-Dobrze- Odpowiedziałam. Wyszłam szczęśliwa. Apokalipto spojrzał na mnie.
-I co? Udało się, czy szukamy dalej?- Wyglądał na przestraszonego.
-Zostajemy- Odpowiedziałam.
-Uff..- Był szczęśliwy jak ja.
-Chodź. Poszukamy jakiejś jaskini- Powiedziałam
-Dobry pomysł, bo się ściemnia- Chodziliśmy od jaskini do jaskini. Prawie, że wszystkie były zajęte. I wreszcie znaleźliśmy jakąś pustą.
-Jest piękna- Powiedziałam patrząc w kolorowy sufit.
-To prawda- Przytaknął mi Apokalipto.
-Kim jesteście?!- Usłyszeliśmy jakiegoś basiora.
-Jesteśmy tu nowi- Odpowiedziałam grzecznie.-I szukamy jaskini-
-Chay? Na kogo krzyczysz?- Usłyszeliśmy. Wtedy do jaskini weszła Sheigan -O. To ty Sasha. Luna pozwoliła ci dołączyć i nie masz jaskini? To możesz zamieszkać z nami. Im nas będzie więcej tym raźniej- Powiedziała
-Dziękuję.- Odpowiedziałam
-Dobrze połóżmy się już- Ziewnęła
-Dobranoc Apokalipto- Powiedziałam
-Dobranoc- Odpowiedział
(Jutro poznam inne wilki) Pomyślałam. A potem zasnęłam i przyśniło mi się jak jeszcze nie byłam w żadnej watasze i spałam pod gwiazdami a, czasem było niebezpiecznie i musiałam trzymać wartę całą noc. Ale na szczęście to już się skończyło.
Tuesday, August 20, 2013
Friday, August 16, 2013
Warwick CD Laura
Gitara wygląda na bardzo starą i długo użytkowaną.. jej cena byłaby bardzo wygórowanie wysoka jak na gitarę. Ja mam lutnie pozłacaną .. nawet sama dawałaby mi tyle radości co stary szmelc dobrze nastrojony, lecz jako jubiler dość sławny na wiele krain muszę pokazywać się z burżuazja strony.*Odparłem oglądając z uwagą gitarę wadery. Mam sentyment do takich długowiecznych rzeczy ,a zwłaszcza do instrumentów. Można powiedzieć ,ze zazdrościłem z pogardą takiej pięknej rzeczy Laurze. *
Od Chay'a CD historii Sheigan
- Aha...- powiedziałem i przetarłem oczy by sprawdzić czy mi się to nie przyśniło , ale ni Sheigan dalej tam była i chichotała
- Wiesz Chay , bo jest już późno , więc ja już chyba pójdę...- powiedziała
- po...poczekaj! Może ja cię yy... odprowadzę ? - powiedziałem , a ona zaśmiała się i powiedziała
- To chodź ! - i pobiegła , a ja prubująć ją dogonić pobiegłem
* * *
Gdy doszliśmy do jamy Sheigan podszedłem i zapytałem:
- To zobaczymy się jeszcze? - I gdy powiedziałem zauwarzyłem , że dotknęliśmy się nosami , więc zacząłem się tłumaczyć:
- Yy... chyba się potknąłem ...
<Sheigan?>
- Wiesz Chay , bo jest już późno , więc ja już chyba pójdę...- powiedziała
- po...poczekaj! Może ja cię yy... odprowadzę ? - powiedziałem , a ona zaśmiała się i powiedziała
- To chodź ! - i pobiegła , a ja prubująć ją dogonić pobiegłem
* * *
Gdy doszliśmy do jamy Sheigan podszedłem i zapytałem:
- To zobaczymy się jeszcze? - I gdy powiedziałem zauwarzyłem , że dotknęliśmy się nosami , więc zacząłem się tłumaczyć:
- Yy... chyba się potknąłem ...
<Sheigan?>
Sheigan C.D Chaya
- Nie musisz się tłumaczyć-powiedziałam i weszłam do jaskini. - Do jutra.
Weszłam do jaskini i usiadłam... Byłam s z c z ę ś l i w a...
<Chay? KBP >
Weszłam do jaskini i usiadłam... Byłam s z c z ę ś l i w a...
<Chay? KBP >
Thursday, August 15, 2013
Od Keil'a CD Candy
- Nie rozumiem ... - powiedziałem z dziwną miną - Do zobaczenia jutro Candy , a może się jutro spotkamy ? - zapytałem ?
<Candy? Ja też nie mam weny ... >
<Candy? Ja też nie mam weny ... >
Od Sheigan
- Pewnie- odparłam.
Poszliśmy nad wodospad.
Chay znalazł tam jeszcze więcej róż.
Zrobiłam z nich naszyjnik.
- Jak...
- Magia- mrugnęłam
<Chay?>
Poszliśmy nad wodospad.
Chay znalazł tam jeszcze więcej róż.
Zrobiłam z nich naszyjnik.
- Jak...
- Magia- mrugnęłam
<Chay?>
Wednesday, August 14, 2013
Od Chaya CD Sheigan
- Dlaczego mam przestać przecież teraz też ładnie wyglądasz.... - powiedziałem
- Teraz naprawdę przestań , zwłaszcza gdy wyglądam jak burak!- powiedziała już stanowczym głosem.
- No dobra , dobra tylko się nie denerwuj! - powiedziałem spokojnie - a może się gdzieś przejdziemy ? - zapytałem
,<Sheigan?>
- Teraz naprawdę przestań , zwłaszcza gdy wyglądam jak burak!- powiedziała już stanowczym głosem.
- No dobra , dobra tylko się nie denerwuj! - powiedziałem spokojnie - a może się gdzieś przejdziemy ? - zapytałem
,<Sheigan?>
Candy CD Keil
- No przecież wiem - powiedziałam .
- No ale . . .
- To ty w to nie wierzyłeś - zaśmiałam się .
< Keil ? >
Keil CD Candy
Gdy poszła zacząłem mówić sam do siebie:
- Jakie jesteś głupi kail! Kochasz ją , a się nie przyznałeś! - i uderzyłem się w głowę-no dobra weź się w garść ... pójdziesz do niej i jej to powiesz! Zgadzam się , tak zrobię ! I pomaszerowałem do jaskini Candy.
* * *
- Witaj , czy chcesz mi coś powiedzieć? - zapytała Candy widząc mnie przy wejściu do jaskini.
- Tak , bo chciałem Ci powiedzieć , że cię ... że cię kocham!
<Candy?>
- Jakie jesteś głupi kail! Kochasz ją , a się nie przyznałeś! - i uderzyłem się w głowę-no dobra weź się w garść ... pójdziesz do niej i jej to powiesz! Zgadzam się , tak zrobię ! I pomaszerowałem do jaskini Candy.
* * *
- Witaj , czy chcesz mi coś powiedzieć? - zapytała Candy widząc mnie przy wejściu do jaskini.
- Tak , bo chciałem Ci powiedzieć , że cię ... że cię kocham!
<Candy?>
Candy CD Keil'a
- Dobrze już jesteśmy otwórz oczy , o to romantyczna plaża! - powiedział Keil .
- Fajnie - powiedziałam .
Poszliśmy prosto .
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś ? - zapytałam .
- Ja . . . yyy . . . bo ten . . . wiec . . . yyy . . .- jąkał się .
- Kochasz mnie ? - zapytałam jak by nigdy nic .
- Ja . . nie . . .znaczy tak . .. znaczy . . . och . . .
- A ja wiem, że mnie kochasz .
- Skąd ?!
- Właśnie sam się przyznałeś .
- Wcale nie !
- To czemu się denerwujesz ?
- Bo mi to wmawiasz .
- Dobra, to sam przyjdź i mi to powiedz - uśmiechnęłam się i poszłam do jaskini .
< Keil ? >
Tuesday, August 13, 2013
Sheigan CD Chay
Monday, August 12, 2013
Laura CD Warwick
- Śpiewać to ja śpiewam całym sercem ... bo muzyka to moja miłość ... śpiewać bym mogła dniami i nocami ... ale nie zawsze ma się dobry dzień .. - powiedziałam z lekkim smutkiem - Już ciemno .. - powiedziałam i wstałam
- Jesteś zła ? - zapytał
- Nie .. - idzie dalej - Idziesz czy mają mnie zjeść wilkołaki ... ? - pyta z uśmiechem
- No idę ...
Szliśmy tak aż do mej jaskini:
- Dzięki za odprowadzenie .. - uśmiechnęłam się
- Do zobaczenia .. - odpowiada i idzie
- Cześć .. - wchodzi do jaskini
Poszłam do pokoju i zasnęłam.
*** Rano ***
Myślałam o Warwicku i jego radach. W mej skrzyni znalazłam gitarę mojego ojca. Założyłam ją na plecy i poszłam nad plażę.
Na miejscu usiadłam pod palmą. Wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać, lecz teraz z serca:
Podczas śpiewania miałam zamknięte oczy i delikatnie dotykałam struny.
Po śpiewie przyszedł Warwick:
< Warwick ? >
- Jesteś zła ? - zapytał
- Nie .. - idzie dalej - Idziesz czy mają mnie zjeść wilkołaki ... ? - pyta z uśmiechem
- No idę ...
Szliśmy tak aż do mej jaskini:
- Dzięki za odprowadzenie .. - uśmiechnęłam się
- Do zobaczenia .. - odpowiada i idzie
- Cześć .. - wchodzi do jaskini
Poszłam do pokoju i zasnęłam.
*** Rano ***
Myślałam o Warwicku i jego radach. W mej skrzyni znalazłam gitarę mojego ojca. Założyłam ją na plecy i poszłam nad plażę.
Na miejscu usiadłam pod palmą. Wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać, lecz teraz z serca:
Po śpiewie przyszedł Warwick:
< Warwick ? >
Warwick CD Laury
Masz naprawdę dobry głos jeśli chodzi o śpiewanie.. ale mogłabyś się postarać bardziej .*Specjalnie dogryzłem waderze zaciekawiony jak zareaguje na me docinki. Zapewne to nie było miłe ,ale chciałem zobaczyć czy ma do siebie dystans. * Muzyka własna .. tworzona z własnych słów ,myli oraz przemyśleń jest najlepsza.. gdzie ty wkładasz to serce? Może ja nie posiadam go ,ale taka wadera jak ty powinna pokazać uczucia jakimi dysponuje .To moja czysta rada.. a ja rady mało komu daje ,ponieważ nikt nie jest takim egocentrykiem jak ja,a kto był w ogóle takiego szczyla jak ja słuchał ?Może tylko jak mam broń przy sobie.. to z przymusu *Delikatnie uśmiechnąłem się nie pokazując tego waderze*
Laura CD Warcwick
- Jaki zachód słońca jest piękny ... - westchnęłam z uśmiechem - moi rodzice też tak lubią ...
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Lubisz muzykę ? - zapytałam
- Zależy jaką ... - odpowiedział
- A taką ... ? - zaczęłam śpiewać:
Podczas śpiewania chodziliśmy wzdłuż plaży.
<Warwick?>
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Lubisz muzykę ? - zapytałam
- Zależy jaką ... - odpowiedział
- A taką ... ? - zaczęłam śpiewać:
<Warwick?>
Od Tajlera
Jest ślicznie! *Wykrzyknąłem z zachwytem*
Naprawdę podoba Ci się ,ponieważ nie byłam pewna co do wzoru *Odparła Renee*
- Naprawdę jest pięknie mamy chyba najładniejszą jaskinię w watasze
- nie przesadzaj jest po prostu ładna ale ,żeby od razu najładniejsza
- jak wolisz kochanie teraz mamy do zrobienia jeszcze jedną ważną sprawę
- a jaką?
- WESELE!
*Razem z Renee rozpoczęliśmy przygotowania ślubne. Zostało nam wiele do zrobienia. Trzeba było przygotować suknie ślubną oraz garnitur ,a najważniejszą rzeczą wesela jest wybór miejsca oraz obrączki. Kiedy już wybór padł na Park zakochanych pozostał nam wybór sukni i garnituru. Suknią i garniturem oraz obrączkami zajmie się Dr.Mr.Warwick. Przygotowania idą pełną parą.*
Naprawdę podoba Ci się ,ponieważ nie byłam pewna co do wzoru *Odparła Renee*
- Naprawdę jest pięknie mamy chyba najładniejszą jaskinię w watasze
- nie przesadzaj jest po prostu ładna ale ,żeby od razu najładniejsza
- jak wolisz kochanie teraz mamy do zrobienia jeszcze jedną ważną sprawę
- a jaką?
- WESELE!
*Razem z Renee rozpoczęliśmy przygotowania ślubne. Zostało nam wiele do zrobienia. Trzeba było przygotować suknie ślubną oraz garnitur ,a najważniejszą rzeczą wesela jest wybór miejsca oraz obrączki. Kiedy już wybór padł na Park zakochanych pozostał nam wybór sukni i garnituru. Suknią i garniturem oraz obrączkami zajmie się Dr.Mr.Warwick. Przygotowania idą pełną parą.*
Warwick CD Laura
Słyszałem o tutejsze plaży .. podobnież jest tam krystaliczno-błękitna woda i mnóstwo rozmaitej zieleni morskiej.
Zaprowadziłabyś tam mnie ?*Zapytałem znużony oraz zmęczony oddalając się od niej o parę centymetrów nie zwracając na to co robi .
Wadera w tym czasie spacerowała i oglądała zachód słońca podekscytowana tym wydarzeniem ,a dla to było zwyczajnie i nie widziałem w tym czegoś nadzwyczajnego ,aby cieszyć się. W tamtym czasie myślałem tylko o moim przyszłym zleceniu na kolejnego wojownika ,chodziło głownie o moją drugą prace ,czyli morderstwo. Nic nie miałem zaplanowane , zapomniałem, a tak mało czasu.. żadnej wymówki ,aby się wymknąć z tego spaceru nie robiąc przykrości waderze. Głowiłem się przez ten cały czas. Może w czasie drogi zaplanuje sobie chociaż początek moich działań i zyskam na czasie ?Możliwe.*
Zaprowadziłabyś tam mnie ?*Zapytałem znużony oraz zmęczony oddalając się od niej o parę centymetrów nie zwracając na to co robi .
Wadera w tym czasie spacerowała i oglądała zachód słońca podekscytowana tym wydarzeniem ,a dla to było zwyczajnie i nie widziałem w tym czegoś nadzwyczajnego ,aby cieszyć się. W tamtym czasie myślałem tylko o moim przyszłym zleceniu na kolejnego wojownika ,chodziło głownie o moją drugą prace ,czyli morderstwo. Nic nie miałem zaplanowane , zapomniałem, a tak mało czasu.. żadnej wymówki ,aby się wymknąć z tego spaceru nie robiąc przykrości waderze. Głowiłem się przez ten cały czas. Może w czasie drogi zaplanuje sobie chociaż początek moich działań i zyskam na czasie ?Możliwe.*
Od Nightrun
Postanowiłam odejść.
