Jowisza... Lat mam dokładnie
4,527 miliarda. Mym głównym księżycem jest tak zwana satelita ziemska, więc częściej występuje tutaj. Zaś w nocy można mnie ujrzeć, a jeśli się uda to porozmawiać.  - uśmiechnęła się - na mnie już czas... - powiedziała ze smutkiem w głosie 
- Na mnie też, a wy jak się nazywacie...?
- Luna...
- Candy...
- Laura...
- Bruno...
- Dra... - przerwał jowisz 
- Ciebie znam... - powiedział, ale wiem że gdyby nie był poważny uśmiechnął by się.
- Do zobaczenia... - powiedziała Księżyc i znikła w mgle
- Bywajcie... - powiedział Jowisz i również zniknął
- Do widzenia.... - powiedzieliśmy wszyscy razem
- Znałem tylko Jowisz... ale niedługo ktoś inny przyjdzie.. - powiedziałem z uśmiechem


< Luna? Candy? Bruno?>

Od Tajlera do piryt

Popatrzyłem na wilczycę i powiedziałem :
- może zaprowadzę cię do jeziorka ta się opłuczesz a nie daleko rosną lecznicze zioła więc coś pomogą
-no dobrze , ale najpierw uwolnię moją towarzyszkę
Zaprowadziłem Piryt do jeziorka a sam nazbierałem ziółka i rozpaliłem ognisko. Po 15 minutach siedzieliśmy przy ognisku a zioła się gotowały .
- Tajler co robiłeś w tamtej jaskini?
- ja chciałem zobaczyć co tam jest szczerze nyślałem , że to kawał jakichś szczeniaków
- aha
- a ty?
- mój towarzysz mimo ostrzeżenia wszedł do tej jaskini
- rozumiem
= No dobra a teraz bez dyskusji i wypij to lekarstwo działa na prawdę szybko
- a skąd wiesz?
- moja mama przyrządzała to lekarstwo prawie co dziennie bo ja uwielbiałem przygody i zawsze wracałem cały w ranach a z powodu , że moja maa była Alfą i szamanką znała działanie wszystkich rośli i potrafiła zrobić z nich lekarstwa.
- aha
Moja nowa koleżanka wypiła lek a rany zaczęły znikać.
- jesteś medykiem?
- eee nie jestem zwiadowcą
- a dla czego nie medykiem , przecież znasz tyle leczniczych ziół
- znać znam , ale ja wolę spacerować niż leczyć
- aha
- lepiej się już czujesz?
- tak , dziękuję za pomoc
- nie ma sprawy
zgasiłem ognisko i odprowadziłem piryt do jaskini dla pewności , że teraz jest bezpieczna a jej małemu towarzyszowi szepnąłem na ucho:
- słuchaj się swojej właścicielki bo ona cię kocha i nie chce cię stracić pamiętaj o tym - Powiedziałem to i poszedłem do swojej jaskini

Candy do Laury

- Ładnie - powiedziała Laura .
Usłyszałam zamykanie drzwi na dolę .
- Tata ! - zawołałam i pobiegłam na dół .
- I jak się podoba ? - zapytał widząc nasze uśmiechy .
- Bardzo ! - powiedziała Laura .
- To dobrze ! - uśmiechną się .
- Gdzie jest ten jeleń ? - zapytała mama .
- A . . . no nie ma . . . - powiedział .
- Żarty sobie robisz ? - zapytała zła .
- Ja może pójdę do pokoju - powiedziałam i poszłam .
Nie zdążyłam się położyć na łóżku, a już mnie zawołała mama .
Zeszłam na dół .
- Co się stało ? - zapytałam .
- Dzisiaj zjemy kolację na świeżym powietrzu ! - powiedział tata .
Widziałam, że reszta rodzeństwa też nie wie o co chodzi .

* Po drodze *

- Gdzie idziemy ? - zapytał Bruno .
Mama ani tata się nie odezwali .
Szliśmy długo . . .

* Na miejscu *

Byliśmy w nie znanym nam jeszcze terenie watahy :
















Im dalej byliśmy tym bardziej byłam ciekawa co on wymyślił lecz przestałam o tym myśleć gdy zobaczyłam tam podnoszącego się . . . Jowisza !
Ledwo się powstrzymałam by mu się nie rzucić na szyje .
- Witaj, Jowisz - ukłonił mu się tata.
- Witaj, Drago - powiedział .
- Mamo, czy to . . . - zapytałam .
- Jeden z władcy kosmosu - uśmiechnęła się .
Wszyscy usiedliśmy na trawie .
- Dla czego mnie wezwałeś ? - zapytał Jowisz taty .


< Drago ? >


Uwaga

Uwaga !
Jak już mówiłam każdy ma wysłać do mnie pokój swojego wilka !
Chciałam też dodać, że mamy nową stronę " władcy kosmosu " !
Warto na nią wejść !
Można napisać opowiadanie do takiego władcy :)
Wszystko na stronię " Władcy kosmosu " .

 Wasza alfa - Luna

Od Piryt

Szlam przez las kiedy przede mną z krzaków wyskoczyła jakaś nieznana wilczyca i zaczela uciekac oiko pobiegla za noim ale zaraz wrocila z kawalkiem jej siersci w mordce.
powonchalam te wlosy i ruszylam w slad za wilczycom az doszlam do jamy na ktorej widnial napis wykonany krwiom "wchodzisz tu na wlasnom odpowiedzialnosc" Oiko tez to przeczytala a ze byla nie posluszna weszla.krzyknelam za niom
- stoj nie wchodz tam!-ale nie uslyszla.
pobieglam za noim i zobaczylam jom w klatce.
nsgle zobaczylam tom wilczyce skaczoncom na mnie ale nie wylondowala na mnie gdyz odepchnął jom jakis wilczur. kiedy wylondowal zobaczyłam go jaki byl przystojny...
 wilczur spytł mnie:
 :nic ci nie jest? -a ja na to:
-yyy... nie tylko tttaaaa wiilllczycccaaa wstaaaajjjeee!
nagle... pokonalam strach i rzuciłam sie na niom zanim wstala.
kiedy od niej odeszłam była na w pół żywa a ja
nardzo poraniona. spytałam wilka:
-Jak masz na imie?
-Tajler
-a ja Piryt
 -aha.
-...-zamysliłam sie
-nic ci nie jest na pewno?
-teraz tak jestem prawie cala w krwii

<Tajller?>

Laura CD Candy

Następnie poszliśmy do pokoju Bruna.
Ostrożnie otworzył drzwi pokoju:
- Cudnie.... - powiedział i wbiegł d pokoju
Był On takich samych rozmiarów jak mój i Cnady.
Na sam koniec zobaczyliśmy sypialnie rodziców:
Był większy od naszych:
- Ładnie - powiedziałam


<Candy? Bruno? Luna?>

Candy do Laury

- Jak to co ? - zapytałam zdziwiona - Wracamy do Jaskini !
- Czemu ?!
Wzdychnęłam i zaczęłam iść .

