Wziąłem ze sobą Jade. Zależało mi rzeby nic jej się nie stało, a nie na szybkości wykonanego zadania.
Oprowadziłem ją z zdłurz góry, ale zdaleka od spadających kamieni.
Po prostu szliśmy jakgdyby nigdy nic.
Spokojnie i powoli, aby nic się nie stało.
W końcu dotarliśmy. Byliśmy ostatni, ale Jade niec się nie stało.
Luna zaczęła mówić.
- Skoro już wszyscy są, możemy ogłosić wyniki...
Czekałem w napięciu
<Luna?>
No comments:
Post a Comment