Opowiedziałam o wszystkim Alphą i odeszłam.
Gdy szłam lasem usłyszałam głos:
- Patrz... Jaki piękny okaz
Głos był złośliwy.
Chwilę później poczułam ból w boku...
Straciłam dech.
- Nie...- zdołałam jeszcze szepnąć i upadłam na ziemie.
Potem była tylko ciemność i nicość...
Opowiedziałam o wszystkim Alphą i odeszłam.
Gdy szłam lasem usłyszałam głos:
- Patrz... Jaki piękny okaz
Głos był złośliwy.
Chwilę później poczułam ból w boku...
Straciłam dech.
- Nie...- zdołałam jeszcze szepnąć i upadłam na ziemie.
Potem była tylko ciemność i nicość...
Od Laury "Przygoda, śmierć i Iskierka"
Jak każdy dzień, wstałam i poszłam na łowy. Chciałam upolować coś większego niż jeleń. Chodziłam po łące i szukałam bizona. Po chwili go znalazłam. Zaczaiłam się i zaatakowałam. Nie szło mi dobrze więc przyleciał Neptun i go zabił:
- Dzięki Neptun.... - uśmiechnęłam się
- Spoko ... - powiedział i zniknął
Po zjedzeniu nawet nie połowy bizona poszłam nad jezioro. Rozpędziłam się i wskoczyłam do wody. Wynurzyłam się i otrzepałam łeb. Pływałam tak przez kilka minut.
Wyszłam z wody i poszłam do lasu. Błąkałam się w nim, aż straciłam orientacje. Zagwizdałam by przyleciał Neptun:
- Lecimy ! - powiedziałam z uśmiechem.
Lecieliśmy ponad chmury. Słońce powoli zachodziło.
- Musimy wracać ... - powiedziałam do Neptuna
- Ok ... - odparł
Nagle smok zaczął miotać się na boki. Leciał coraz niżej:
- Neptun co ci? - zapytałam zaniepokojona
- Ne mogę lecieć ... coś mnie zabija ... - wyszeptał
- Zabija ?! ale co ??!
- To .... - pokazał łapą na wilki śmierci - to mnie zabija ... - wyszeptał i zahaczał o drzewa
- Da się je zabić lub coś ?!
- Śmierci nie da się zabić ... ona już jest martwa ... trzymaj się ... - zahaczył skrzydłem o drzewo.
Trzymałam się mocno, a me oczy były wypełnione łzami. Było wiadome że nie przeżyje.
Z wielkim hukiem uderzyliśmy o ziemie. Zeszłam szybko ze smoka i podbiegłam do jego głowy:
- Neptun nie umieraj ... - płakałam jak bóbr - dla czego ... !? - przytuliłam go.
Swoją łapę trzymałam na jego tętni. Serce biło, ale coraz wolniej ... aż w końcu przestało ...
- Neptun nie zostawiaj mnie ... Neptun ! - niestety umarł.
Leżałam koło niego przez kilka tygodni. Nic nie jadłam, ani nie piłam. Opłakiwałam go ... ponieważ był moim ukochanym towarzyszem. Zawsze lataliśmy wysoko ponad chmury ... zawsze stawał w obronie, rozśmieszał w złe dni ... pomagał i kochał. Niestety umarł, ale zawsze będę go pamiętać i kochać. Na jego szyi napisałam - Kocham i kochać będę ♥. Odeszłam od niego z wielkim trudem, ale życie toczy się dalej.
Szłam bez celu za złamanym sercem. Byłam zmęczona, wygłodzona i odwodniona.
W trawie zauważyłam małego jelonka. Polować nie musiałam. Złapała za szyje i udusiłam.
Nie byłam już głodna. Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie widziałam.
Las był coraz gęściejszy. Przechodziłam przez różne krzaki, aż zauważyłam to wychodząc z nich:
- Dzięki Neptun.... - uśmiechnęłam się
- Spoko ... - powiedział i zniknął
Po zjedzeniu nawet nie połowy bizona poszłam nad jezioro. Rozpędziłam się i wskoczyłam do wody. Wynurzyłam się i otrzepałam łeb. Pływałam tak przez kilka minut.
Wyszłam z wody i poszłam do lasu. Błąkałam się w nim, aż straciłam orientacje. Zagwizdałam by przyleciał Neptun:
- Lecimy ! - powiedziałam z uśmiechem.
Lecieliśmy ponad chmury. Słońce powoli zachodziło.
- Musimy wracać ... - powiedziałam do Neptuna
- Ok ... - odparł
Nagle smok zaczął miotać się na boki. Leciał coraz niżej:
- Neptun co ci? - zapytałam zaniepokojona
- Ne mogę lecieć ... coś mnie zabija ... - wyszeptał
- Zabija ?! ale co ??!
- To .... - pokazał łapą na wilki śmierci - to mnie zabija ... - wyszeptał i zahaczał o drzewa
- Da się je zabić lub coś ?!
- Śmierci nie da się zabić ... ona już jest martwa ... trzymaj się ... - zahaczył skrzydłem o drzewo.
Trzymałam się mocno, a me oczy były wypełnione łzami. Było wiadome że nie przeżyje.
Z wielkim hukiem uderzyliśmy o ziemie. Zeszłam szybko ze smoka i podbiegłam do jego głowy:
- Neptun nie umieraj ... - płakałam jak bóbr - dla czego ... !? - przytuliłam go.
Swoją łapę trzymałam na jego tętni. Serce biło, ale coraz wolniej ... aż w końcu przestało ...
- Neptun nie zostawiaj mnie ... Neptun ! - niestety umarł.
Leżałam koło niego przez kilka tygodni. Nic nie jadłam, ani nie piłam. Opłakiwałam go ... ponieważ był moim ukochanym towarzyszem. Zawsze lataliśmy wysoko ponad chmury ... zawsze stawał w obronie, rozśmieszał w złe dni ... pomagał i kochał. Niestety umarł, ale zawsze będę go pamiętać i kochać. Na jego szyi napisałam - Kocham i kochać będę ♥. Odeszłam od niego z wielkim trudem, ale życie toczy się dalej.
Szłam bez celu za złamanym sercem. Byłam zmęczona, wygłodzona i odwodniona.
W trawie zauważyłam małego jelonka. Polować nie musiałam. Złapała za szyje i udusiłam.
Nie byłam już głodna. Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie widziałam.
Las był coraz gęściejszy. Przechodziłam przez różne krzaki, aż zauważyłam to wychodząc z nich:
Podeszłam do wody i zobaczyłam tam smocze dusze. W tym czasie przyszła jakaś wróżka.:
- Co szukasz w mym miejscu .? - zapytała
- Szukam dojścia do watahy ... ale nie mogę dotrzeć ...
- Masz złamane serce ... - powiedziała
- Tak ... ale skąd wiesz ?
- Czuje ... spójrz tu ... - powiedziała i pokazała ręką w wodę - tam jest twój smok, jak widzisz tęskni i płaczę ... kocha - powiedziała
- Wiem ... tęsknie, ale próbuje zapomnieć o jego śmierci ... - powiedziałam
- Do zobaczenia .... - powiedziała i zniknęła
Chodziłam po całym tym terenie. Za studnią był ocean:
Pływały tam ryby, a woda była krystalicznie czysta. Wskoczyłam do wody i nurkowałam, a co było dziwne ... że nurkuje bez potrzeby tlenu. Pływały tam delfiny i narwale. Zanurkowałam głębiej:
Pływałam między delfinami, a one między mną. Łapami dotykałam podwodnego miasta. Chociaż był pod powierzchnią wody był on cudny. Było słychać muzykę, która wydobywała się z głębin.
Płynęłam tak bez przerwy. Na dnie zauważyłam jakaś dziurę. Podpłynęłam i wpłynęła do środka. Tunel wił się raz w dół, a raz w górę. Nagle wypłynęłam i zobaczyłam to:
Była tam mała dziewczynka. Podeszłam i zapytałam:
- Nie boisz się siedzieć tu sama ?
- Nie .. - odpowiedziała bez uczuć.
- A nie dziwisz się że koło Ciebie siedzi wilk .. ?
- Nie .. - powiedziała
- Aha ... to idę dalej ... - powiedziałam i poszłam w inną stronę.
Szłam beż końca. Zapomniałam już o wszystkim.
Zgłodniałam więc postanowiłam że zapoluje. Chodziłam i szukałam zdobyczy i znalazłam znów jelenia. Upolowałam i zjadłam.
Nagle tereny zaczęły zamieniać się w suchą glebę. Gdy wyszłam z lasu, ziemie była popękana. Nagle zaatakowało mnie to:
Rzucił się na mnie i zaczął gryźć. Gryzłam go po łapach ... aż w końcu ugryzłam w szyje i udusiłam.
- Gdzie ja jestem ? - wyszeptałam
- Tam skąd wilki nigdy nie wychodzą ...
Gdy się obróciłam nie było już lasu, a pustynia.
*** Kilka tygodni później ***
Chodziłam bez celu. Napotkałam znany mi las. Weszłam i widziałam tą samą dziewczynkę .
Czułam że jestem blisko watahy. Nagle przede mną znalazł się wąż:
- Szukasz dojścia do watahy ? - zapytała
- Tak, a co?
- Pomogę Ci ... - powiedziała i zamieniła się w konia. - Od dziś jestem twym towarzyszem .. - powiedziała i przeteleportowała się przed watahę.
- Jestem Laura ... - powiedziałam
- Iskra ... - powiedziała i zamieniła się w węża.
Dzięki mej Iskierce dotarłam do watahy.
Koniec !
Wiem że nudne, ale się starałam ;)
OD Austina
Szedłem z panem wilkiem aż wyszliśmy z lasu w tedy pan wilk powiedział
-gehen allein ich in den Wald sein
ja niezrozumiałem pana, zato pan zrozumiał mnie i dał mi kolorowy kryształ i powiedział
-nicht quetschen die Beine
ja go zrozumiałem powiedział: ,,ściśnij go w łapach" potem nadeszły czarne chmury z których spadł deszcz i usłyszłem pioruny starszy pan pwiedział
-żegnaj mały musze odejść pa pa
- dowidzenia
ja poszłm dalej aż w wieku 2 lat dotarłem do tej watachy
to koniec historii o mojim dotarciu do watachy
-gehen allein ich in den Wald sein
ja niezrozumiałem pana, zato pan zrozumiał mnie i dał mi kolorowy kryształ i powiedział
-nicht quetschen die Beine
ja go zrozumiałem powiedział: ,,ściśnij go w łapach" potem nadeszły czarne chmury z których spadł deszcz i usłyszłem pioruny starszy pan pwiedział
-żegnaj mały musze odejść pa pa
- dowidzenia
ja poszłm dalej aż w wieku 2 lat dotarłem do tej watachy
to koniec historii o mojim dotarciu do watachy
Keil CD Candy
- To może nad... , albo lepiej. Zamknij oczy i idź za moim głosem.- powiedziałem
- Dobrze - powiedziała Candy
- Chodź tutaj, przejdź przez pieniek , zrób duży krok- powtarzałem-dobrze już jesteśmy otwórz oczy , o to romantyczna plaża!
<Candy?>
- Dobrze - powiedziała Candy
- Chodź tutaj, przejdź przez pieniek , zrób duży krok- powtarzałem-dobrze już jesteśmy otwórz oczy , o to romantyczna plaża!
<Candy?>
Luna CD Sashy
Patrzyłam na nią .
- Chciałabym dołączyć do watahy . . . błąkałam się po lesie . . . jest ze mną mój towarzysz . . .- powiedziała cicho Sasha .
Poszłam trochę dalej .
- Miejsce w watasze zawsze się znajdzie . . . lecz tłumaczenie, że błąkałaś się po lesie i masz towarzysza nic więcej nie zdziała - powiedziałam .
- Czyli ? - zapytała .
Zaśmiałam się cicho .
- Chcesz dołączyć do watahy, ok dołączaj ale błąkałaś się po lesie i masz towarzysza . . . no i co ja mam z tym zrobić ?
- Nic - powiedziała cicho .
- Właśnie - uśmiechnęłam się .
Kiwnęłam głową, że może iść .
- A i . . . proszę Cię byś nie wchodziła bez mojej ani Draga zgody do jaskini magicznej ! - powiedziałam poważnie .
< Sasha ? >
- Chciałabym dołączyć do watahy . . . błąkałam się po lesie . . . jest ze mną mój towarzysz . . .- powiedziała cicho Sasha .
Poszłam trochę dalej .
- Miejsce w watasze zawsze się znajdzie . . . lecz tłumaczenie, że błąkałaś się po lesie i masz towarzysza nic więcej nie zdziała - powiedziałam .
- Czyli ? - zapytała .
Zaśmiałam się cicho .
- Chcesz dołączyć do watahy, ok dołączaj ale błąkałaś się po lesie i masz towarzysza . . . no i co ja mam z tym zrobić ?
- Nic - powiedziała cicho .
- Właśnie - uśmiechnęłam się .
Kiwnęłam głową, że może iść .
- A i . . . proszę Cię byś nie wchodziła bez mojej ani Draga zgody do jaskini magicznej ! - powiedziałam poważnie .
< Sasha ? >
Od Sashy -- jak tu trafiłam .
-Nie mam siły- powiedziałam do Apokalipta.
-No chodź. Za chwilę odpoczniemy- Powiedział do mnie
-No ale...-
-Zobacz! Tam jest jakaś wataha wilków!-
-GDZIE?!-
-No tam- Pokazał głową.
-Chodźmy!-
-Stój!-Szepną tak żebym go usłyszała-Ich jest dużo. Skąd wiesz, że zareagują dobrze?-odpowiedziałam mu
-Boooo.... wiem! Zauważyli nas! No chodź!- "Taaa dużo dwa wilki" Pomyślałam
Apokalipto jęknął -Aleee-
Sasha: -No chodź! Zobacz oni też mają towarzyszy!- Już się lekko zdenerwowałam.
-No dobrze. Ty zawsze wszędzie musisz wejść i zobaczyć!- Powiedział
Podeszliśmy. Wtedy jakieś dwie wadery rzuciły się na nas.
-Kim jesteście?!- Warknęła pierwsza
-I czego tu chcecie?!- Zawarczała druga
-My chcemy tylko dołączyć do was, bo błąkamy się po lesie.