* Po drodze *

W połowie drogi zobaczyłam Sabę, leciała prosto na mnie, myślałam, że się zatrzyma ale przewróciła mnie .
- Szybko, szybko !!! - wołała Saba .
- Co się dzieje ? - zapytałam podnosząc się .
- Niespodzianka ! - powiedziała szczęśliwa .
- Co ? - zapytała Laura - Niespodzianka ?
- Tak ! Chodźcie ! - powiedziała Saba i zaczęła lecieć .
Pobiegłyśmy za nią .

* Na miejscu *

- O jesteście ! - zawołała mama .
Uśmiechnęłam się .
- Chodźcie - powiedziała spokojnie mama .
- Gdzie tata - zapytała Laura .
- Poszedł na polowanie ! - zaśmiała się i weszła z nami do jaskini .
Chyba nie naszej ? Wyglądała inaczej niż wcześniej . . . miała basen i w ogóle była inna . . . wyglądała tak :













Byłam zachwycona, podeszłam do wody, a z niej wyskoczył Bruno !
- I jak, podoba się ? - zapytał podchodząc do nas .
- Bruno, nie jesteś mokry ! - zdziwiła się Laura .
- To jest woda słońca - powiedziałam .
Laura zrobiła zdziwioną minę .
- Czyli ? - zapytał Bruno i Laura w tej samej chwili .
- Będziesz się czuć jak byś był w prawdziwej wodzie, ale jak wyjdziesz będziesz suchy co do nitki ! - uśmiechnęłam się .
Rozglądaliśmy się dalej po pokoju . . .
- To nie wszystko ! - powiedziała mama .
Mama zaprowadziła nas do pokoi .
- I co ? - zapytała Laura .
- Wejdźcie ! - zaśmiała się .
Weszła najpierw Laura .
W jej pokoju było ciemniej niż zwykle, miała wielką szafę na przeciwko łóżka, były również dwie inne szafki, miała duże łóżko i średniej wielkości dywanik :













- Śliczny ! - wykrzyknęła Laura i przytuliła mamę .
Podeszłam wolno do moich drzwi . . . były różowe . . .
Uchyliłam delikatnie drzwi i ujrzałam jak dla mnie najpiękniejszy pokój na świecie !
Miał różowo- białe ściany, wielkie łóżko i wysoką szafkę, był bardzo skromny ale mi taki pasuje, najbardziej mi się podoba łóżko, mój i Laury pokój jest tej samej wielości, centymetr w centymetr taki sam, mój wydaje się mniejszy ale tak nie jest !



















< Może ty dalszą część ? Laura ? >

Laura CD Cnady

- Co Ci ? - zapytała
- chyba nic.. - powiedziałam i wstałam - strzelamy dalej...? - zapytałam
- Jeśli czujesz się na łapach to możemy... - uśmiechnęła się.
Byliśmy nadal na wilczej górze. Biegałyśmy, skakałyśmy i oczywiście strzelaliśmy z łuku.


** Kilka godzin później **
Nagle przyleciał Ergaon:
- Dla czego nie was jeszcze w domu...? - zapytał poważnie
- A dla czego nas śledzisz...? -  zapytałam
- Pilnuje nie śledzę... - powiedział z grozą
- Zaraz przyjdziemy... - powiedziała Candy
- No właśnie... - dodałam
- Mam taką nadzieje... - powiedział i odleciał.
- tylko nie mów nikomu o tym smoku... - szepnęłam do Candy
- Dobra...
- Co tera robimy...? - zapytałam


<Candy?>

Candy do Laury

- Tak - powiedziałam i zaczęłam strzelać .
Strzelałyśmy dobre pół godziny gdy przed naszymi oczami pojawił się smok .
- Co wy tu robicie ? - zapytał .
- Strzelamy z łuku jak nie widać - powiedziała, a smok się wkurzył .
- Jesteśmy córkami władcy tej góry ! - powiedziałam bez strachu .
- A czemu miałbym wam wierzyć ? - zapytał nie zbyt miło .
- Jeśli nas zaraz nie puścisz . . . - zaczęła Laura .
- To co ? - przerwał jej smok .
- Uwierz mi ! - powiedziałam .
- Tylko prawdziwe przywódczynie tej góry będą potrafiły mnie pokonać ! - zaśmiał się smok .
- Nie chce Ci nic zrobić - powiedziałam .
- Mi nic nie będzie, radzę martwić się o swoją skórę ! - powiedział smok .
- Laura ! - powiedziałam, a ta kiwnęła głową .
Zamieniłam się w konia i zaczęłam galopować do o koła smoka, Laura skoczyła i dobrała mu się do oka, wzięłam strzały i zaczęłam strzelać w niego skrzydła, zamieniłam się w wilka i skoczyłam na jego głowę w czasie gdy zrzucił Laurę na ziemię, Laura po chwili wstała i zmieniła się w geparda, smok śmiał się choć był cały we krwi, wzięłam jedną strzałę i wbiłam ją w sam środek szyi smoka, gad warkną z bólu i ogonem walną Laurę, Laura uderzyła w drzewo i straciła przytomność, wkurzyłam się i tą samą strzałom przejechałam mu po grzbiecie, smok przestał się śmiać i padną na ziemie, w tym samym czasie skoczyłam by nie być przygnieciona przez smoka, wylądowałam na ziemi i pobiegłam do Laury.
- Co Ci ? - zapytałam .


< Laura ? >

Uwaga !

Samiec alfa podał mi pomysł !
Od dzisiaj w jaskiniach będą pokoje !
Proszę o wysłanie do mnie lub samca alfy zdjęcie pokoju !
Ma być prawdziwe !

Wasza alfa - Luna

Od Laury CD Tajlera

- aha a masz ochotę na jakiś konkretny owoc jakiś ulubiony?
ja na przykład uwielbiam gruszki a ty? - zapytał
- Nie lubię owoców... - uśmiechnęłam się i łapą poprawiłam swoją grzywkę - może się przejdziemy..?
- Jasne... - powiedział basior i wstał
- Może na wilczą górę..? - zaproponowałam
- Przecież tam nie można... - powiedział Tajler
- Ja mogę.. - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść.
- Dla czego...?
- Jestem jedną z córek władcy tego miejsca... - powiedziałam
- Aha to idziemy....




