Zabrałem ze sobą Reneesmee. Ruszyliśmy pod górę. Gdy byliśmy w połowie, nagle spadł z nieba mały głaz. Ale palący się. Spadał prosto na Reneesmee.
- Nie!- krzyknąłem i rzuciłem się na wilczycę Pchnąłem ją z tego miejsca, ale kamień spadł na mnie. Walnąłem ciężko o ziemie. Gdy się obejżałem, okazało się że moja sierść na plecach zrobiła się czarna i zwęglona. I tak ogień wyżądził mi niewiele szkód bo byłem wilkiem wody.
- Też mam żywioł wody- powiedziała Renee.
- To nic- powiedziałem- Nawet jakbym wiedział wcześniej, zrobiłbym to samo. Popatrzyłem na nią i mruknąłem- A teraz chodźmy.
Szybko dotarliśmy do mety.
No comments:
Post a Comment