-Aha- Westchnęła wadera -Jestem Piryt, a to jest Sheigan
-A ja jestem Sasha, a to mój towarzysz Apokalipto- Odpowiedziałam
-Oj! Nie przedstawiłam wam naszych towarzyszy to jest mój towarzysz Oiko a to towarzysz Sheigan Maroko.
-Czy mogłybyście pokazać mi gdzie mieszka para Alfa?- Zapytałam
-Tak mieszka tutaj- Spojrzałam na dużą jaskinię.
-Apokalipto poczekaj tu- Powiedziałam mu. Weszłam. Była piękna. Obwąchałam wszystko. Nagle zobaczyłam za sobą jakiś cień. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam starszą od siebie waderę. Wyglądała miło.
-Kim jesteś?- Spytała
-Ja jestem Sasha- Odpowiedziałam
-Ja jestem Luna- odpowiedziała
<Luna?>
-No chodź. Za chwilę odpoczniemy- Powiedział do mnie
-No ale...-
-Zobacz! Tam jest jakaś wataha wilków!-
-GDZIE?!-
-No tam- Pokazał głową.
-Chodźmy!-
-Stój!-Szepną tak żebym go usłyszała-Ich jest dużo. Skąd wiesz, że zareagują dobrze?-odpowiedziałam mu
-Boooo.... wiem! Zauważyli nas! No chodź!- "Taaa dużo dwa wilki" Pomyślałam
Apokalipto jęknął -Aleee-
Sasha: -No chodź! Zobacz oni też mają towarzyszy!- Już się lekko zdenerwowałam.
-No dobrze. Ty zawsze wszędzie musisz wejść i zobaczyć!- Powiedział
Podeszliśmy. Wtedy jakieś dwie wadery rzuciły się na nas.
-Kim jesteście?!- Warknęła pierwsza
-I czego tu chcecie?!- Zawarczała druga
-My chcemy tylko dołączyć do was, bo błąkamy się po lesie.
-Aha- Westchnęła wadera -Jestem Piryt, a to jest Sheigan
-A ja jestem Sasha, a to mój towarzysz Apokalipto- Odpowiedziałam
-Oj! Nie przedstawiłam wam naszych towarzyszy to jest mój towarzysz Oiko a to towarzysz Sheigan Maroko.
-Czy mogłybyście pokazać mi gdzie mieszka para Alfa?- Zapytałam
-Tak mieszka tutaj- Spojrzałam na dużą jaskinię.
-Apokalipto poczekaj tu- Powiedziałam mu. Weszłam. Była piękna. Obwąchałam wszystko. Nagle zobaczyłam za sobą jakiś cień. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam starszą od siebie waderę. Wyglądała miło.
-Kim jesteś?- Spytała
-Ja jestem Sasha- Odpowiedziałam
-Ja jestem Luna- odpowiedziała
<Luna?>
Sunday, August 11, 2013
Candy - Piękna przygoda !
Chodziłam sobie po Magic park w tą i z powrotem, nudząc się i rozmyślając o zawodach .
Zayn przegrywał, wydaje mi się, że się nie stara by wygrać, woli chyba być po prostu w centrum uwagi, bo każdy o nim mówi, że wziął udział . . .Mama goni za uczestnikami zawodów by się brali do roboty i zaczęli bitwę bo w przeciwnym razie wszystkich wywali z zawodów . . . nie wierzyłam w to bo ona sama w to nie wierzy . . .
Od ostatnich dni nic się nie działo, było nudno i gorąco, a mama nie za bardzo nam pozwalała wychodzić z domu .
Poszłam dalej, codziennie było to samo polowałam, chodziłam na spacery, przeżywałam śmierć Bruna i strzelałam z łuku .
Próbowałam sobie przypomnieć jakieś fajne miejsce gdzie można usiąść w ciszy i pomarzyć .
Postanowiłam, że pójdę na tą dróżkę gdzie spotkałam Simona lecz pójdę w drugą stronę .
Zamieniłam się w konia i pogalopowałam w stronę dróżki, po drodze widziałam stado sarn ale nie byłam głodna więc pobiegłam dalej, widziałam jeziorko i dwa zające .
Przecisnęłam się przez ostrą trawę, zapominając znowu o teleportacji od Wenus, skierowałam się w lewo bo w prawo poszłam ostatnim razem .
Zobaczyłam tam las z jeziorkiem :
Było pięknie, pobiegłam do wody, była bardzo ciepła i czysta, że aż było widać kamienie, ryby i kijanki .
Potem skakałam z kamienia na kamień i dostałam się do lasu .
Drzewa zdawały się być aż do nieba, było tak cicho, że słyszałam bicie swego serca, nie było żadnych innych zwierząt, na drzewach były dziwne kolorowe znaki, w lesie nie widniało życie . . .
Miałam złe przeczucia . . . i wcale się nie myliłam !
Poszłam pewnym krokiem w głąb lasu i przeraziłam się . . . w lesie stało trzech mężczyzn ze strzelbami, a na pomarańczowych koszulkach mieli znaczek z napisem ' Nich wilki wyginą ! ' za nimi stała dziewczyna, miała nie więcej niż szesnaście lat, nie wyglądała na zadowoloną, miała długie aż do pasa blond włosy, ciemne niebieskie oczy ( czasem są na prawdę jasne ) i była strasznie chuda :
Mężczyźni gdzieś poszli, a dziewczyna patrzyła na wiewiórkę .
Do tej pory siedziałam w krzakach lecz postanowiłam uciec .
Cofnęłam się do tyłu i nadepnęłam niechcący na patyk, dziewczyna się przestraszyła, tak samo jak ja, patrzyła mi głęboko w oczy, nie spuszczała ze mnie wzroku, nie byłam w stanie się ruszyć !
W oddali słychać było strzelenie ze strzelby, było takie głośne, że dziewczyna wydała z siebie jęk, a za razem okrzyk strachu .
- Lexy ! - zawołał najstarszy mężczyzna z daleka - Idę do ciebie !
Dziewczyna drgnęła delikatnie, spojrzała na zbliżającego się mężczyznę i zaczęła we mnie rzucać kamieniami krzycząc :
- Uciekaj !
Uciekłam w stronę watahy, gubiąc przy tym mój łuk, chciałam się po niego wrócić lecz mój lęk przed strzelbami był mocniejszy .
Kilka razy zatrzymywałam się by sprawdzić czy mnie nie gonią .
- Coś się stało ? - zapytała zaniepokojona mama widząc moją minę po powrocie do domu .
Gdyby nie to, że dziewczyna bała się mnie tak jak ja jej to bym powiedziała ale nie mogłam .- Nic się nie stało - powiedziałam cicho .
- Jesteś przygnębiona - powiedział tata .
- Wcale nie !- podniosłam głos .
Tata uniósł brwi i spojrzał na mamę :
- Jej chyba coś dolega - powiedział w stronę mamy .
Warknęłam .
- O nie młoda panno ! W domu nie będziesz warczeć na własnego ojca ! - zdenerwował się .
- Nic mi nie wolno w tym domu !
- Co ty wygadujesz ?! Daje Ci dach nad głową, jedzenie byś nie musiała sama polować i czego ty jeszcze chcesz ?!
- Wolności !
- Ciekawe w kogo ona to ma ? - spojrzał na mamę .
- Drago, czy coś mi próbujesz udowodnić ? - zapytała zła .
- Nie, skądże ?
- Za kogo ty się uważasz ?! - wtrąciłam się znowu .
Wszystkie oczy skierowały się ku mnie .
- Co ty powiedziałaś ? - zapytał tata .
Zawahałam się chwilkę ale powiedziałam :
- Za ko-kogo ty się uważasz ?
- Za twojego ojca i alfę - krzykną .
- Mamo . . . - zaczęła Laura .
- Cisza ! - warkną tata, a Laura zamilkła .
- Nikt mnie nie rozumnie ! - warknęłam .
- Kochanie . . . - zaczęła cicho mama.
- Nie chce takiej rodziny jak wy ! Możecie mnie wydziedziczyć, nie chce być waszą córką - powiedziałam poważnie i poszłam do pokoju .
W nocy było chłodno, myślałam o tym spotkaniu z człowiekiem i kłótnią przy kolacji .
Pobiegłam do lasu gdzie zobaczyłam dziewczynę o imieniu Lexy bo zostawiłam tam swój łuk . Gdy byłam na miejscu zobaczyłam dwa metry dalej kilka zielono - czerwonych namiotów, obok było ognisko, a trochę dalej trzy kare konie, czwarty był jasno kasztanowy .
Z jednego namiotu wyszła ta sama dziewczyna, włosy miała splecione w gruby warkocz, była ubrana w krótkie, czarne spodenki i miała koszulkę z narysowanym gepardem .
Nie zauważyła mnie więc podeszłam bliżej by zobaczyć gdzie ja zostawiłam swój łuk .
Dziewczyna podeszła cicho do namiotów mężczyzn, sprawdzając chyba czy śpią, po chwili odetchnęła z ulgą i popędziła w stronę kasztanowego konia .
Lexy wsiadła na zwierze i ruszyła galopem w stronę . . . watahy !
Nie mogłam na to pozwolić, zamieniłam się w konia i ruszyłam za nimi .
Nie chciałam się ujawniać ale trudno było nie zauważyć konia biegnącym zaraz za tobą .
Dziewczyna się zatrzymała i spojrzała na mnie, zaraz potem szepnęła do kasztanki :
- Widzisz, to jest mustang . . .
Po chwili zauważyłam z boku dziewczyny łuk . . . mój łuk !
Przez chwilę pomyślałam, że dziewczyna sięga po lasso by mnie złapać, lecz sięgnęła do kieszeni po telefon i zrobiła mi zdjęcie .
Dziewczyna zeszła z konia i delikatnie zaczęła podchodzić w moją stronę, nie miała nic przy sobie by zrobić mi krzywdę, gdy była jeden krok przede mną wyciągnęła rękę by mnie dotknąć . . . zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku od watahy .
Lexy wsiadła odruchowo na konia i zaczęła biec za mną .
Biegłam ile sił w łapach . . . kopytach i ciągle przyśpieszałam, skręcałam i skakałam by ją zgubić lecz wszystko na marne !
Myślałam, że już wszystko stracone; ona mnie złapie, znajdą watahę i wszystkich zabiją, nigdy nie zobaczę rodziny, a to wszystko będzie przeze mnie ! Lecz po chwili zobaczyłam małą jaskinie, postanowiłam się tam schować .
Nie chciałam się teleportować, znów zamieniać w wilka, robić się niewidzialna bo tym bardziej by chcieli mnie złapać .
Skręciłam ostro w prawo i schowałam się w jaskini .
Po kilku minutach pomyślałam, że Lexy już nie ma i postanowiłam wyjść z kryjówki, miałam rację nie było już jej, ona i kasztanka były już daleko ale ciągle mogły mnie zobaczyć więc pobiegłam w stronę plaży .
Był przypływ więc nie było dużo piasku ani ludzi .
Było późne popołudnie, dziewczyna kręciła się po okolicy nie wiedząc chyba jak wrócić .
Ja też nie wiedziałam którą drogą iść .
Chwilę na nią patrzyłam nie wiedziałam czy czuć smutek, że nie może znaleźć tak samo jak ja drogi do domu, czy złość, że mnie goniła . . .
Odwróciłam się po chwili i zobaczyłam, że wielka fala leci prosto na mnie, Lexy to zauważyła zaczęła biec w moją stronę i wołać :
- Uciekaj !
Chwilę potem czułam tylko porywające nas falę i słoną wodę . . .
Kilka godzin potem obudziłam się na piasku, nie było do o koła ludzi, budynków czy autostrady . . . był tylko piasek, las i . . . nieprzytomna Lexy .
Wstałam obolała i czekałam aż się obudzi, po chwili zauważyłam, że nie ma tu jej konia, nie wiedziałam co się z nim stało . . .
Po o koło dwóch godzinach dziewczyna się obudziła, był bardzo wczesny ranek .
Lexy wstała i pomaszerowała w stronę lasu, było tam wiele owoców, wbrew sobie poszłam za nią, myśląc, że zna okolice .
Co chwile odwracała się w moją stronę i uśmiechała pod nosem .
Nie wiem czemu ale cieszyłam się z jej obecności . . . może dla tego, że i ona nie wie jak wrócić, boi się tak jak ja ?
Chodziłyśmy długo po lesie na wyspie otoczoną wodą, gdy po chwili przed nami wyskoczył tygrys !
Nie mogłam się zamienić w wilka bo by mnie zobaczyła więc jedynie co mi przyszło do głowy to uciekać !
Zaczęłam biec w drugą stronę i sobie przypomniałam, że Lexy nie jest taka szybka, a jej koń zaginą . . .
Zawróciłam i biegłam prosto na tygrysa, przeskoczyłam nad nim, a on rzucił się za mną w pogoń, biegłam bardzo szybko, wzięłam ostry zakręt w lewo, a tygrys uderzył mocno w drzewo i już nie wstał .
Resztę dnia spędziłyśmy odpoczywając na plaży .
Wieczorem usłyszałam głos w głowie który powiedział :
- W jaskini się dowiesz . . . jaskinia jest w lesie . . . gdzie zwierze pokonałeś . . . nie zmarnuj tej szansy . . .
Nie wiedziałam co to znaczy ale poszłam w miejsce gdzie był martwy tygrys, wiedziałam, że Lexy poszła za mną .
Rzeczywiście była tam jaskinia, weszłam powoli do środka, a tam znikąd znowu byłam wilkiem .
Gdy dziewczyna weszła do środka przestraszyła się mnie tak bardzo, że aż upadła na ziemie .
Odwróciłam się od niej i spojrzałam na ścianę . . . Były tam narysowane wilki .
Na pierwszym malowidle było pokazane stado szczęśliwych wilków, o bok byli narysowani ludzie ze strzelbami i łukami, następnie było pokazane jak ludzie zabijają po kolei członków stada, na ścianie zapanował chaos, starze wilki walczyły, młodsze chowały się w szczelinach i uciekały .
Nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś stado mogą zaatakować ludzie . . .
Spojrzałam na Jenny, stała zaraz za mną, była wpatrzona w malowidło na ścianie, następnie spojrzała na mnie .
- Wiem i nie chce by tak było - powiedziała znów wpatrzona w malowidło .
Wróciłyśmy na plaże, nie zamieniłam się już w konia .
Dziewczyna była zdziwiona, że jej nie zaatakowałam w jaskini więc nie wyglądała na wystraszoną .