** W połowie drogi **
- Jaki masz żywioł..? - zapytałam
- Powietrze, a ty..?
- Chcesz wiedzieć...? - zapytałam - nie przestraszysz się..? - zaśmiałam się
- Nie...
- Dobrze... Mój żywioł to Demon...
- Czyli...? - zapytała basior przekręcając głowę
- Panuje nad duszami i demonami i zmieniam się w demona...
- Zamienisz się...?
- Za dużo ode mnie oczekujesz... - zaśmiałam się
- Dobrze... - uśmiechnął się



** Na miejscu **
- Ładnie prawda...?
- Jasne...
- Tu się wychował mój ojciec i me rodzeństwo, a szczególnie ja... - uśmiechnęłam się


<Tajler?>

od Tjlera do Laury

Pewnego słonecznego dnia wstałem dość późno koło 10. Nie wiedziałem co z sobą zrobić i czego chcę . obszedłem jaskinię , wszystkie jej pomieszczenia po czym zrobiłem się głodny. Ruszyłem na polowanie tak szczerze mówiąc to nawet nie wiedziałem na co mam ochotę , ale z braku pomysłu upolowałem jelenia. Po obfitym posiłku ruszyłem na zwiady. Spacerowałem tu i tam i byłem strasznie zamyślony. gdy doszedłem do parku pogoniłem kaczki a następnie obserwowałem stado motyli. Następnie poszedłem do gaju i postanowiłem tam zostać do końca dnia bo i tak , zawsze jestem tam sam.gdy doszedłem na miejsce położyłem się pod gruszą i zamknąłem oczy. Ptaki śpiewały , motyle latały istna Muza. leżałem tak pod drzewem gdy tu nagle stanęła przede mną wilczyca , Laura i uśmiechnęła się.
- cześć , jestem Tajler , co tu robisz?
- spaceruję i oglądam drzewa
- aha a masz ochotę na jakiś konkretny owoc jakiś ulubiony?
ja na przykład uwielbiam gruszki a ty?

<Laura?>

Friday, July 26, 2013

Laura CD Cnady

- Pobiegniemy postrzelać ! - powiedziała i zaczęła biec .
- Dobra, ale ja za tobą nie nadążże.... - zaśmiałam się. Nagle poczułam się szybka.
Zamieniłam się w lamparta. Zaczęłam biec koło Candy:
- Lampart..? - zapytała zdziwiona
- Laura... - zaśmiałam się - To gdzie biegniemy...?
-  Może Nad wilczą skalę?
- Dobra.. - powiedziałam.
Biegliśmy tak aż na miejsce.
- Zawsze mi się tu podobało... - powiedziałam
- Nom.... - odparła rozglądając się - a jesteśmy tu bezpieczne...? - zapytała
- Jasne... - powiedziałam - przecież jesteśmy córkami władcy tego miejsca... - powiedziałam - to szczelamy...?


<Candy?>

Candy do Laury

- Nie dzięki - uśmiechnęłam się .
- Dlaczego ?
- Mam swój - pokazałam jej zrobiony przeze mnie łuk .
- Aha
Umiesz latać ? - zapytałam .
- Nie - powiedziała Laura .
- Szybko biegasz ? - zapytałam ponownie .
- Zależy . . .
- No to choć ! - powiedziałam i zamieniłam się w konia .
- Pobiegniemy postrzelać ! - powiedziałam i zaczęłam biec .

< Laura ? >

Laura CD Candy

- Trzeba było nie skakać  - powiedziałam - pójdę poszczelać z łuku... - powiedziałam.
Pobiegłam na górę do pokoju po mój łuk. Weszłam do środka i podbiegłam do skrzyni gdzie było moje magiczne cudo:
Założyłam specjalny pas na plecy i przypięłam tam łuk. 
Nie chciało mi się schodzić po schodach więc skoczyłam z okna, na cztery łapy.
Poszłam do lasu poszczelać. 
Wzięłam kilka jabłek i postawiłam na pieńkach. 
Zaczęłam biec i  szczelałam z łuku prosto w środek jabłek.
Po kilku godzinach położyłam się w cieniu i odpoczywałam.
Nagle przyszła Candy:
- Kto Cię nauczył szczelać z łuku? - zapytała poważnie
- Tato mnie nauczył, kiedyś On szczelał, spodobało mi się to i mnie nauczył... - powiedziałam - Ale ty i tak lepiej odemnie szczelasz... - uśmiechnęłam się. - Ale to nie jest zwykły łuk, a magiczny... - zaczęłam - czasem szczela normalnie, a jeśli klikniesz tu... - pokazałam gdzie - szczela tam gdzie patrzysz lub myślisz... jeśli chcesz mogę Ci taki załatwić.... a do tego się nie połamie.... - uśmiechnęłam się i wstałam.


< Candy? Tylko nie pisz że Laura jest Wredna ! >

Candy do Laury

.- Super... - powiedziała i przybiłyśmy sobie łapy - może chcesz nocować w mym pokoju...? - zapytała .
- Nie dzięki, mam swój ! - powiedziałam spokojnie .
- Jak chcesz . . . - zaśmiała się .
Siedziałyśmy chwilę w ciszy .
- Dla czego masz łuk ? - zapytałam .
- A nie mogę ?
- Nigdy nie lubiłaś strzelać z łuku ! A do tego nie umiesz ! - podniosłam głos .
Laura się nie odezwała .
- Obie wiemy, że Ci nie wychodzi ! - powiedziałam, podchodząc do Laury .
- To się nauczę ! - powiedziała Laura .
- Dla czego nie znajdziesz sobie swojej pasji ?! - zapytałam zła - Bo łuki to na pewno nie twoja pasja !
- Co tu się dzieje !?! - zapytała mama, wchodząc do pokoju .
- Candy, co ty tu robisz ?
- I tak miałam zamiar wychodzić ! - powiedziałam i wyszłam .

* W nocy *

Była czwarta rano, a ja nie mogłam usnąć .
Wstałam i podeszłam do mojego kufra po łuk by wyjść i postrzelać przed wschodem słońca .
Otworzyłam skrzynię, a łuku nie było . . . musiałam go zostawić u Laury !
Zeszłam cicho na dół by nikt się nie obudził . . . otworzyłam delikatnie drzwi do pokoju siostry, ale jej tam nie było . . .podeszłam do kufra, otworzyłam i zobaczyłam tam łuk Laury, ale mojego nie było również  . . .
Wyszłam na zewnątrz i pobiegłam do Magic park .

