- Dzięki Neptun.... - uśmiechnęłam się
- Spoko ... - powiedział i zniknął
Po zjedzeniu nawet nie połowy bizona poszłam nad jezioro. Rozpędziłam się i wskoczyłam do wody. Wynurzyłam się i otrzepałam łeb. Pływałam tak przez kilka minut.
Wyszłam z wody i poszłam do lasu. Błąkałam się w nim, aż straciłam orientacje. Zagwizdałam by przyleciał Neptun:
- Lecimy ! - powiedziałam z uśmiechem.
Lecieliśmy ponad chmury. Słońce powoli zachodziło.
- Musimy wracać ... - powiedziałam do Neptuna
- Ok ... - odparł
Nagle smok zaczął miotać się na boki. Leciał coraz niżej:
- Neptun co ci? - zapytałam zaniepokojona
- Ne mogę lecieć ... coś mnie zabija ... - wyszeptał
- Zabija ?! ale co ??!
- To .... - pokazał łapą na wilki śmierci - to mnie zabija ... - wyszeptał i zahaczał o drzewa
- Da się je zabić lub coś ?!
- Śmierci nie da się zabić ... ona już jest martwa ... trzymaj się ... - zahaczył skrzydłem o drzewo.
Trzymałam się mocno, a me oczy były wypełnione łzami. Było wiadome że nie przeżyje.
Z wielkim hukiem uderzyliśmy o ziemie. Zeszłam szybko ze smoka i podbiegłam do jego głowy:
- Neptun nie umieraj ... - płakałam jak bóbr - dla czego ... !? - przytuliłam go.
Swoją łapę trzymałam na jego tętni. Serce biło, ale coraz wolniej ... aż w końcu przestało ...
- Neptun nie zostawiaj mnie ... Neptun ! - niestety umarł.
Leżałam koło niego przez kilka tygodni. Nic nie jadłam, ani nie piłam. Opłakiwałam go ... ponieważ był moim ukochanym towarzyszem. Zawsze lataliśmy wysoko ponad chmury ... zawsze stawał w obronie, rozśmieszał w złe dni ... pomagał i kochał. Niestety umarł, ale zawsze będę go pamiętać i kochać. Na jego szyi napisałam - Kocham i kochać będę ♥. Odeszłam od niego z wielkim trudem, ale życie toczy się dalej.
Szłam bez celu za złamanym sercem. Byłam zmęczona, wygłodzona i odwodniona.
W trawie zauważyłam małego jelonka. Polować nie musiałam. Złapała za szyje i udusiłam.
Nie byłam już głodna. Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie widziałam.
Las był coraz gęściejszy. Przechodziłam przez różne krzaki, aż zauważyłam to wychodząc z nich:
Podeszłam do wody i zobaczyłam tam smocze dusze. W tym czasie przyszła jakaś wróżka.:
- Co szukasz w mym miejscu .? - zapytała
- Szukam dojścia do watahy ... ale nie mogę dotrzeć ...
- Masz złamane serce ... - powiedziała
- Tak ... ale skąd wiesz ?
- Czuje ... spójrz tu ... - powiedziała i pokazała ręką w wodę - tam jest twój smok, jak widzisz tęskni i płaczę ... kocha - powiedziała
- Wiem ... tęsknie, ale próbuje zapomnieć o jego śmierci ... - powiedziałam
- Do zobaczenia .... - powiedziała i zniknęła
Chodziłam po całym tym terenie. Za studnią był ocean:
Pływały tam ryby, a woda była krystalicznie czysta. Wskoczyłam do wody i nurkowałam, a co było dziwne ... że nurkuje bez potrzeby tlenu. Pływały tam delfiny i narwale. Zanurkowałam głębiej:
Pływałam między delfinami, a one między mną. Łapami dotykałam podwodnego miasta. Chociaż był pod powierzchnią wody był on cudny. Było słychać muzykę, która wydobywała się z głębin.
Płynęłam tak bez przerwy. Na dnie zauważyłam jakaś dziurę. Podpłynęłam i wpłynęła do środka. Tunel wił się raz w dół, a raz w górę. Nagle wypłynęłam i zobaczyłam to:
Była tam mała dziewczynka. Podeszłam i zapytałam:
- Nie boisz się siedzieć tu sama ?
- Nie .. - odpowiedziała bez uczuć.
- A nie dziwisz się że koło Ciebie siedzi wilk .. ?
- Nie .. - powiedziała
- Aha ... to idę dalej ... - powiedziałam i poszłam w inną stronę.
Szłam beż końca. Zapomniałam już o wszystkim.
Zgłodniałam więc postanowiłam że zapoluje. Chodziłam i szukałam zdobyczy i znalazłam znów jelenia. Upolowałam i zjadłam.
Nagle tereny zaczęły zamieniać się w suchą glebę. Gdy wyszłam z lasu, ziemie była popękana. Nagle zaatakowało mnie to:
Rzucił się na mnie i zaczął gryźć. Gryzłam go po łapach ... aż w końcu ugryzłam w szyje i udusiłam.
- Gdzie ja jestem ? - wyszeptałam
- Tam skąd wilki nigdy nie wychodzą ...
Gdy się obróciłam nie było już lasu, a pustynia.
*** Kilka tygodni później ***
Chodziłam bez celu. Napotkałam znany mi las. Weszłam i widziałam tą samą dziewczynkę .
Czułam że jestem blisko watahy. Nagle przede mną znalazł się wąż:
- Szukasz dojścia do watahy ? - zapytała
- Tak, a co?
- Pomogę Ci ... - powiedziała i zamieniła się w konia. - Od dziś jestem twym towarzyszem .. - powiedziała i przeteleportowała się przed watahę.
- Jestem Laura ... - powiedziałam
- Iskra ... - powiedziała i zamieniła się w węża.
Dzięki mej Iskierce dotarłam do watahy.
Koniec !
Wiem że nudne, ale się starałam ;)
No comments:
Post a Comment