Rano obudziłam się lecz miałam jeszcze zamknięte oczy, po chwili poczułam jak Lexy delikatnie położyła rękę na mojej głowie . Drgnęłam delikatnie lecz nie uciekłam, otworzyłam oczy, a dziewczyna odruchowo zabrała rękę i odsunęła się trochę dalej . Patrzyła mi głęboko w oczy, była zmęczona przez co wyglądała trochę inaczej :
Miała ciężkie powieki, rozpuszczone, roztrzepane włosy i smutek na twarzy .
Pomyślałam czy by nie upolować czegoś na siadanie, miałam ochotę na sarnę ale jak chodziłyśmy po lesie niczego nie znalazłam . . . byłam taka zmęczona i głodna jak ona i nic nie mogłyśmy na to poradzić, bo owocami byśmy się nie najadły .
- Musimy się jakoś stąd wydostać - powiedziała Lexy .
Wiedziałam, że się nie boi mnie tak jak wcześniej .
Lexy wstała i poszła poszukać drewna .
- Zrobimy tratwę - próbowała się uśmiechnąć ale jej zmęczenie nie dawało za wygraną .
Ona mnie nie rozumiała więc się nie odezwałam tylko poszłam poszukać jakiś materiałów do budowy .
Znalazłam parę lin i kilka grubych patyków, po czym przyniosłam je do Lexy .
- Dzięki - uśmiechnęła się - Ja znalazłam osiem grubych patyków i dwie liny . . . myślę, że starczy .
Dziewczyna kazała mi odpocząć, a ona zaczęła budować tratwę .
- Ałłł ! - jęknęła .
Z jej ręki leciała krew, miała wielką ranę na dłoni .
Wyjęła coś z plecaka który jej został i wyjęła bandaż .
Dzień miną szybko, był wczesny wieczór, a ja przyglądałam się czemuś przy wodzie . . . bo jeśli to miała być tratwa to ja dziękuje bardzo . . .
- Gotowe ! - powiedziała wyczerpana Jenny pokazują swoje dzieło :
Lexy popchnęła tratwę do wody i trzymała na linie by nie odpłynęła .
Dziewczyna usiadła obok mnie, spojrzała na mnie . . .
- Cieszę się, że jestem tu z tobą, że nie jestem sama w tej sytuacji - powiedziała Lexy .
Jak by mnie rozumiała powiedziałabym jej to samo .
Weszłyśmy na tratwę i Lexy popchnęła ją dalej by zaczęła płynąć .
W nocy na morzu był sztorm, byłyśmy całe mokre, bałam się, że nie będzie dla nas jutra . . .
- Wszystko będzie dobrze - mówiła sobie co chwilę Lexy .
Jakimś cudem przeżyłyśmy tą noc, byłyśmy tylko mokre i głodne .
- Mówiłam, że będzie dobrze ! - powiedziała szczęśliwa Lexy i prawie mnie przytuliła gdy by nie to, że przypomniała sobie, że jestem wilkiem .
Spojrzałam na nią i wstałam .
Nie wiedziałam gdzie byłyśmy . . . nie wyglądało mi to na tereny watahy . . . była to karczma o nazwie " Pod szmaragdowym wilkiem ":
A my w watasze nie mamy karczmy ! Jednak poczułam znajomy mi zapach . . . zaczęłam iść w jego stronę lecz zobaczyłam tam tylko wilka, słyszałam jak ktoś do niego mówi " Austin ! Choć ! " nie przypominałam sobie jakiegoś wilka z takim imieniem .
Poszłyśmy dalej, kolejny dzień miną na szukaniu drogi powrotnej . . .
Z Lexy stałyśmy się nie rozłączne .
Nasze poszukiwania były na marne . . . postanowiliśmy się poddać . . .
Miną miesiąc, obudził mnie chłodny wiatr i płacz Lexy .
Podeszłam do niej .
- Nigdy nie wrócimy do domu - płakała dziewczyna .
- A właśnie, że tak ! - obiecałam sobie .
Lexy wstała, nie wiedziałam co ona tam zobaczyła . . .
- O nie . . . nie . . . Uciekaj ! Uciekaj ! - zaczęła krzyczeć i zaczęłyśmy biec .
Odwróciłam się w biegu i zobaczyłam tam jakiś ludzi, mieli strzelby i biegli prosto na nas!
Zamieniałam się w konia i Lexy wskoczyła na mnie lecz nie wiedziała, że to ja .
- Gdzie ona jest ?! - spanikowała dziewczyna .
Nie chciałam by wiedziała o tym, że jestem magiczna .
Biegłam o koło trzynastu minut, Lexy prawie ze mnie spadła lecz tego uniknęliśmy .
Zatrzymałam się przed przepaścią, mężczyźni ciągle nas gonili .
Nie miałam innego wyjścia i . . . zamieniłam się w wilka ze skrzydłami, Lexy była zdziwiona .
Ja bym jej nie udźwignęła więc dałam jej sznurek by go złapała, a ja trzymałam drugi koniec mocno zębami .
- Nie ! Nie skoczę ! - powiedziała stanowczo ale ją popchnęłam .
- Aaaa .... !!! - krzyknęła Lexy .
Wylądowałyśmy delikatnie na ziemi parę kilometrów dalej .
- Nie wiedziałam, że jesteś magiczna - uśmiechnęła się zdziwiona Lexy .
- A ja, że jesteś wyjątkowa - pomyślałam.
Kolejne dni mijały, a my ani krok bliżej do domu . . . byłyśmy raczej coraz dalej . . .
Jenny odgadła moje imię, nigdy nie doświadczyłam prawdziwej miłości, dbania tylko o mnie, prawdziwej przyjaźni . . . dzięki jej mam to wszystko !
Był wieczór, Lexy siedziała pod drzewem z podkulonymi nogami .
Dziewczyna miała obok siebie radio, od kilku chwil leciała już piosenka :
Chciałam ją odciągnąć od rzeczywistości, wstałam i zaczęłam gonić swój ogon .
Lexy spojrzała na mnie i uśmiechnęła pod nosem .
To nie zadziałało więc zawyłam delikatnie, dziewczyna patrzyła na mnie nie ruszając się z miejsca, podeszłam do niej, złapałam za jej sweter i pociągnęłam .
- Ej, po porwiesz ! - powiedziała .
Usiadłam na przeciw jej i podniosłam łapę .
- Chcesz żebym zatańczyła ? - zapytała .
Dziewczyna wstała i poszła trochę dalej .
Zaczęła tańczyć w rytm muzyki, zaraz potem do o koła jej było dużo tańczących ludzi, unosili się w powietrzu, byli jak duchy, było ich widać ale nie można było dotknąć .
Ktoś podszedł do Lexy i wyciągną rękę, Lexi się zawahała ale zgodziła by zatańczyć z nim .
Udawała, że go trzyma i tańczyli, Lexy uniosła się w powietrzu, tańczyła tak pięknie . . .
Udało mi się i Lexy zapomniała o smutnej rzeczywistości .
Gdy piosenka się skończyła, ludzie się rozpłynęli, Lexy stała nad przepaścią i patrzyła w dół .
Podeszłam do niej by zobaczyć co ona tam widzi .
- Tata ! - wykrzyknęła i zaczęła biec do lasu by zejść na dół, pobiegłam za nią .
W połowie drogi przypomniałam sobie, że on poluje na wilki więc się zatrzymałam .
- Choć ! - rozkazała .
Ja ani śniłam iść .
- Zaraz sobie pójdzie ! Musimy go dogonić ! - błagała Lexy .
Usiadłam przy drzewie i na nią patrzyłam .
- Jeśli chcesz to tu zostań - powiedziała cicho i poszła .
Dwie godziny później Lexy wróciła zapłakana .
- To wszystko przez ciebie ! Gdybyś poszła bym go dogoniła ! Czemu nie poszłaś ?! - krzyczała .
Nie odezwałam się bo mnie i tak nie rozumiała, patrzyłam jej w oczy .
- No tak ! Jesteś tylko wilkiem ! Nikim więcej ! Nie masz uczuć ! Jesteś tylko maszyną do zabijania ! A uważałam Cię za przyjaciółkę . . . - popłakała się i poszła .
Poszłam za nią lecz :
- A ty gdzie ?! - zapytała zła .
Pokręciła głową i poszła .
Stałam nieruchomo wpatrzona w miejsce gdzie zniknęła Lexy . . .
Dzień później obudziłam się w lesie . . . w lesie gdzie spotkałam Saimon'a !
Chciałam pójść do watahy ale zobaczyłam ślady kół i sweter Lexy ...
Powąchałam go, a za mną, kilka metrów dalej usłyszałam :
- Candy ! Candy wróciła ! - krzyczał basior . . . był to Kail .
Nie mogłam zostać bo mama by mnie nie wypuściła z domu, a muszę znaleźć Lexy .
- Nie uciekniesz już ! - powiedział trzymając mnie mocno .
Wyrywałam się z całej siły, w naszą stronę biegły dwa inne basiory lecz dałam radę uciec .
Basiory biegły za mną długo lecz się poddały .
Zaczęłam szukać Lexy wszędzie gdzie tylko mogłam .
Po długich poszukiwaniach znalazłam ślad, była ona na pewno w biało - niebieskim budynku przede mną .
Drzwi były otwarte więc weszłam cicho do środka .
Za jednymi drzwiami słyszałam głosy :
- ... Mów gdzie ona jest ! - krzyczała jakaś kobieta .
- Czemu chcecie to wiedzieć - zapytała poważnie Lexy .
Uchyliłam delikatnie drzwi i zobaczyłam w środku Lexy, jakąś kobietę i mężczyznę .
- Widziałam to ! Ona jest magiczna ! Mów gdzie jest ! - krzyczała na Lexy .
- Nawet jak bym powiedziała jest już daleko ! - broniła się Lexy .
Kiwnęła głową w stronę mężczyzny, a on wyją z torby strzelbę .
- Mów ! - powiedział celując w nią .
- Nie !
Szybo weszłam do pokoju i rzuciłam się na mężczyznę .
Uciekłyśmy z domu i biegłyśmy ile sił w nogach w stronę watahy .
Nie miałam siły i nie zwracając uwagi na to czy ktoś patrzy czy nie dotknęłam Lexy i teleportowałam się na tereny watahy .
- Teleportacja ?! Na wyspie nie mogłaś powiedzieć ? Bym nie musiała tratwy robić ! - powiedziała Lexy .
Jak by mnie rozumiała to bym powiedziała " Znowu zapomniałam " .
- Przepraszam Cię za moje słowa - powiedziała ciszej .
Poszłyśmy na przód .
Ucieszyłam się jak zobaczyłam, że jesteśmy nad jeziorem norweskim .
- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - zapytała zaciekawiona Lexy .
Dziewczyna po prawie dwóch miesiącach wyglądała tak :
Miała podziurawione ubrania, roztrzepane włosy, na twarzy była zmęczona i bardzo głodna .
Kilka minut później zobaczyłam na ziemi swój łuk .
- Candy . . . - przeczytała Lexy moje imię na łuku - A to masz na imię Candy .
Spojrzałam na nią .
- Mam tu poczekać ? - zapytała, a ja poszłam .
Podeszłam do jaskini magicznej i zapukałam trzy razy .
Otworzyła mi Laura .
- Candy ! - krzyknęła .
Zaraz potem w drzwiach pojawili się również rodzice .
- Candy ! - przytuliła mnie mama, a w oczach miała łzy .
- Czemu uciekłaś ?!! - zapytał zły tata .
- Nie uciekłam . . . - zaczęłam .
- Zostałaś porwana ? - spanikowała mama .
- Nie ja . . . - znowu zaczęłam ale mi przerwano .
- Ale tu było nudno bez ciebie - uśmiechnęła się Laura .
- Ja ...
- Cześć ! - przytulił mnie Saimon ale się odsunęłam .
- Cisza !!!! - warknęłam .
Wszyscy się uciszyli .
- Candy, co ty robisz ? - wyszła za krzaków Lexy .
- O nie - pomyślałam .
- Człowiek ! - krzykną Zak .
Zaraz potem zebrali się wszyscy wojownicy .
- Tato, nie ! - krzyczałam .
- Zabrać rodzinę alfa ! - krzyczał ktoś .
W watasze był wielki chaos .
Wojownicy zaczęli biec w stronę Lexy .
Teleportowałam się przed nią i warknęłam na inne wilki .
Lexy była wystraszona .
- Candy co ty wyprawiasz ?! - warkną tata .
- Bronię Lexy ! - powiedziałam .
- Lexy ?! - zapytała zaszokowana mama .
- Ona pomogła mi wrócić do domu ! - powiedziałam cicho .
- To jest człowiek ! - powiedział Zak .
- A my jesteśmy wilkami ! Ona boi się was tak bardzo jak wy jej !
- A ty się nie boisz tak jak ona ciebie ? - zapytała Laura .
- Nie bo ona jest moją . . . przyjaciółką !
Wszyscy otworzyli szeroko oczy .
Odwróciłam się w stronę Lexy .
- Candy, mam coś dla ciebie - powiedziała Lexy i sięgnęła po coś do kieszeni :
Założyła mi go na szyi i wstała .
Spojrzałam na nią i zaczęłam gonić swój ogon .
- Nie mogę tu zostać - powiedziała smutna i mnie pogłaskała .
- Lexy ! - zawołał mężczyzna słysząc jej głos .
- Na mnie już czas - powiedziała i poszła .
Jej ostatnie spojrzenie wyglądało tak :
Koniec !
Candy CD Keil'a
- O mnie ? - zaśmiałam się - Nic ciekawego, urodziłam się tutaj i całe życie jestem na smyczy . . .
- Nie masz żadnych przygód ?
- Mam, nawet sporo ale nie chce o nich mówić .
- Dobra to może się przejdziemy ?
- Ok, a gdzie ?
< Kail ? >
- Nie masz żadnych przygód ?
- Mam, nawet sporo ale nie chce o nich mówić .
- Dobra to może się przejdziemy ?
- Ok, a gdzie ?