* Na miejscu *

Zobaczyłam tam Laurę, trzymała mój łuk i celowała w drzewo .
Była trochę poddenerwowana !
Patrzyłam na nią z namysłem .
- Dam radę ! - powtarzała co parę chwil .
Puściła strzałę, lecz ta ominęła drzewo i wylądowała na trawie .
Laura była zła .
- Czemu mi się nie udaje ?! - zapytała sama siebie .
- Bo nie wkładasz w to serca ! - krzyknęłam, a Laura odskoczyła na bok .
Podeszłam do strzałki i wzięłam ją w łapę .
- Czemu mnie śledzisz ? - zmieniła temat Laura .
- Przyszłam tylko po mój łuk ! - powiedziałam i wyciągnęłam łapę by wziąć moją rzecz .
Laura nie wyglądała na zadowoloną ale oddała mi łuk .
Nie odezwałam się już tylko poszłam na drogę światła .

* Na miejscu *

Szłam wolno pomiędzy drzewami, dochodziła piąta rano, gdy zobaczyłam coś pięknego, coś niezwykłego !
Na moich oczach pojawił się widok o jakim nie śniłam . . .



Pobiegłam w stronę wodospadu !

* Na miejscu *

Postanowiłam wejść na górę !
Wchodziłam po stromych ścieżkach, choć nie było ich prawie wcale widać, a ja nie czułam zmęczenia .
Gdy byłam na górze podeszłam do krawędzi i usiadłam, widok był tak piękny, że nie miałam poczucia czasu . . .
Czułam się wolna ! Wzięłam łuk do łapy i zaczęłam strzelać w drzewa na dolę, wiedziałam już, że będę tu spędzać większość czasu .
Siedziałam jakieś pół godziny gdy w krzakach coś się poruszyło .
Odłożyłam łuk na ziemię i rzuciłam się na osobę w krzakach .
Wyciągnęłam z nich . . . Laurę !
- Kto tu kogo śledzi ? - zapytałam .
Laura warknęła na mnie .
- Nie zabierzesz mi tego miejsca ! - powiedziałam spokojnie .
- Ach, tak ? - zapytała - A za łuk ?
- Oddaj go !
- Nie - powiedziała i kopnęła go w przepaść . . .
- Nie ! . . . - krzyknęłam i skoczyłam za nim .

* Kilka godzin później *

Obudziłam się w mojej sypialni, była siódma trzydzieści, wstałam i podeszłam do stolika gdzie leżał mój łuk, był połamany na dwie części, a jego linka zaplątana . . .
Wzięłam dwie części do łapy i usiadłam przy oknie, miałam kaszel !
- Puk, puk ! - powiedziała za drzwiami mama i weszła do pokoju .
- Tak mi przykro . . . - powiedziała mama patrząc na łuk i siadając na łóżku .
- Skąd się tu wzięłam ? - zapytałam .
- Tata Cię znalazł . . . - przytuliła mnie .
- Oj, muszę już iść ! - powiedziała i wyszła .
Zostałam sama z moim łukiem, był moim jedynym " przyjacielem " .
Zeszłam na dół, Bruno trzymał coś pod stołem . . było zapakowane lecz nie wyglądało jak łuk .
- Co to ? - zapytałam .
- Dla ciebie . . .- powiedział Bruno i usiadł znowu na swoim miejscu .
Zrobiłam zdziwioną minę . . .oderwałam papier i zobaczyłam klatkę, w środku był mały niebiesko - różowy smok .
- Żebyś nie musiała więcej skakać za łukiem - uśmiechną się tata .
Laura podeszła do mnie i powiedziała :
- Trzeba było nie skakać ! - warknęła .

< Laura ?! >

Thursday, July 25, 2013

Laura CD Cnady

- Czemu to zrobiłaś ? - zapytałam
- Bo teraz pomyślą, że jesteśmy z drugiej strony i będziemy mogły uciec !
- Mam taką nadzieje... idą... - zaczęłyśmy biec w stronę naszej nory.
- Tam jest moje okno na pierwszym piętrze.... wskoczymy tam i będzie ok.... - mówiłam do Candy biegnąc
- Prawie jesteśmy.. - powiedziała po chwili Candy
- I na góre.. - powiedziałam i zaczęłam się wspinać.
 - Aleś ty zwinna... - powiedziała z uśmiechem Candy
- Ma to się po kimś... - zaśmiałam się

*** w mym pokoju ***
- Jesteśmy..... schowaj tu łuk.. - powiedziałam otwierając moją skrzynie z łukiem.
- CZyj to łuk...? - zapytała Candy wkładając swój
- Mój, a czyj...? - zapytałam
- Nie wiem...
- Dam Ci z niego potem poszczelać.. - uśmiechnęłam się
- Idą.. - powiedziała Candy
Nagle wszedł tata:
- Ale fajnie się tu mie... - przerwał tata
- Gdzie byłyście...? - zapytał zły
- My... nigdzie, a co? - powiedziałyśmy razem
- Tak myślę... - powiedział i wyszedł
- Uf... - oparła Candy
- ALE MAM WAS NA OKU... - powiedział Drago otwierając szybko drzwi
- Dobrze... -  powiedziała Candy i tato wyszedł
- Super... - powiedziałam i przybiłyśmy sobie łapy. - może chcesz nocować w mym pokoju...? - zapytałam


<Candy? >

UWAGA

Dodałam do formularza ŻYWIĄ i MOTTO !
Proszę wszystkich o napisanie do mnie lub samca alfy te dwie rzeczy !
Motto - max trzy !
Żywią - max 1 !

Candy do Laury

Laura pobiegła do pokoju .
Gdy zaczęła wchodzić po schodach przestraszyła się . . . to była moja strzała, strzeliłam ją w ścianę przed nosem Laury .
- Co ona tu . . .- zaczęła Laura .
Wzruszyłam ramionami .
- Zwołać nie mogłaś ? - zapytała Laura .
- Nie, tak jest łatwiej ! - zaśmiałam się .
- Choć - dodałam .
- Nie, rodzice nie pozwolili ! - powiedziała Laura .
- Przestań ! Zapolujemy na jednego lub dwa jelenie i wrócimy przed rodzicami - namawiałam .
Laura zaczęła rozglądać się po pokoju .
- Ok - zgodziła się .
Najpierw poszłyśmy do parku i upolowałam dwa soczyste jelenie .
Potem pobiegłyśmy nad stary most .
- Patrz ! - zawołała cicho Laura pokazując mi rodziców .
- Choć - powiedziałam i schowałam się za krzakami z Laurą .
Wzięłam łuk i wycelowałam w drzewo za rodzicami .
- Candy ! Co ty robisz ? Będą wiedzieć, że tu jesteśmy ! - powiedziała Laura .
- Już wiedzą ! - zaśmiałam się - Mama ma moją strzałę, pewnie zobaczyła ją przy jeleniach . . .
Wycelowałam znowu w drzewo i puściłam strzałę, która przeleciała nad głowami rodziców .
- Czemu to zrobiłaś ? - zapytała zła Laura .
- Bo teraz pomyślą, że jesteśmy z drugiej strony i będziemy mogły uciec !