< Kail ? >
Keil CD Candy
- To może opowiesz mi coś o sobie?- zapytała Candy
- O mnie? Dobrze. Więc gdy byłem w mojej dawnej watasze miałem stanowisko zwiadowca. Lecz najbardziej nie lubiła mnie samica Gamma nie wiem dlaczego. I gdy zobaczyła , że rozmawiałem z jej córką bardzo się zdenerwowała chociaż rozmawiałem z nią o interesach , a nie po przyjacielsku. Samica powiedziała to Alfie , a on wygnał mnie z watahy. A później przyszedłem za zapachem brata- Chay'a. A możę teraz ty powiesz mi coś o sobie?- zapytałem
<Candy?>
- O mnie? Dobrze. Więc gdy byłem w mojej dawnej watasze miałem stanowisko zwiadowca. Lecz najbardziej nie lubiła mnie samica Gamma nie wiem dlaczego. I gdy zobaczyła , że rozmawiałem z jej córką bardzo się zdenerwowała chociaż rozmawiałem z nią o interesach , a nie po przyjacielsku. Samica powiedziała to Alfie , a on wygnał mnie z watahy. A później przyszedłem za zapachem brata- Chay'a. A możę teraz ty powiesz mi coś o sobie?- zapytałem
<Candy?>
Saturday, August 10, 2013
Laura CD Jell
- Ok... - uśmiechnęłam się - to zajmę się tym czym muszę... - powiedziałam i poszłam za ladę.
*** Po kilku minutach ***
- Jeszcze nikt nie przychodzi... - powiedziałam wycierając szklanki.
- Och tak... - powiedziała Jell wycierając blat
Nagle weszło dwóch basiorów, ale nie z watahy.
- Witajcie dziewczyny ... - zarzucił jeden z basiorów
Zaś ja nie odpowiedziałam, ale wiem że źle się to skończy.
Podeszli do lady i poprosili o drinki.
- Cześć mała... masz może dla mnie chłodnego drinka.... ? - zapytała i mrugnął okiem
- Tak ... - powiedziałam.
Do szejkera wrzuciłam kilka rzeczy. Robiłam różne sztuczki tym czymś ( trząsała tym i wgl xD).
Postawiłam szejk. i wzięłam do łapy szklankę. Nalałam i podałam:
- Proszę ... - powiedziałam podwajając mu drinka - ani razu więcej nie mów do mnie mała .... - warknęłam cicho do niego i podeszłam do Renee
- Chocho ... ależ ty agresywna MAŁA... - powiedziała i zaczął się śmiać.
- Laura... nie zwracaj na to uwagi.. - powiedziała Renee
- Próbuje... - powiedziałam
- Uuu... Laura takie twe imię... ?
- Tak ... - podeszłam do niego - Albo się uspokoisz lub zostaniesz zabity ... - warknęłam pokazując pazurki
- I tak przegrasz ... - warknął
- Na pewno.... ? chcesz walczyć z Demonem.. - powiedziałam podkreślając nazwę DEMON. Naszą kłótnie przerwał Drago wchodząc do karczmy:
- Co się tu dzieje ? - warknął
- Nic ... pakerze .. ha - zaśmiał się i obraził Draga, a ja zaczęłam się śmiać
- Uważaj gówniarzu co mówisz ... - warknął ponownie
- A ty niby kim jesteś ...? - zapytał podchodząc
- Alfom watahy ... - powiedział i rzucił się na basiora, a tamten uciekł.
- Dobra wyluzuj.... - zaczął się wyrywać
- WYPAD ! - warknął Drago, a basior uciekł
- Gdyby nie ty to ja bym go zabiła ... - pękałam ze śmiechu
- Haha Gówniarzeria .. - zaśmiał się Drago - Podasz coś do picia...?
- Jasne... - zrobiłam to samo co wcześniej i podałam. - Proszę
- Dzięki.... - powiedział - Przytulnie tu ... - powiedział
- Tak .. - powiedziałam
< Jell? Renee? ale wojna xD >
*** Po kilku minutach ***
- Jeszcze nikt nie przychodzi... - powiedziałam wycierając szklanki.
- Och tak... - powiedziała Jell wycierając blat
Nagle weszło dwóch basiorów, ale nie z watahy.
- Witajcie dziewczyny ... - zarzucił jeden z basiorów
Zaś ja nie odpowiedziałam, ale wiem że źle się to skończy.
Podeszli do lady i poprosili o drinki.
- Cześć mała... masz może dla mnie chłodnego drinka.... ? - zapytała i mrugnął okiem
- Tak ... - powiedziałam.
Do szejkera wrzuciłam kilka rzeczy. Robiłam różne sztuczki tym czymś ( trząsała tym i wgl xD).
Postawiłam szejk. i wzięłam do łapy szklankę. Nalałam i podałam:
- Proszę ... - powiedziałam podwajając mu drinka - ani razu więcej nie mów do mnie mała .... - warknęłam cicho do niego i podeszłam do Renee
- Chocho ... ależ ty agresywna MAŁA... - powiedziała i zaczął się śmiać.
- Laura... nie zwracaj na to uwagi.. - powiedziała Renee
- Próbuje... - powiedziałam
- Uuu... Laura takie twe imię... ?
- Tak ... - podeszłam do niego - Albo się uspokoisz lub zostaniesz zabity ... - warknęłam pokazując pazurki
- I tak przegrasz ... - warknął
- Na pewno.... ? chcesz walczyć z Demonem.. - powiedziałam podkreślając nazwę DEMON. Naszą kłótnie przerwał Drago wchodząc do karczmy:
- Co się tu dzieje ? - warknął
- Nic ... pakerze .. ha - zaśmiał się i obraził Draga, a ja zaczęłam się śmiać
- Uważaj gówniarzu co mówisz ... - warknął ponownie
- A ty niby kim jesteś ...? - zapytał podchodząc
- Alfom watahy ... - powiedział i rzucił się na basiora, a tamten uciekł.
- Dobra wyluzuj.... - zaczął się wyrywać
- WYPAD ! - warknął Drago, a basior uciekł
- Gdyby nie ty to ja bym go zabiła ... - pękałam ze śmiechu
- Haha Gówniarzeria .. - zaśmiał się Drago - Podasz coś do picia...?
- Jasne... - zrobiłam to samo co wcześniej i podałam. - Proszę
- Dzięki.... - powiedział - Przytulnie tu ... - powiedział
- Tak .. - powiedziałam
< Jell? Renee? ale wojna xD >
Od Jell cd historii Reneesmee
- Obsługiwać..., podawać..- wymieniała
- Czyli kelnerka - uśmiechnęłam się
- Tak.. A ty kim będziesz ? -zapytała
- Ja będę barmanką i kelnerką..
- Czyli wszystkim - powiedziała z śmiechem
- Raczej tak - zaczęłam się z nią śmiać
(Reneesmee dokończ jak chcesz)
- Czyli kelnerka - uśmiechnęłam się
- Tak.. A ty kim będziesz ? -zapytała
- Ja będę barmanką i kelnerką..
- Czyli wszystkim - powiedziała z śmiechem
- Raczej tak - zaczęłam się z nią śmiać
(Reneesmee dokończ jak chcesz)
Od Jell cd historii Laury
- To mogę tu pracować.... no wiesz jako barmanka.... będę podawać drinki i w ogóle. - uśmiechnęła się
- Nawet ktoś się przyda do napojów i jedzenia - powiedziałam
- To ja mogę być ? - zapytała niepewnie
- Oczywiście ! - powiedziałam
- A jeszcze ktoś pracuje ? -zapytała
- Tak Reneesmee - odpowiedziałam
(Laura dokończ jak chcesz)
- Nawet ktoś się przyda do napojów i jedzenia - powiedziałam
- To ja mogę być ? - zapytała niepewnie
- Oczywiście ! - powiedziałam
- A jeszcze ktoś pracuje ? -zapytała
- Tak Reneesmee - odpowiedziałam
(Laura dokończ jak chcesz)
Od Reneesmee do Jell
Zastanawiałam się. W sumie to mogłam podawać. Ale nie byłam pewna. Ale jednak wybrałam
-To jaki twój wybór. Spytała się mnie Jell
-Będę podawać. Powiedziałam z uśmiechem
<Jell wybacz że krótkie ale nie chcę namieszać czegoś>
Od Laury "Karczma"
Dowiedziałam się że nie dawno została otwarta karczma. Poszłam więc tam. Otworzyłam drzwi, a na przeciwko Jell:
- Cześć Jell - uśmiechnęłam się
- Cześć... - powiedziała
- Ładnie tu... a nie szukasz może jakiś pracowników ?
- Szukam - odpowiedziała z uśmiechem
- To mogę tu pracować.... no wiesz jako barmanka.... będę podawać drinki i w ogóle. - uśmiechnęłam się
< Jell ? >
Jell CD Reneesmee
- Oczywiście - powiedziałam
- A co bym miała robić - zapytała
- Obsługiwać..., podawać..- wymieniałam
- Mhh - zastanowiła się
(Reneesmee? )
- A co bym miała robić - zapytała
- Obsługiwać..., podawać..- wymieniałam
- Mhh - zastanowiła się
(Reneesmee? )
Laura CD Warwick
-Wracając do tematu chciałbym ,abyś mnie oprowadziła
- Dobrze... - powiedziałam z lekkim uśmiechem
Chodziliśmy po wszystkich ternach. Byliśmy wszędzie, ale na koniec zostawiłam wilczą górę:
- Jak to miejsce się nazywa?
- Wilcza góra.... można tu przychodzić wyłącznie w obecności Alf . . .
- Dla czego w obecności ich ?
- Zabiją Cię demony... jeden wilk już tu wszedł to gdybym nie ja On by zginął... - powiedziałam - To gdzie teraz idziemy? - zapytałam - znasz teraz wszystkie tereny... - dodałam
< Warwick?>
- Dobrze... - powiedziałam z lekkim uśmiechem
Chodziliśmy po wszystkich ternach. Byliśmy wszędzie, ale na koniec zostawiłam wilczą górę:
- Jak to miejsce się nazywa?
- Wilcza góra.... można tu przychodzić wyłącznie w obecności Alf . . .
- Dla czego w obecności ich ?
- Zabiją Cię demony... jeden wilk już tu wszedł to gdybym nie ja On by zginął... - powiedziałam - To gdzie teraz idziemy? - zapytałam - znasz teraz wszystkie tereny... - dodałam
< Warwick?>
Od Reneesmee do Jell
Słyszałam ostatnio że otwarto nową karczmę. Postanowiłam ją odwiedzić. Kiedy byłam już przed nią zauważyłam kartkę że poszukują pomocy. <Może pójdę na to?> Myślałam. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Przy ladzie stała Jell.
-Cześć Jell. Przywitałam się
-O cześć Rene, co cię tu sprowadza?
-A chciałam zobaczyć jak wygląda ta karczma. I przy okazji zobaczyłam ze szukacie pomocy. Mogła bym się zatrudnić?
<Jell?>
Od Jell
Robiłam ostatnie poprawki przed otwarciem karczmy. Poprawiłam stoliki i krzesła. Zobaczyłam czy są wszystkie trunki. Potrzebowałam jeszcze coś - pomocy w prowadzenia karczmy. Postanowiłam napisać ogłoszenie :
Uwaga !
Poszukuję pomocy w prowadzeniu karczmy. Zainteresowanych proszę o przyjście do karczmy gdzie udzielę więcej informacji.
Wywiesiłam kartkę na drzwiach karczmy. Po czym weszłam do karczmy wyczekując na klientów.
Uwaga !
Poszukuję pomocy w prowadzeniu karczmy. Zainteresowanych proszę o przyjście do karczmy gdzie udzielę więcej informacji.
Wywiesiłam kartkę na drzwiach karczmy. Po czym weszłam do karczmy wyczekując na klientów.
< Kto chętny ? >
Od Piryt do Drago
- Dobrze i przepraszam za wyjście poza teren watahy cała ta sytuacja mnie po prostu przerosła nie dałam rady sobie z nią poradzić...- prawie się rozpłakałam. Zaczęło grzmieć i błyskać się, nadciągała burza. Za chwilę zaczął padać deszcz.
< Drago?>
< Drago?>
Od Reneesmee do Tajlera
-Mam pomysł ale ja z Paradise do zrobimy.
Tajler spojrzał się na nas a ja się uśmiechnęłam.
-Spokojnie nie zrobimy go na różowo ani nic w tym rodzaju.
-Dobrze ufam wam.
Tajler z Growilem wyszedł z jaskini. A ja z Paradise zaczęłam powoli remont.
Po 4 godzinach było skończone.
Efekt nam się podobał, ale czy Tajlerowi?
Paradise pobiegła po nich a kiedy doszli...
<Tajler reakcja?>
Tajler spojrzał się na nas a ja się uśmiechnęłam.
-Spokojnie nie zrobimy go na różowo ani nic w tym rodzaju.
-Dobrze ufam wam.
Tajler z Growilem wyszedł z jaskini. A ja z Paradise zaczęłam powoli remont.
Po 4 godzinach było skończone.
Efekt nam się podobał, ale czy Tajlerowi?
Paradise pobiegła po nich a kiedy doszli...
<Tajler reakcja?>
Friday, August 9, 2013
Od Jell
Ostatnio myślałam na własnym interesie. Myślałam o otworzeniu karczmy. Wilki by tam jadły piły lub nocowały. Postanowiłam pójść z tym pomysłem do Alfy.
- Witaj Luno - powiedziałam
- Witaj
- Mam pomysł o otworzeniu karczmy
- Karczmy ? Hmm... - zastanowiła się
- <Patrzyłam wyczekująco na odpowiedź>
- Karczma to nawet dobry pomysł - powiedziała
- To mogę ją prowadzić ? - upewniłam się
- Tak, oczywiście
Poszłam na miejsce karczmy. Była gotowa. Postanowiłam ją nazwać " Pod Szmaragdowym Wilkiem" Wywiesiłam tabliczkę. Jeszcze trochę ją udekorowałam po czym była gotowa do otwarcia.
Warwicka CD Laura
-Możemy.*Zaspany odpowiedziałem opancerzony w czarną zbroję i srebrny kaftan zamykając za sobą wrota od jaskini.*
-Mam prośbę*Delikatnie mruknąłem pod nosem*
- Słucham Warwick *Stanęła z uśmiechem na twarzy na wprost mnie*
-O Boże dziewczyno .. skąd czerpiesz tą radość? Irytujące *Szepnąłem z mrużonymi oczami tętniącymi krwistością. Pomyślałem w duszy „cholera !ona tak może 24h ,przecież ja nie dam rady jej wzroku oraz wyrazu twarzy unikać przez ten cały czas.” Czuje ,że kolory oczu rywalizują w mej tęczówce oka robiąc fikuśne kolorki.*
-Wracając do tematu chciałbym ,abyś mnie oprowadziła . *Odpowiedziałem zmieszany.*
-Mam prośbę*Delikatnie mruknąłem pod nosem*
- Słucham Warwick *Stanęła z uśmiechem na twarzy na wprost mnie*
-O Boże dziewczyno .. skąd czerpiesz tą radość? Irytujące *Szepnąłem z mrużonymi oczami tętniącymi krwistością. Pomyślałem w duszy „cholera !ona tak może 24h ,przecież ja nie dam rady jej wzroku oraz wyrazu twarzy unikać przez ten cały czas.” Czuje ,że kolory oczu rywalizują w mej tęczówce oka robiąc fikuśne kolorki.*
-Wracając do tematu chciałbym ,abyś mnie oprowadziła . *Odpowiedziałem zmieszany.*
Candy CD Kail'a
- Dzięki - uśmiechnęłam się - musisz zacząć pierwszą walkę . . .
- Wiem - powiedział .
- Mam nadzieje, że jutro będzie już po walce - zaśmiałam się .
- Ja też - zaśmiał się również .
Wstaliśmy i poszliśmy do Magic Park .
- Tu chodziłam jak byłam szczeniakiem - powiedziałam .
- Aha
- A może opowiesz mi coś o sobie ?
< Kail ? >
- Wiem - powiedział .
- Mam nadzieje, że jutro będzie już po walce - zaśmiałam się .
- Ja też - zaśmiał się również .
Wstaliśmy i poszliśmy do Magic Park .
- Tu chodziłam jak byłam szczeniakiem - powiedziałam .
- Aha
- A może opowiesz mi coś o sobie ?
< Kail ? >
Laura CD Warwick
- Uspokój się - powiedziałam spokojnym głosem zamieniając wygląd na demona.
Basior zrobił kilka wdechów i się uspokoił.
- To ja może przyjdę jutro.... - powiedziałam i ulotniłam się z tamtego miejsca.
Poleciałam do mego pokoju i zasnęłam.
*** Rano ***
Wstała i poszłam do Warwick'a. Zapukałam i otworzył:
- Cześć.. - powiedziałam - przejdziemy się...?
Basior zrobił kilka wdechów i się uspokoił.
- To ja może przyjdę jutro.... - powiedziałam i ulotniłam się z tamtego miejsca.
Poleciałam do mego pokoju i zasnęłam.
*** Rano ***
Wstała i poszłam do Warwick'a. Zapukałam i otworzył:
- Cześć.. - powiedziałam - przejdziemy się...?
Warwick CD Laury
-Rozumiem, myślę ,że samobójcy nie są tchórzami ,lecz silnymi osobami ,które przeszły za dużo w tym marnym życiu *Laura bardzo się z trudem starała mnie rozweselić ,nawiązać kontakt. Miałem wątpliwości ,że pozna mnie z tej prawdziwej strony i wataha zrobi ze mnie wroga. Takich jak ja palą na stosie publicznie i masowo potrafią ukamieniować. Nie dziwie się.*
-Gdyby ,ktoś od was z watahy potrzebował łapy fachowego jubilera lub zbrojarza to serdecznie polecam się na przyszłość *Zerknąłem na wadere podając jej złotą szkatułke*
-A co to takiego? *Zapytała z zaciekawieniem oglądając nią*
-Ta szkatułka jest na bardzo nam cenne rzeczy ,bliskie sercu.. ehh żartuje! To jest moje podziękowanie za miłe powitanie u was w watasze. *Wytłumaczyłem się z początkowego bełkotu.*
-Złota szkatułka ?Alee przecież jej wartość jest bardzo duża ?! *Zbulwersowana z uśmiechem na pyszczku Laura próbowała uniknąć podarunku*
- .. ponad 5000 tyś. *Zaśmiałem się naturalnie dokończywszy wypowiedź*- Gdyby nie był swoim szefem zapewne dostałbym szubienice za kradzież własnego Pana. Uwierz mam tyle tutaj pierdół za przeproszeniem ,że do końca życia ,albo i więcej mi by starczyło.
-Nie dziwie się. Jubiler i to widocznie dość utalentowany jest bogaty. Chociaż słyszałam ,że bieda piszczy u większości takich jak ty i zawsze się z takimi spotykałam na rynkach bądź targach.* Odparła obserwując mnie ,kiedy sporządzałem rysunki pewnego projektu*
-Oni są wszyscy tacy sami.. chore miernoty żerujący na biednych ludziach. Takich powinno się pozbywać ,a nawet jeśli ktoś to by robił byłby wilkiem z powołania dla większości stad naszego pokroju. *Warknąłem w złości*
<mmm .. świeże mięsko z wadery ^^>
-Gdyby ,ktoś od was z watahy potrzebował łapy fachowego jubilera lub zbrojarza to serdecznie polecam się na przyszłość *Zerknąłem na wadere podając jej złotą szkatułke*
-A co to takiego? *Zapytała z zaciekawieniem oglądając nią*
-Ta szkatułka jest na bardzo nam cenne rzeczy ,bliskie sercu.. ehh żartuje! To jest moje podziękowanie za miłe powitanie u was w watasze. *Wytłumaczyłem się z początkowego bełkotu.*
-Złota szkatułka ?Alee przecież jej wartość jest bardzo duża ?! *Zbulwersowana z uśmiechem na pyszczku Laura próbowała uniknąć podarunku*
- .. ponad 5000 tyś. *Zaśmiałem się naturalnie dokończywszy wypowiedź*- Gdyby nie był swoim szefem zapewne dostałbym szubienice za kradzież własnego Pana. Uwierz mam tyle tutaj pierdół za przeproszeniem ,że do końca życia ,albo i więcej mi by starczyło.
-Nie dziwie się. Jubiler i to widocznie dość utalentowany jest bogaty. Chociaż słyszałam ,że bieda piszczy u większości takich jak ty i zawsze się z takimi spotykałam na rynkach bądź targach.* Odparła obserwując mnie ,kiedy sporządzałem rysunki pewnego projektu*
-Oni są wszyscy tacy sami.. chore miernoty żerujący na biednych ludziach. Takich powinno się pozbywać ,a nawet jeśli ktoś to by robił byłby wilkiem z powołania dla większości stad naszego pokroju. *Warknąłem w złości*
<mmm .. świeże mięsko z wadery ^^>
Od Chay'a CD historii Sheigan
- Mi też miło , a jakie yy... kwiatki najbardziej yy... lubisz ?- powiedziałem jąkając się , bo chodź jestem zabawnym i romantycznym wilkiem to byłem dosyć yy... nie pewny siebie? Ale wróćmy do opowieści.
- Róże - odpowiedziała zarumieniona wilczyca i lekko odwróciła głowę.
- To może poczekaj chwilę ... - Powiedziałem.
- Dobrze , poczekam - powiedziała ,a po chwili wyłoniłem się z ... różą dla Sheigan , wsadziłęm ją w jej włosy i... westchnąłem.
- Wow...
<Sheigan?>
- Róże - odpowiedziała zarumieniona wilczyca i lekko odwróciła głowę.
- To może poczekaj chwilę ... - Powiedziałem.
- Dobrze , poczekam - powiedziała ,a po chwili wyłoniłem się z ... różą dla Sheigan , wsadziłęm ją w jej włosy i... westchnąłem.
- Wow...
<Sheigan?>
Tajler CD Renee
- no dobra dziewczyny to zacznijcie się pakować i idziemy
- no dobra - powiedziały
- Renee pomóc ci?
- jeśli chcesz
- chcę tylko powiedz co mam wziąńść
- to weź spakuj tamte rzeczy z tamtego konta a ja i Paradide wezmę resztę
- ok
Zebraliśmy wszystkie rzeczy Reneesmee i Paradise i poszliśmy do mojej mmmm naszej jaskini .
***Na miejscu****
- no dobra to może zrobimy tak ja pójdę spakować mole rzeczy z pokoju i wniesiemy nasze rzeczy do tego pokoju na górze jest duży przytólny pokój
- no dobrze to zanosimy izmieniamy wnętrza tej jaskini. Wnieśliśmy wszystko i zabraliśmy się za zmienianie wnętrza .. malowaliśmy ściany i zmienialiśmy pościel dodaliśmy parę dodadków i wyszło ślicznie
Cieszyliśmy się z tego wntrza ale ylismy tak zmęczeni ,że usnęliśmy na jakiś dłuższy czas. Gdy wstaliśmy była ciemna noc nie byliśmy zmęczeni więc poszliśmy na nocny spacer po parku. Sperowaliśmy dobre 2h i wróciliśmy do domu i poszliśmy spać. Rano wyzliśmy na polowanie zjedliśmy sarnę i i zaczęliśmy myśleć nad wyglądem salonu.
Reneesmee?
- no dobra - powiedziały
- Renee pomóc ci?
- jeśli chcesz
- chcę tylko powiedz co mam wziąńść
- to weź spakuj tamte rzeczy z tamtego konta a ja i Paradide wezmę resztę
- ok
Zebraliśmy wszystkie rzeczy Reneesmee i Paradise i poszliśmy do mojej mmmm naszej jaskini .
***Na miejscu****
- no dobra to może zrobimy tak ja pójdę spakować mole rzeczy z pokoju i wniesiemy nasze rzeczy do tego pokoju na górze jest duży przytólny pokój
- no dobrze to zanosimy izmieniamy wnętrza tej jaskini. Wnieśliśmy wszystko i zabraliśmy się za zmienianie wnętrza .. malowaliśmy ściany i zmienialiśmy pościel dodaliśmy parę dodadków i wyszło ślicznie
Cieszyliśmy się z tego wntrza ale ylismy tak zmęczeni ,że usnęliśmy na jakiś dłuższy czas. Gdy wstaliśmy była ciemna noc nie byliśmy zmęczeni więc poszliśmy na nocny spacer po parku. Sperowaliśmy dobre 2h i wróciliśmy do domu i poszliśmy spać. Rano wyzliśmy na polowanie zjedliśmy sarnę i i zaczęliśmy myśleć nad wyglądem salonu.
Reneesmee?
Laura CD Warwick
- Hmm... nie przyszłam tu po błyskotki tylko zapoznać kogoś innego niż rodzina.... no ja jako samica Epizo muszę znać wszystkich w watasze....
- Epizo? - zadziwił się lekko basior
- Siostra młodej alfy.... nie słyszałeś o tym?
- Nie za bardzo... - odpowiedział
- Co ty taki zamknięty...? - zapytałam. Stanęłam na przeciwko niego, a z jego smutniej miny zrobiłam uśmiech - I tak powinieneś wyglądać... - zaśmiałam się, a jego uśmiech spadł - zauważyłam że masz inny kolor oczu....? hmmm..... zmieniasz je kiedy chcesz....?
- Nie... - odwrócił wzrok od emnie.
- No weś.... wyluzuj... - szturchnęłam go lekko łapą - owszem jesteś poważny, ale czasem trzeba zaszaleć.... ale się nie mieszam.... - uśmiechnęłam się. Warwick robił swoje rzeczy i rozmawialiśmy razem. Usiadłam koło niego. Wystawiłam łapę do przodu, a na niej dusza Bruna....:
- Kto to? - zapytał
- Mój brat, ale nie żyje...
- Jeśli można wiedzieć... - przerwałam mu
- Tak... popełnił samobójstwo... tęsknie, ale nie wyrażam uczuć wobec tej sytuacji...
< Warwick? nie zrób z niej kolacji xD >
- Epizo? - zadziwił się lekko basior
- Siostra młodej alfy.... nie słyszałeś o tym?
- Nie za bardzo... - odpowiedział
- Co ty taki zamknięty...? - zapytałam. Stanęłam na przeciwko niego, a z jego smutniej miny zrobiłam uśmiech - I tak powinieneś wyglądać... - zaśmiałam się, a jego uśmiech spadł - zauważyłam że masz inny kolor oczu....? hmmm..... zmieniasz je kiedy chcesz....?
- Nie... - odwrócił wzrok od emnie.
- No weś.... wyluzuj... - szturchnęłam go lekko łapą - owszem jesteś poważny, ale czasem trzeba zaszaleć.... ale się nie mieszam.... - uśmiechnęłam się. Warwick robił swoje rzeczy i rozmawialiśmy razem. Usiadłam koło niego. Wystawiłam łapę do przodu, a na niej dusza Bruna....:
- Kto to? - zapytał
- Mój brat, ale nie żyje...
- Jeśli można wiedzieć... - przerwałam mu
- Tak... popełnił samobójstwo... tęsknie, ale nie wyrażam uczuć wobec tej sytuacji...
< Warwick? nie zrób z niej kolacji xD >
Od Warwicka do Laury
*Ja w porzo? Niemożliwe.. pomyślałem. Przecież na pierwszy rzut oka wyglądam jak seryjny zabójca ,który nawet za kubełek taniego wina potrafiłby ukatrupić karczmarza. Może dlatego ,że nim jestem ,a ta wadera jako jedyna na mniej inaczej spojrzała*Pierwszy raz usłyszałem taki komplement. Jeśli to oczywiście był komplement*Odwróciłem wzrok od niej ,aby nie ujrzała zmiany koloru moich oczu. Gdy jestem znużony jak zwykle moje oczy są barwy czerwonej, a gdy czuję chociaż troszkę szczęścia co mi się rzadko zdarza me oczy są szare i puste napełnione iskierkami.* Myśle ,że na ślepo oceniasz mnie. Zgaduje ,że jesteś tutaj tylko w sprawie jakiś błyskotek?*Zapytałem chcąc uniknąć tematu mojego prawdziwego zawodu. Wadera popatrzała na mnie ze zmieszaniem. Lekko zakłopotana moim zachowaniem ,a zwłaszcza tą obojętnością wobec niej*
<Laura?>
<Laura?>
Drago CD Piryt
- Wiem że jest Ci źle.. - powiedziałem - więc wypij to żebyś mogła być zdrowa...
Wadera wzięła i wypiła. Po jakimś czasie zaczęła mówić:
- Dla czego ja tu jestem ? - wyszeptała
- Byłaś padnięta.... i znajdowałaś się poza ternami watahy...
- Zostanę przez to ukarana...?
- Powinnaś, lenie będziesz... - uśmiechnąłem się
- Kiedy mogę wrócić do domu?
- Jutro
< Piryt?>
Wadera wzięła i wypiła. Po jakimś czasie zaczęła mówić:
- Dla czego ja tu jestem ? - wyszeptała
- Byłaś padnięta.... i znajdowałaś się poza ternami watahy...
- Zostanę przez to ukarana...?
- Powinnaś, lenie będziesz... - uśmiechnąłem się
- Kiedy mogę wrócić do domu?
- Jutro
< Piryt?>
od piryt do drago cd historii utrata
Obudziąłm się rozkojarzona i oglądałam się dookoła gdzie jestem nieobecnym wzrokiem.
- gdzie ja jestem?!- spytałam ale z moich st wydawała się tylko marna para wodna. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę zrozumiałam też że jestem w jaskini alf. Byli tam wszyscy oprócz Bruno...