< Laura, Drago, ?>

Od Laury CD Bruno i Candy

Byłam zła.
- Bruno... - krzyknęłam głośno i wszedłem do jego pokoju.
- Czego..?!
- Dawaj książkę...! - powiedziałam zła, nagle zmieniłam wygląd:
- Radzę Ci jej poszukać...! - powiedziałam, wystawiłam łapę do góry i przyleciała do mnie Bruna ulubiona książka - Szukaj... - powiedziałam spokojnym głosem.
Po jakimś czasie Bruno przyszedł z moją książkom o demonach.
- Masz szczęście... - powiedziałam i wyszłam.
- Laura dziwnie wyglądasz....
- Wiem.. - powiedziałam i zmieniałam się w normalnego wilka.
- A co to za moc...?
- Zmiana w demona... w tedy każdy się słucha.. - zaśmiałam się - I sorka za napad do szafek...  - powiedziałam i pobiegłam do swego pokoju.


< Candy? Luna?>

Od Laury "Przywoływanie demonów i towarzysz"

Leżałam w swoim pokoju na wygodnej skórze ze smoka i patrzyłam przez okno.
- Jaki piękny dzień.... - powiedziałam. - w sam raz na duchy.... - zaśmiałam się
Po środku swojego dużego pokoju postawiłam 4 zgaszone świece. Usiadłam po środku nich i zaczęłam wołać duchy. Świeczki jedna po drugiej zaczęły się świecić. Skupiłam się bardziej i przywołałam czyjąś dusze. Na ścianie na przeciwko wisiał łapach dusz:
Nagle weszła Candy:
- Nie przeszkadzam...? - zapytała
- Trochę tak, ale wejdź... i usiądź tam... - powiedziałam i wskazałam gestem pyskiem miejsce bezpieczne.
Zaczęłam ponownie wołać duchy.
Nagle pojawiła się duża dusza smoka, ale wyglądał na żywego:
- Ocho... - szepnęła Candy.
- Kim jesteś...? - zapytałam poważnym głosem
- Władcą dusz i demonów:
- a nazywam się Neptun.... szukam wadery o imieniu Laura...
- To ja... - powiedziałam
- Od dziś jestem twoich towarzyszem.... - powiedział i ukłonił się
- Dobrze... - przestałam wołać duchy
- To może na spacer..? - zapytałam Neptuna i Candy
- Z chęcią...
Po chwili przybiegli wszyscy.

<Candy? Luna? Bruno?>

Od Candy

Biegłam przez las, omijałam zwinnie drzewa i krzewy, skakałam nad kamieniami i schylałam nad gałęziami, strzelałam z łuku wszystkie oznaczone miejsca ( w sam środek ), biegłam dalej skoczyłam nad strumykiem i zatrzymałam się przy jaskini .
- O, wróciłaś - powiedział tata .
- Tak, jak widać - powiedziałam i weszłam do jaskini .
Weszłam do pokoju lecz zobaczyłam w nim Laure .
- Co ty tu robisz ? - zapytałam siostry .
- Przyszłam po coś mojego ! - warknęła Laura i zaczęła mi grzebać w półkach .
- Przestań ! - odepchnęłam ją .
Nigdy się nie rozumiałyśmy, lecz wspieramy się nawzajem i pomagamy sobie .
- Oddaj ! - powiedziała spokojniej Laura .
- Co ?
- No, moją książkę o demonach !
- Bruno ją zabrał !
Poszłyśmy na dół do pokoju Bruna i Laura zapukała w jego drzwi .
- Czego ?!
- Oddaj mi książkę ! - krzyknęła Laura .
Bruno udał, że nie słyszy .
- Ja się tym zajmę ! - uśmiechnęłam się do siostry .
- Otwieraj drzwi !
- Jak nie to co ?
- Mój łuk jest skierowany prosto w twoją ukochaną książkę o kosmosie ! - straszyłam go .
Bruno otworzył drzwi .
- Oddaj książkę ! - powiedział Bruno .
- To ty oddaj mi !
- Ja jej nie mam - powiedział .
- A gdzie jest ?!
- No wiesz . . . położyłem ją na rzeczach które miałem wyrzucić . . . i nie ma już jej ! - wyrwał mi książkę z łapy i zamkną drzwi .

< Laura ? >







Drago CD Candy, Luny, Laury i Bruna

Poszliśmy całą rodzinką na łowy. Bawiliśmy się i ganialiśmy.
Poszliśmy na wilczą górę.
- Tu się wychowywałem... - powiedziałem
- Pięknie tu  - powiedziały wilczki.

Lata mijały i mijały, a szczenięta rosły.
Po kilku latach z małych szczeniąt wyrosły piękne dzieci:
Laura:
Piękna , chyba po mamusi ;)

Candy:
Zwinna i szybka, raczej po tatusiu, ale wygląd po mamusi :)

Bruno:
Piękno po mamusi ;) 


< Luna? Candy? Bruno?>

Candy do Draga ( taty ) !

- Dla mnie ? - zapytałam .
- Tak - uśmiechną się .
Wzięłam łuk do łapy, był śliczny :

- Dziękuje ! - przytuliłam go mocno .
- Jak chcesz możemy iść razem z Laurą na polowanie . . . - powiedział Drago .
- Dobra !


< Drago ? >




Drago CD Luny i Candy

Wszedłem do pokoju Candy:
- Candy... - biegłem i przytuliłem - Cały czas tu byłaś...?
- Tak...
- Martwiłem się o Ciebie..... i mam łuk od Laury... - pokazałem jej łuk który był baardzo duży, ale w sam raz dla Candy...


<Candy? Luna? brak weny i muszę kończyć :( >

Luna do Draga

- Co ?! Nie ma jej ?! - zapytałam stając na sztywne łapy .
- No nie . . .
- A w pokoju osiem sprawdzałeś ? - zapytałam z nadzieją .
Drago zrobił wielkie oczy i pobiegł na górę.
- Wiedziałam - powiedziałam.

* Tym czasem w pokoju nr.  8 *

Siedziałam na moim posłaniu patrząc przez okno .
W tej chwili marzyłam tylko o tym by otworzyć okno i postrzelać z łuku . . .
- Puk,puk - usłyszałam głos za drzwiami .
Podeszłam do drzwi i otworzyłam, stał tam tata .


< Tata ? >

Drago CD Luny

Szukałem Candy, ale nie mogłem jej znaleźć.
- Gdzie Ona jest... - zapytałem zły
- Dla czego tak się złościsz...? - zapytała Luna
- Martwię się o nią... ale jeśli nie to nie... - powiedziałem i szybkim krokiem wyszedłem z nory.