Pokazałam łapami że nie mogę mówić i chyba mnie zrozumieli.
kiedy to pokazałam czekałam na odpowiedź na szczęście wciąż słyszałam ale to nie zmienia faktu że zaraz po tym musialam tłumić łzy.
<Drago?>
- gdzie ja jestem?!- spytałam ale z moich st wydawała się tylko marna para wodna. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę zrozumiałam też że jestem w jaskini alf. Byli tam wszyscy oprócz Bruno...
Pokazałam łapami że nie mogę mówić i chyba mnie zrozumieli.
kiedy to pokazałam czekałam na odpowiedź na szczęście wciąż słyszałam ale to nie zmienia faktu że zaraz po tym musialam tłumić łzy.
<Drago?>
od piryt do drago cd historii utrata
Obudziąłm się rozkojarzona i oglądałam się dookoła gdzie jestem nieobecnym wzrokiem.
- gdzie ja jestem?!- spytałam ale z moich st wydawała się tylko marna para wodna. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę zrozumiałam też że jestem w jaskini alf. Byli tam wszyscy oprócz Bruno...
Pokazałam łapami że nie mogę mówić i chyba mnie zrozumieli.
kiedy to pokazałam czekałam na odpowiedź na szczęście wciąż słyszałam ale to nie zmienia faktu że zaraz po tym musialam tłumić łzy.
<Drago?>
- gdzie ja jestem?!- spytałam ale z moich st wydawała się tylko marna para wodna. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę zrozumiałam też że jestem w jaskini alf. Byli tam wszyscy oprócz Bruno...
Pokazałam łapami że nie mogę mówić i chyba mnie zrozumieli.
kiedy to pokazałam czekałam na odpowiedź na szczęście wciąż słyszałam ale to nie zmienia faktu że zaraz po tym musialam tłumić łzy.
<Drago?>
Od Laury CD Warwicka
Ostatnio interesował mnie wilk, który niedawno dołączył. Był On duży... ale mam nadzieje że miły.
Bardzo lubię spacerować nocą. Siedziałam pod drzewem i patrzyłam w gwiazdy. Po chwili zauważyłam że wilk wchodzi do swej jaskini. Podeszłam do drzwi i ostrożnie zapukałam, a On otworzył:
- Cze - Cześć.. - przywitałam. Był On wielki. W łapie trzymał sztylet. - Jestem Laura - powiedziałam odważniej
- Mów mi Warwick...
- To ja może pójdę...
- Nie... wejdź... - powiedział i szerzej otworzył drzwi .
- No dobrze... - uśmiechnęłam się.
Trochę z nim rozmawiałam. Niby jest bestiom, a wygląda jak miły wilk.
- Na pewno jesteś Bestiom ? - zapytałam
- Nie wyglądam.?
- Własnie nie... wyglądasz jak wilk, ale taki duży i.... powiem Ci że jesteś nawet wporzo... - powiedziałam z uśmiechem
< Warwick? tylko jej nie jedz xD >
Bardzo lubię spacerować nocą. Siedziałam pod drzewem i patrzyłam w gwiazdy. Po chwili zauważyłam że wilk wchodzi do swej jaskini. Podeszłam do drzwi i ostrożnie zapukałam, a On otworzył:
- Cze - Cześć.. - przywitałam. Był On wielki. W łapie trzymał sztylet. - Jestem Laura - powiedziałam odważniej
- Mów mi Warwick...
- To ja może pójdę...
- Nie... wejdź... - powiedział i szerzej otworzył drzwi .
- No dobrze... - uśmiechnęłam się.
Trochę z nim rozmawiałam. Niby jest bestiom, a wygląda jak miły wilk.
- Na pewno jesteś Bestiom ? - zapytałam
- Nie wyglądam.?
- Własnie nie... wyglądasz jak wilk, ale taki duży i.... powiem Ci że jesteś nawet wporzo... - powiedziałam z uśmiechem
< Warwick? tylko jej nie jedz xD >
Jak dołączyłam
Jak dołączyłem
Miałem zaledwie 5 miesięcy w tedy mama mnie porzuciła i musiałem sobie radzić sam. Wkurzyłem się dlatego że dni upływały za szybko ii postanowułem działać. Wyruszyłem w podróż i spotkałem innego wilka. On umiał mówić po niemiecku powiedział do mnie
-kleiner Teil von dem, was ist los?
popatrzyłem na niego dziwnie i uciekłem. zanim się obejrzałem on stanoł przedemnom i powiedział
-Sie laufen?
- nie rozumiem pana...
-...? -i poszedł
ja zdziwiony poszłem dalej i dale i dalej aż w końcu znalazłem miły szałas pięknie zbukowany z liści gałęzi i skał
po 12 dniach znowu przyszedł ten pan i powiedział
- wenn Sie wissen, mich ein wenig an eine kürzlich in den zweiten Teil des Waldes gesehen, ich kenne eine sehr schöne grubkę Wölfe in der Nähe des belagerten, obwohl
ja niewiedząc o co chodzi poszłem z miłym wilczym panem
Miałem zaledwie 5 miesięcy w tedy mama mnie porzuciła i musiałem sobie radzić sam. Wkurzyłem się dlatego że dni upływały za szybko ii postanowułem działać. Wyruszyłem w podróż i spotkałem innego wilka. On umiał mówić po niemiecku powiedział do mnie
-kleiner Teil von dem, was ist los?
popatrzyłem na niego dziwnie i uciekłem. zanim się obejrzałem on stanoł przedemnom i powiedział
-Sie laufen?
- nie rozumiem pana...
-...? -i poszedł
ja zdziwiony poszłem dalej i dale i dalej aż w końcu znalazłem miły szałas pięknie zbukowany z liści gałęzi i skał
po 12 dniach znowu przyszedł ten pan i powiedział
- wenn Sie wissen, mich ein wenig an eine kürzlich in den zweiten Teil des Waldes gesehen, ich kenne eine sehr schöne grubkę Wölfe in der Nähe des belagerten, obwohl
ja niewiedząc o co chodzi poszłem z miłym wilczym panem
Pozornie jubiler, a w sercu ceniony morderca .
"Jest samotny, silny i niepokonany. Jego styl walki i czary wybawiają go z każdej opresji. Wodzowie armii, czarnoksiężnicy i demony drżą słysząc jego imię: Warwick”
*Był ponury wieczór. Jeden z takich, w które nie chce się opuszczać ciepłego domu. Mimo pełni, na dworze panowała ciemność, gdyż niebo skrywały gęste chmury.
Właśnie zamykałem swój warsztat. Mieścił się on w domu, na parterze. Zajmował prawie całą dolną powierzchnię mieszkania, tak że miejsca starczyło tylko na urządzenie małej kuchni. Na pierwszy rzut oka pracownia zdawała się być strasznie zabałaganioną, wręcz zaniedbaną. Ów chaos panujący w warsztacie był rezultatem ogromnej ilości pracy, jaką miałem do wykonania w najbliższym czasie.
Na dużym stole, pokrytym głębokimi nacięciami, leżały sterty papieru. Na kartkach narysowane były narysowane wymyślne pierścienie, naszyjniki ,bronie, miecze oraz maczety. Pod stołem zaś leżało wiele połamanych piór, które zapewne zniszczyły się w wyniku intensywnego użytkowania.
Wzdłuż ścian stały solidne regały zapełnione przepięknymi wyrobami jubilerskimi i zbrojnymi. Były tam wszelkie klejnoty, precyzyjnie oszlifowane oprawione w pierścienie i brosze. Właśnie tej kolekcji przyglądał się Warwick.
Jestem basiorem średniej postury. Mam czarno-szarą gęstą sierść, ostrzyżoną dość krótko, ale tak, że opadała lekko na wysokie czoło. W moich oczach widać było bezgraniczne uwielbienie dla samego siebie i dla swej sztuki . Zgadywało się po mnie iż należę do, zaprawionych w bojach i wszelkich trudach, zabójcy. Świadczyła o tym moja budowa ciała.
Stałem tak ze splecionymi, dłońmi jak do modlitwy, podziwiając efekt lat pracy. Byłbym tak oglądał klejnoty do rana, gdybym nie usłyszał nerwowego walenia do drzwi, zapowiadającego zdarzenia.
Nie byłem pewien kim może być ten nocny gość. Brałem pod uwagę dwie możliwości. Pierwsza, że to jakiś klient cierpiący na bezsenność. Druga, że to zleceniodawca ,aby sprzątnąć jakiegoś wilka.
Przed otworzeniem drzwi wziąłem do łapy długi sztylet. Wahałem się parę sekund, ale w końcu wiedziony ciekawością otworzyłem zamek. Powoli uchyliłem drzwi. Ze zdziwienia aż odskoczyłem do tyłu. Owym przybyszem był/była?*
*Był ponury wieczór. Jeden z takich, w które nie chce się opuszczać ciepłego domu. Mimo pełni, na dworze panowała ciemność, gdyż niebo skrywały gęste chmury.
Właśnie zamykałem swój warsztat. Mieścił się on w domu, na parterze. Zajmował prawie całą dolną powierzchnię mieszkania, tak że miejsca starczyło tylko na urządzenie małej kuchni. Na pierwszy rzut oka pracownia zdawała się być strasznie zabałaganioną, wręcz zaniedbaną. Ów chaos panujący w warsztacie był rezultatem ogromnej ilości pracy, jaką miałem do wykonania w najbliższym czasie.
Na dużym stole, pokrytym głębokimi nacięciami, leżały sterty papieru. Na kartkach narysowane były narysowane wymyślne pierścienie, naszyjniki ,bronie, miecze oraz maczety. Pod stołem zaś leżało wiele połamanych piór, które zapewne zniszczyły się w wyniku intensywnego użytkowania.
Wzdłuż ścian stały solidne regały zapełnione przepięknymi wyrobami jubilerskimi i zbrojnymi. Były tam wszelkie klejnoty, precyzyjnie oszlifowane oprawione w pierścienie i brosze. Właśnie tej kolekcji przyglądał się Warwick.
Jestem basiorem średniej postury. Mam czarno-szarą gęstą sierść, ostrzyżoną dość krótko, ale tak, że opadała lekko na wysokie czoło. W moich oczach widać było bezgraniczne uwielbienie dla samego siebie i dla swej sztuki . Zgadywało się po mnie iż należę do, zaprawionych w bojach i wszelkich trudach, zabójcy. Świadczyła o tym moja budowa ciała.
Stałem tak ze splecionymi, dłońmi jak do modlitwy, podziwiając efekt lat pracy. Byłbym tak oglądał klejnoty do rana, gdybym nie usłyszał nerwowego walenia do drzwi, zapowiadającego zdarzenia.
Nie byłem pewien kim może być ten nocny gość. Brałem pod uwagę dwie możliwości. Pierwsza, że to jakiś klient cierpiący na bezsenność. Druga, że to zleceniodawca ,aby sprzątnąć jakiegoś wilka.
Przed otworzeniem drzwi wziąłem do łapy długi sztylet. Wahałem się parę sekund, ale w końcu wiedziony ciekawością otworzyłem zamek. Powoli uchyliłem drzwi. Ze zdziwienia aż odskoczyłem do tyłu. Owym przybyszem był/była?*
Drago CD Piryt - Utrata
Podczas penetrowania terenów zauważyłem jakiegoś wilka. Zleciałem niżej.
- Nic Ci nie jest? - zapytałem, ale wadera nic nie mówiła.
Posadziłem ją na Eragonie i polecieliśmy do watahy, a dokładnie do mej jaskini.
- Kto to ? - zapytała Luna
- Piryt.. - powiedziałem - straciła przytomność.. - dodałem i położyłem ją na legowisku w pokoju z eliksirami. Po chwili zawołałem Laurę:
- Tak?
- Zobacz czy żyje...
- Ok
Po chwili:
- Żyje?
- Tak, ale jest w złym stanie...
- Podam jej to...
Dałem jej eliksir życia. Wypiła to nieświadomie.
Po jakimś czasie się obudziła:
<Piryt?>
- Nic Ci nie jest? - zapytałem, ale wadera nic nie mówiła.
Posadziłem ją na Eragonie i polecieliśmy do watahy, a dokładnie do mej jaskini.
- Kto to ? - zapytała Luna
- Piryt.. - powiedziałem - straciła przytomność.. - dodałem i położyłem ją na legowisku w pokoju z eliksirami. Po chwili zawołałem Laurę:
- Tak?
- Zobacz czy żyje...
- Ok
Po chwili:
- Żyje?
- Tak, ale jest w złym stanie...
- Podam jej to...
Dałem jej eliksir życia. Wypiła to nieświadomie.
Po jakimś czasie się obudziła:
<Piryt?>
Od Jell
Wędrowałam bardzo długo. Zmęczona postanowiłam odpocząć na jakiejś łące. Przysnęłam. Nagle obudził mnie jakiś głos.
- Kim jesteś ?! - zapytał wrogo
- Ja jestem Jell - powiedziałam
- Jesteś z tej watahy ? - zapytał
- Jest tu jakaś wataha ?!
- Tak Wataha szafirowych serc - odpowiedział
- A mogę dołączyć ? -zapytałam
- Ja akurat jestem Alfą. Nazywam się Drago. - powiedział
- To mogę dołączyć ? - zapytałam
- Oczywiście - powiedział spokojnym tonem
- Oprowadzić cię po terenach lub do jaskini zaprowadzić ? - zapytał
- Tereny sama sobie zobaczę. A do jaskini możesz zaprowadzić - powiedziałam
*Koło mojej nowej jaskini*
- Dziękuję za odprowadzenie - powiedziałam wchodząc do nowej jaskini
- Proszę bardzo. Ja muszę iść. Obowiązki wzywają - powiedział i poszedł
- Kim jesteś ?! - zapytał wrogo
- Ja jestem Jell - powiedziałam
- Jesteś z tej watahy ? - zapytał
- Jest tu jakaś wataha ?!
- Tak Wataha szafirowych serc - odpowiedział
- A mogę dołączyć ? -zapytałam
- Ja akurat jestem Alfą. Nazywam się Drago. - powiedział
- To mogę dołączyć ? - zapytałam
- Oczywiście - powiedział spokojnym tonem
- Oprowadzić cię po terenach lub do jaskini zaprowadzić ? - zapytał
- Tereny sama sobie zobaczę. A do jaskini możesz zaprowadzić - powiedziałam
*Koło mojej nowej jaskini*
- Dziękuję za odprowadzenie - powiedziałam wchodząc do nowej jaskini
- Proszę bardzo. Ja muszę iść. Obowiązki wzywają - powiedział i poszedł
Od Piryt - Utrata
Kiedy dowiedziałam się że Bruno zabił się życie jakby straciło kolory...