*** Kilka godzin po północy ***
 Byłem padnięty szukaniem Candy.
Położyłem się przed drzwiami nory i zasnąłem.


*** Wczesne popołudnie ***
- Tato obuć się.. - otworzyłem oczy i zobaczyłem Laurę
- Gdzie jest Candy...? - zapytałem zaspany
- Nie wiem.... pójdziemy na łowy...?
- Zaraz... - powiedziałem i wszedłem do nory - Cześć Luna, gdzie jest Candy...? - zapytałem wchodząc kiwnym krokiem.


< Luna?>

Luna do Draga

Wracaliśmy do jaskini gdy szczeniaki zażyczyły sobie zabawę w parku .
- Mamo proszę ! - błagały szczeniaki .
- Dobrze ale tylko na pół godziny !
Laura i Candy mnie pocałowały, a Bruno zaczął biec do parku .

* Na miejscu *

Szczeniaki się bawiły, biegały, skakały i były szczęśliwe lecz moją uwagę odwróciła Candy . . .
Candy siedziała pod drzewem z patykiem w łapie, była czymś zajęta . . .
- Co robisz ? - zapytałam podchodząc do niej .
Candy się przestraszyła lecz nie odpowiedziała .
Po chwili pokazała mi dumna swoje dzieło . . . raczej dzieła . . .były to trzy zaostrzone patyki i jakiś zgięty patyk z przymocowaną linką .
- Co to ? - zapytałam .
- To jest mój łuk i strzały ! - uśmiechnęła się Candy .
- Łuk ?
- Tak - powiedziała i wstała .

* Teraz jestem Candy *

Wstałam i wycelowałam strzałą w dużego, dorosłego jelenia .
Wyczułam, że wszyscy się na mnie patrzą . . .
Wzięłam oddech pociągnęłam strzałę do tyłu i puściłam . . .
Strzała leciała bardzo szybko, leciała prosto w szyje jelenia, po chwili jeleń był już martwy, a ja zadowolona !
- Mamo ! - zawołałam .
- Widziałam kochanie - pocałowała mnie .
- Tato !
- Super ! - krzykną .
Spojrzałam na rodzeństwo . . . Bruno nie wyglądał na specjalnie zaciekawionego lecz Laura podeszła do mnie .
- Podobało się ? - zapytałam z uśmiechem siostry, a mama sobie poszła .
- Nie ! - powiedziała wrednie .
- Ale dla czego ? - zapytałam .
Laura nie odpowiedziała .
- Lubisz mnie ? - zapytałam .
Laura ponownie mnie zignorowała, patrząc się z zastanowieniem na mój łuk .
- Może chcesz spróbować ? - zapytałam, podając jej łuk .
Laura otworzyła pysk ale go zaraz zamknęła, wzięła łuk do łapy i . . . na moich oczach połamała go .
Moje oczy wypełniły się łzami, a ona sobie poszła do taty i zaczęli razem polować na sarny .
Pobiegłam do taty .
- Tato, Laura połamała mi łuk ! - powiedziałam .
- To tylko łuk . . . nie płacz . . . - powiedział spokojnie tata i poszedł .
- Co się stało ? - zapytała mama patrząc na moją przygnębioną minę .
- Nic - mruknęłam .
- Jak chcesz . . .

* W jaskini, już jestem Luną *

Położyłam się na legowisku .
- Coś się stało ? Bo Candy jest jakaś, taka przygnębiona - zwróciłam się do Draga .
- Nie wiem .
- Poprosiła mnie też o oddzielny pokój . . .
- Yhym . . .
- Słuchasz mnie ?
- Co ? Tak, tak, pójdę się pożegnać z szczeniakami na dobra noc . . ., a gdzie jest teraz Candy ?
- Mówiła by Ci nie mówić . . . - powiedziałam lecz pokazałam stronę w którą ma iść .
- Ok !

< Drago ? Hi,hi nie znajdziesz jej ! >

Od Draga "Kolejne polowania"

Dzisiejszego dnia wstałem dość późno. Szczeniaki spały koło mnie, a Luny leżała obok nas:
- Cześć kochanie... - powiedziałem cicho do Luny - hej łobuzy... - szepnąłem.
Po jakimś czasie obudziły się wszystkie.
- Cześć tato... - powiedziała Laura i uścisnęła mnie.
- Cześć... - powiedział Brono razem z Candy i wszystkie znów się na mnie rzuciły.

*** Po zabawie ***
- Idziemy na polowania... - powiedziałem
- Super..! - powiedziała uszczęśliwiona Laura
- Gotowi...? - zapytałem
- Jasne.. - krzyknęły wszystkie


*** Na polowaniu ***
- Wiecie już jak polować... nie?
- Ja wiem... - powiedziała Laura, a ja mrugnąłem do niej okiem.
- To może Bruno pierwszy...
Bruno zaczął się czaić na małego zająca, po chwili wystartował i złapał.
- Złapałem... - powiedział szczęśliwy z zającem w pysku
- Super... Candy?
- Dobrze...
Candy zrobiła to samo, ale szybciej złapała.
- Dobrze...? - zapytała
- Świetnie... Laura... biegnij... - powiedziałem, a Laura wiedziała co robić.

-_-_-_ Pisze Laurą -_-_-_
Tato powiedział żebym biegła i tak zrobiłam.
Zamiast złapać zająca zaczęłam gonić małego jelenia.
Był szybki, ale ja szybsza chociaż mam krótkie łapy.
W czasie biegu nie czułam zbyt wielkiego zmęczenia.
Mały byk zaczął zwalniać, zaś ja przyspieszyłam i skoczyłam na niego.
Ostrymi zębami wpiłam się w jego gardło i udusiłam.
Przyszłam do rodzinki i powiedziałam:
- Dobrze...? - zapytałam.
Rodzeństwo miało wielkie oczy, a mama się wzruszyła i przytuliła mnie.
- mamo nie trzeba... - zaśmiałam się - dziękuje tato...
- Dobrze, ale niedługo będzie trzeba nauczyć pozostałych.... - powiedział tata

*** W stronę  do domu *** teraz Dragiem
- Kiedy ty ją tego nauczyłeś..? - zapytała Luna
- Nie dawno... szczenięta spały w południe,a ty byłaś chyba na łowach, a że ja nudziłem się z Laurą poszedłem na łowy i nauczyłem...

< Luna??>

Od Tajlera - Opowiadanie na konkurs !

 Pewnego deszczowego dnia obudziłem się dość wcześnie i ruszyłem na zwiady. Najpierw poszedłem w stronę kamieni ciepła a następnie do parku. Wydawało się , że wszystko jest w porządku do puki nie wyczułem zapachu obcych wilków. Szybko pobiegłem po śladach i zobaczyłem jakiegoś wilka , który kręcił się w około drzew wyglądał jakby na kogoś czekał popatrzyłem chwilę na niego  i poszedłem dalej ale tak aby mnie zauważył . Wilk zobaczył mnie i miał zamiar się wycofać , lecz przyszła do niego jakaś samica i razem odeszli z terenów watahy. Poszedłem również na most rodzinny nie było tam na razie  żadnych wilków , więc usiadłem i popatrzyłem się na wodę. Potem poszedłem nad jeziorko zmiany , lecz nie patrzyłem w wodę. Potem przeszedłem się mostem Golden Time bo i  tak nie miałem nic innego do roboty. Potem poszedłem tunelem by sprawdzić czy kogoś tam nie ma i nie było. Przeszedłem wszystkie tereny naszej watahy no prawie nie wszedłem  na wilczą skałę bo Draga tam nie było więc   ominąłem ją i poszedłem w okolice zakazanego lasu ,  by sprawdzić czy nic  się złego tam nie dzieje . Obszedłem las dookoła było spokojnie , bardzo spokojnie. Zwiady zajęły mi prawie połowę dnia lecz lubię tą pracę , bo mogę sobie pospacerować wszędzie i mam dość spokojne dni. wróciłem do swojej jaskini i zdrzemnąłem się chwilkę spacery jednak wyczerpują. Gdy się obudziłem poszedłem do parku, a stamtąd poszedłem na południe za słodkim zapachem szedłem jakiś czas i doszedłem do pięknego miejsca , które nazwałem sobie "Owocowy Gaj"



Było tam pięknie , rosło tam wiele owoców od  jabłoni przez cytryny i nawet krzewy malinowe i porzeczkowe. Rosło tam naprawdę wiele roślin więc pomyślałem , że było by to świetne miejsce dla szczeniąt i nie tylko , bo kto nie lubi zapachu jagód? Zostałem tam jakiś czas a potem poszedłem do watahy.
- Witaj Luno właśnie cie szukałem
- Tak ? A w jakiej sprawie?
- Gdy byłem  na zwiadach znalazłem ciekawe i piękne miejsce nie należące do nikogo i opuszczone przez ludzi , pomyślałem , że będzie to dobre miejsce do zabawy dla szczeniaków i  nie tylko. A no i nazwałem je owocowy  gaj .
- A więc pokaż mi ten gaj
Poszliśmy do gaju . Luna obeszła cały sad i po chwili powiedziała :
- Tak , to będzie świetne miejsce do zabaw
Potem wróciliśmy do watahy Luna wzięła szczeniaki i poszła  w stronę gaju po chwili zobaczyłem , że dochodzi do nich  Drago i idą całą rodzinką w stronę gaju przy zachodzącym słońcu. A ja cóż... Wróciłem do jaskini i poszedłem spać myśląc  ciekawe co jutro się wydarzy.

( Bardzo dziękuje za napisanie i udział w konkursie ! )

Nieobecność !

Luna - będzie nie obecna w dniach od 31 lipca - do 7 sierpnia !
Proszę nie pisać opowiadań do dokończenia Lunie !
Władzę nad watahą oddaje w ręce samca alfy ( Draga ) oraz bety ( Water ) .
Mam nadzieję, że gdy wrócę będzie dużo prac do konkursu na przywódcę zwiadowców . . . 
Nie będzie mnie ponieważ jadę na " wakacje " do Polski do babci .
Wasza alfa - Luna 

Nowy wilk !

Powitajmy Ankarę !

Baw się dobrze !

Wednesday, July 24, 2013

Od Luny - Pierwsze polowanie !

Dni mijały szybko, szczeniaki nauczyły się mówić i innych podstaw .
Dzisiaj Drago będzie je uczyć polować !
- Wszyscy gotowi ? - zapytał Drago .
- Tak ! - wykrzyknęły szczeniaki .
Zaśmiałam się . . .
- Gdzie idziemy, tatusiu ? - zapytała Candy .
- Do magic park - uśmiechną się .
- A daleko to jest ? - wtrąciła się Laura .
- Nie - powiedziałam i wyszliśmy z jaskini .
- Bruno ! Choć ! - zawołałam .
- Nie chce iść ! - powiedział .
- Czemu ?
- Bo . . . yyy . . . no dobra . . .

* Na miejscu *

- Ok, usiądźcie ! - powiedział Drago, a ja położyłam się w cieniu drzewa patrząc jak szczeniaki się uczą . . .
Szczeniaki usiadły, a Drago zaczął mówić o tym co można polować, a  czego nie .
Candy zobaczyła białego zająca . . . nie mogła usiedzieć w miejscu ! Wstała i pobiegła po zdobyć  za nim Drago powiedział "Polowanie " .
Wszyscy patrzyliśmy z namysłem na ganiającą zająca Candy .
Candy kilka razy się przewróciła, ale złapała zwierzę i przyprowadziła do Draga .
- Łał . . .- powiedział zdziwiony Drago - Spisałaś się na medal !
Po chwili wszystkie szczeniaki biegały i łapały zające .
- Jestem z nich taka dumna ! - zachwycałam się .
- Ja też - przytulił mnie Drago .
- Drago, ja za cztery dni . . . nie będzie mnie przez tydzień - powiedziałam .
- Czemu ??
- Bo mam sojusz do nawiązania . . . ale ta wataha jest daleko . . .
- To pójdę z tobą !
- Nie ! Szczeniaki ? Zostaniesz z nimi przez ten tydzień !
- Dobra - zgodził się Drago i pobiegł do Candy która się potknęła .
Po chwili Drago przyniósł Candy do mnie .
- Skaleczyła się - powiedział Drago .
- Choć - położyłam Candy obok siebie .
Siedziałyśmy chwile w milczeniu .
- Mamo, jakie masz moce ? - zapytała Candy .
- Na przykład mogę być nie widzialna  - uśmiechnęłam się .
- A jak to się robi ?
- To się umie !
- A ja umiem ?
-Nie wiem, zobacz ! - zaśmiałam się .
Candy spróbowała i . . . udało się ! Nie widziałam jej !
- Widzisz mnie mamo ? - zapytała .
- Nie, idź przestrasz tatę ! - powiedziałam, a Candy poszła .
W oddali słyszałam pytania " Tato, widzisz mnie ? " lub " Czy wiesz, że jestem nie widzialna ? "  .
Po chwili Candy wróciła ale z Laurą .
- Mamo, Eragon przyleciał i Cię woła ! - powiedziała Laura .
- Dobrze, idźcie do taty - powiedziałam i poszłam .

* Na miejscu *

- Eragon, co chciałeś ? - zapytałam.
- Ja . .  ten . . .no . . . yyy . . . .tego . . .  - jąkał się Ergon .
- Co się stało ?!
- Lovely . . .
- Co z nią ?
- No . . . nie ma jej !
- Trzeba jej poszukać !
- Szukałem ! Ale nie mogę znaleźć . . . .
- Chodźmy po Draga !
- Ok, wsiadaj .
Wsiadłam na smoka i poleciałam do Magic park .

* W Magic park *

- Drago ! Nie wiem gdzie jest Lovely . . . - powiedziałam .
- Zniknęła ?!
- Ta . . . tak . . . - powiedziałam ze łzami w oczach
- Mamusiu, czemu płaczesz ? - zapytała Laura .
- Lovely niknęła !
- Kto to ? - zapytał Bruno .
- Mój towarzysz . . ., a i w jaskini mam dla każdego z was małą niespodziankę ! - uśmiechnęłam się .
- Fajnie, a co to ? - przekrzykiwały się szczeniaki .
- Niespodzianka ! - powiedział Drago .
- Ja jej poszukam - dodał drago - Ty idź do jaskini z szczeniakami .
Pocałowałam go i ruszyliśmy .
- Gdzie tata poszedł ? - zapytała Candy .
- Poszukać Lovely - powiedziałam .
Przechodziliśmy właśnie Daily tunel gdy Laura zapytała :
- Czemu w watasze jesteśmy tylko my ? Nie ma tu innych wilków ?
- Są . . . wataha jest nowa więc na razie nie mamy jakieś dużej ilości wilków . . .- powiedziałam .
- A kto jest ?
- Water, Moon, Tajler . .. - zaczęłam wymieniać - A dzisiaj dołączyła Ankara .
- Chcę iść do Ankary ! - powiedziała Candy .
- Ale dla czego ?
- Bo chce poznać wszystkich członków !
- Dobrze - zaśmiałam się .
Poszliśmy w stronę Lodowej jaskini .
Gdy byliśmy przy drzwiach zapukałam trzy razy .
Otworzyła nam czarno biała wadera z czerwonymi oczami, wyglądała na sympatyczną .
- Co was tu sprowadza, co tu sprowadza Alfę ? - zapytała patrząc na szczeniaki .
- Szczeniaki chciały ciebie bliżej poznać - uśmiechnęłam się .
- Mnie ? - zapytała .
- Tak ! - powiedziała Laura .



< Ankara ? ew. Drago ? >



Luna CD Draga

- Szczeniaki ! Zostawcie tatę ! - zaśmiałam się .
Szczeniaki nie posłuchały tylko zaczęły biegać za Dragiem w tą i z powrotem .
* Wieczorem*

Zapadła noc, szczeniaki spały, a ja się czułam najszczęśliwszą waderą na świecie !

Drago CD Luny

Luna została u Oli na obserwację . Po jakimś czasie przyleciał Eragon:
- Drago, po Lunę musimy lecieć... - -powiedział smok, a ja wskoczyłem na niego.

*** W jaskinie ***
Wszedłem do nory i ujrzałem Lunę:
- Cześć kochanie... - powiedziałem, przytuliłem i pocałowałem waderę i usiadłem koło nich.
Siedzieliśmy tam kilka minut. Gadaliśmy o przyszłości i śmialiśmy się.


*** kilka godziń później ***
 - Możecie już iść do domu... - powiedziała Ola.
- Do zobaczenia... - powiedziałem razem z Luną.
Że było nas dwóch Laurę wziąłem na plecy, Bruna w pysk, A luna niosła Cnady.


*** W jaskini ***
- Ale męczący dzień.... chociaż to jego połowa.. - zaśmiałem się
- Ja jestem padnięta... - powiedziała Luna i położyła się na legowisku.
Siedzieliśmy rodzinnie w jednym z pokoi jaskini.
Po chwili Laura odeszła od Luny i podeszła do mnie. Zaczęła na mnie wchodzić i podszczypywać.
Po jakimś czasie wszystkie szczenięta się na mnie rzuciły po chwili zawoałełm żartując:
- Mamo ratuj...hahah - śmiałem się.


<Luna? szczeniaki atakują xD >

Luna CD Draga

- Dobrze . . . - powiedziałam cicho .
- Odpocznij ! - powiedział Drago i położył się obok .

* Rano *

Gdy się obudziłam zobaczyłam Draga i Ole .
- Co się stało ? - zapytałam zaspana .
- Już nie długo - uśmiechnęła się Ola .
Zamknęłam oczy i próbowałam znowu usnąć gdy . . . poczułam kopanie ! 
- Drago - wyjąkałam ze łzami w oczach .
Drago podbiegł do mnie i ścisną za łapę .
- Wszystko będzie dobrze . . .  - uspokajał mnie Drago, choć sam wyglądał na zdenerwowanego .
- Drago wyjdź ! - rozkazała Ola, a Drago niechętnie wyszedł .


* Po porodzie *

Ola wyszła na korytarz i zawołała Draga .
Drago wkroczył do pokoju, a przy mnie zobaczył trzy wilczątka .
Wyglądał na szczęśliwego, ja z resztą też . . .
- Jak je nazwiecie ? - zapytała Ola .
- My już wiemy - uśmiechną się i przytulił mnie Drago .
- To Candy - pokazał łapą na najmniejszą waderę :


















- A to Bruno . . . - powiedziałam pokazując na Basiora :














I Laura . . .- powiedzieliśmy razem patrząc na ostatnie wilczątko :













- Luna i szczeniaki będą musiały jeszcze tu zostać ! - powiedziała Ola i wyszła na chwile z pokoju .
- Zostanę z  . . .- zaczął Drago, głaszcząc Bruna.
- Zobacz co się dzieje z watahą . . . szczerze to nie wiem czy Eragon da sobie radę . . .- powiedziałam .
- Zgoda . . . - nie chętnie zgodził się Drago i pocałował wszystkie szczeniaki po kolei .
- Kocham Cię - zawołałam do odchodzącego Draga .
- Ja ciebie też ! - i wyszedł .
Zostałam sama ze szczeniakami .
- Ola ! - zawołałam .
- Tak ? - przybiegła jak najszybciej .
- Ile będę tu musiała jeszcze być ? - zapytałam .
- Wiesz, już możesz iść . . .  - powiedziała Ola .
- Co ?! - zapytałam zaszokowana - czemu mówiłaś, że mam zostać ? 
- Bo chciałam z tobą porozmawiać !
- Dobrze, o czym ?
 - To są przyszłe alfy . . .
- Tak, wiem !
- Ale trzeba wybrać tylko jedno na przyszłą alfę !
- Wiem . . .
- Na razie nie ma się co przejmować . . . - uśmiechnęła się Ola .
- Dobrze - powiedziałam .
- Wiesz, pójdę zawołać Eragona by przekazać Dragonowi, że może po ciebie przyjść - powiedziała Ola i wyszła .
< Drago ? >