Było mi strasznie smutno. Siedziałam nad jeziorkiem i długo powstrzymywałam się od płaczu, ale już nie wytrzymałam. Nagle zobaczyłam jakąś wilczycę zbliżającą się
-Co się stało?- spytała
- mam dość wszystkiego!!! - krzyknęłam w niebo głosy i zaczęłam biec uciekać jak naj dalej z tąd.
Biegłam i biegła szarpały mną różne mieszane uczucia; smutek żal pustkę obojętność gniew i ... wiele innych.
Moję łapy zaczynały mnie poleć ale co z tego? biegłam dalej nic dla mnie nie miało sensu. Stawałam się coraz bardziej zmęczona, Byłam już bardzo daleko od watahy, Mimo mojego wyczerpania biegłam coraz szybciej i zawzięciej. Myślałam tylko o jednym, niemożliwym: żeby uciec od smutku beznadziei żalu przygnębienia.
Musiałam się zatrzymać żeby złapać oddech ale nie biegłam dalej i dalej stracilam w ogóle oriętację w terenie nie wiedziałam gdzie jestem. Zamknęłam oczy i biegłam na oślep. Teraz było mi obojętnie co się ze mną stanie. Poczułam się dziwnie, otworzyłam oczy i........
zobaczyłam piękne miejsce: poczułam otuchę było mi dobrze ale jednak ciągle czułam utratę. Zatrzymałam się rozglądałam dookoła ale co dziwne dopiero teraz zauważyłam że nie oddycham już jakiś czas a cały czas żyyję idę... starałam się coś powiedzieć ale z mojich ust wydwala się tylko para wodna ujrzałam cień jakigoś wilka...
< Ktoś dokończy?>
Było mi strasznie smutno. Siedziałam nad jeziorkiem i długo powstrzymywałam się od płaczu, ale już nie wytrzymałam. Nagle zobaczyłam jakąś wilczycę zbliżającą się
-Co się stało?- spytała
- mam dość wszystkiego!!! - krzyknęłam w niebo głosy i zaczęłam biec uciekać jak naj dalej z tąd.
Biegłam i biegła szarpały mną różne mieszane uczucia; smutek żal pustkę obojętność gniew i ... wiele innych.
Moję łapy zaczynały mnie poleć ale co z tego? biegłam dalej nic dla mnie nie miało sensu. Stawałam się coraz bardziej zmęczona, Byłam już bardzo daleko od watahy, Mimo mojego wyczerpania biegłam coraz szybciej i zawzięciej. Myślałam tylko o jednym, niemożliwym: żeby uciec od smutku beznadziei żalu przygnębienia.
Musiałam się zatrzymać żeby złapać oddech ale nie biegłam dalej i dalej stracilam w ogóle oriętację w terenie nie wiedziałam gdzie jestem. Zamknęłam oczy i biegłam na oślep. Teraz było mi obojętnie co się ze mną stanie. Poczułam się dziwnie, otworzyłam oczy i........
zobaczyłam piękne miejsce: poczułam otuchę było mi dobrze ale jednak ciągle czułam utratę. Zatrzymałam się rozglądałam dookoła ale co dziwne dopiero teraz zauważyłam że nie oddycham już jakiś czas a cały czas żyyję idę... starałam się coś powiedzieć ale z mojich ust wydwala się tylko para wodna ujrzałam cień jakigoś wilka...
< Ktoś dokończy?>
Od Reneesmee do Tajlera
-Możemy u ciebie zamieszkać, a salonem się nie martw, urządzimy go razem. Powiedziałam uśmiechem.
Tajler uśmiechną się, a ja się do niego przytuliłam.
-No nie. Powiedziałam
-Co się stało? Spytał się Tajler
-Nic nie powiedziałam Paradise. Pewnie się teraz zamartwia.
-Możemy do niej pójść.
-Dziękuje.
Poszliśmy w stronę jaskini gdzie powinna być Paradise. Weszliśmy tam a Paradise szybko do nas podbiegła.
-Gdzieście byli, martwiłam się.
-Spokojnie Paradise, musimy ci coś powiedzieć.
-Tak słucham.
-Ja z Tajlerem jesteśmy parą i zamieszkamy u niego.
Paradise spojrzała się na nas ze zdziwieniem ale i ze szczęściem.
-Gratulacje. Odparłam Paradise
<Tajler?>
Tajler uśmiechną się, a ja się do niego przytuliłam.
-No nie. Powiedziałam
-Co się stało? Spytał się Tajler
-Nic nie powiedziałam Paradise. Pewnie się teraz zamartwia.
-Możemy do niej pójść.
-Dziękuje.
Poszliśmy w stronę jaskini gdzie powinna być Paradise. Weszliśmy tam a Paradise szybko do nas podbiegła.
-Gdzieście byli, martwiłam się.
-Spokojnie Paradise, musimy ci coś powiedzieć.
-Tak słucham.
-Ja z Tajlerem jesteśmy parą i zamieszkamy u niego.
Paradise spojrzała się na nas ze zdziwieniem ale i ze szczęściem.
-Gratulacje. Odparłam Paradise
<Tajler?>
Od Aurum c.d. Jade
-Zadowolona jesteś z siebie!?-krzyknęła
-Ale mamusiu...-zaczęłam
-Nie.-urwała krótko.-Czy ty wiesz kto to był?
-Nie wiem mamusiu.-powiedziałam ze spuszczoną głową
-To były Alfy!-znowu krzyczała
-Mamusiu, ja nie chciałam.-zaczęłam płakać i pobiegłam przed siebie. W tamtej chwili nie panowałam już nad sobą. Biegłam gdzieś, sama nie wiem gdzie. Gdy byłam wystarczająco daleko, moje łzy zamieniły się w głośny śmiech.
-Kim jesteś?-spytała nagle Jade. Już miałam odpowiedzieć, że jestem jej przybraną córką, gdy zobaczyłam, że wcale nie wyglądam jak szczeniak. Przez ten atak śmiechu przestałam panować nad mocą i przybrałam swój zwykły wygląd. Moje futro przecinały złote tatuaże i byłam dużo większa.
-A więc jestem tylko iluzją. Wyobrażasz sobie mnie tylko. Mnie tutaj nie ma...-zaczęłam wymyślać i powoli wycofywałam się.
-Wcale sobie ciebie nie wyobraziłam.-oburzyła się
-Masz rację. Nie wyobraziłaś sobie mnie.-zaśmiałam się
-Tak więc kim jesteś?-spytała ponownie
-Nie powinno cię to interesować.-odpowiedziałam tylko tym razem poważni
-Tak jakby powinno. Jesteś intruzem na terenie watahy, do której należę...
-Czyli się ciebie nie pozbędę?-spytałam z nadzieją w głosie. Jadę pokiwała twierdząco głową.
-No więc jestem Aurum, wilk Jesieni.-przedstawiłam się i teatralne ukłoniłam się przed nią.
-Ale przecież Aurum to ta mała.
-Ta mała?-zmieniłam się w szczeniaka i zaśmiałam. Już po chwili byłam dorosłą wilczycą.
-A teraz mam do ciebie prośbę. Mogłabyś nikomu o tym nie mówić?
-Niby dlaczego miałabym tego nie robić?-spytała podejrzliwie
-Bo i tak nikt ci nie uwierzy. W końcu wilki Czterech Pór Roku to tylko legendy.-zaśmiałam się i znów byłam szczeniakiem.-To jak? Umowa stoi?
<Jade?>
-Ale mamusiu...-zaczęłam
-Nie.-urwała krótko.-Czy ty wiesz kto to był?
-Nie wiem mamusiu.-powiedziałam ze spuszczoną głową
-To były Alfy!-znowu krzyczała
-Mamusiu, ja nie chciałam.-zaczęłam płakać i pobiegłam przed siebie. W tamtej chwili nie panowałam już nad sobą. Biegłam gdzieś, sama nie wiem gdzie. Gdy byłam wystarczająco daleko, moje łzy zamieniły się w głośny śmiech.
-Kim jesteś?-spytała nagle Jade. Już miałam odpowiedzieć, że jestem jej przybraną córką, gdy zobaczyłam, że wcale nie wyglądam jak szczeniak. Przez ten atak śmiechu przestałam panować nad mocą i przybrałam swój zwykły wygląd. Moje futro przecinały złote tatuaże i byłam dużo większa.
-A więc jestem tylko iluzją. Wyobrażasz sobie mnie tylko. Mnie tutaj nie ma...-zaczęłam wymyślać i powoli wycofywałam się.
-Wcale sobie ciebie nie wyobraziłam.-oburzyła się
-Masz rację. Nie wyobraziłaś sobie mnie.-zaśmiałam się
-Tak więc kim jesteś?-spytała ponownie
-Nie powinno cię to interesować.-odpowiedziałam tylko tym razem poważni
-Tak jakby powinno. Jesteś intruzem na terenie watahy, do której należę...
-Czyli się ciebie nie pozbędę?-spytałam z nadzieją w głosie. Jadę pokiwała twierdząco głową.
-No więc jestem Aurum, wilk Jesieni.-przedstawiłam się i teatralne ukłoniłam się przed nią.
-Ale przecież Aurum to ta mała.
-Ta mała?-zmieniłam się w szczeniaka i zaśmiałam. Już po chwili byłam dorosłą wilczycą.
-A teraz mam do ciebie prośbę. Mogłabyś nikomu o tym nie mówić?
-Niby dlaczego miałabym tego nie robić?-spytała podejrzliwie
-Bo i tak nikt ci nie uwierzy. W końcu wilki Czterech Pór Roku to tylko legendy.-zaśmiałam się i znów byłam szczeniakiem.-To jak? Umowa stoi?
<Jade?>
Tajler CD Renee
- tak masz rację chodźmy
Poszliśmy prosto do jaskoni aL zapukałem do drzwi . Otworzył je Drago i powiedziałał ze spokojem:
- tak? o co chodzi?
- przyszliśmy oznajmić ,że jesteśmy parą - powiedziałem
- no to wam gratuluję(powiedział a ja cułem ,że jest szczęśliwy , że nie jestem z jego córką)
tylko po to przyszliście?
- W sumie tak , no dobrze nie przeszkadzamy już - powiedziała Renee i pociągęła mnie za sobą
Poszliśmy nad rzekę usieliśmy tam i rozmawialiśmy o wszystkim co przyszło nam do głowy , po jakimś czasie spytałem :
- Renee skoro jesteśmy razem to może zamieszkamy w jednej jaskini cpo o tym myślisz?
Bo jeśli sie zgodzisz to będzie trzeba wybrać albo twiją albo moją jaskinię jak wolisz wiesz w mojej jest mnóstwo pokoi ja mam jeden z growilem ale jakbyś sie zgodziła to growil miał by mój pokój Paradise też a my wspólny i użądzilibyśmy salon ja sam nie mam do tego głowy a jak coś to mozemy być w twojej i wszystko urządzić . Albo mieszkać oddzielnie
Więc jak wolisz?
Reneesmee?
Poszliśmy prosto do jaskoni aL zapukałem do drzwi . Otworzył je Drago i powiedziałał ze spokojem:
- tak? o co chodzi?
- przyszliśmy oznajmić ,że jesteśmy parą - powiedziałem
- no to wam gratuluję(powiedział a ja cułem ,że jest szczęśliwy , że nie jestem z jego córką)
tylko po to przyszliście?
- W sumie tak , no dobrze nie przeszkadzamy już - powiedziała Renee i pociągęła mnie za sobą
Poszliśmy nad rzekę usieliśmy tam i rozmawialiśmy o wszystkim co przyszło nam do głowy , po jakimś czasie spytałem :
- Renee skoro jesteśmy razem to może zamieszkamy w jednej jaskini cpo o tym myślisz?
Bo jeśli sie zgodzisz to będzie trzeba wybrać albo twiją albo moją jaskinię jak wolisz wiesz w mojej jest mnóstwo pokoi ja mam jeden z growilem ale jakbyś sie zgodziła to growil miał by mój pokój Paradise też a my wspólny i użądzilibyśmy salon ja sam nie mam do tego głowy a jak coś to mozemy być w twojej i wszystko urządzić . Albo mieszkać oddzielnie
Więc jak wolisz?
Reneesmee?
Laura CD Luny
- Laura znalazła jego duszę ? - zapytała mama
- Tak... - usiadła, wystawiłam swoją łapę do przodu, a w niej miniaturka duszy Bruna.
- Da się z nim rozmawiać...?
- Można, ale tylko zadawać pytania... zaś On będzie pisał na piachu lub stukał w jakieś przedmioty...
- A gdzie On jest tak dokładnie..? - dopytał Drago
- Hmm... między piekłem, a niebem... wędruje po świecie i poszukuje przygód, ale jako duch.... - powiedziałam i schowałam łapę
< Luna?>
- Tak... - usiadła, wystawiłam swoją łapę do przodu, a w niej miniaturka duszy Bruna.
- Da się z nim rozmawiać...?
- Można, ale tylko zadawać pytania... zaś On będzie pisał na piachu lub stukał w jakieś przedmioty...
- A gdzie On jest tak dokładnie..? - dopytał Drago
- Hmm... między piekłem, a niebem... wędruje po świecie i poszukuje przygód, ale jako duch.... - powiedziałam i schowałam łapę
< Luna?>
Luna CD Draga
Szłam przez las i zobaczyłam róże z karteczką "... Dla mego ukochanego Misia ♥ ..." .
Uśmiechnęłam się pod nosem lecz przypomniałam sobie o Brunie . . .
- Czemu mnie to spotyka ? - pomyślałam .
Poszłam do Draga .
- Hej - uśmiechną się .
- Laura znalazła jego duszę ?
< Laura, Drago ? >
Uśmiechnęłam się pod nosem lecz przypomniałam sobie o Brunie . . .
- Czemu mnie to spotyka ? - pomyślałam .
Poszłam do Draga .
- Hej - uśmiechną się .
- Laura znalazła jego duszę ?
< Laura, Drago ? >
Od Reneesmee do Tajlera
Zamurowało mnie.
-Tak zostanę twoją partnerką. Odparłam
Tajler nałożył mi pierścionek na palec i pocałowaliśmy się.
Była chyba najszczęśliwszą waderą na świecie.
-Trzeba powiadomić alfę. Powiedziałam
-Zgadzam się. Odparł Tajler
<Tajler?>
-Tak zostanę twoją partnerką. Odparłam
Tajler nałożył mi pierścionek na palec i pocałowaliśmy się.
Była chyba najszczęśliwszą waderą na świecie.
-Trzeba powiadomić alfę. Powiedziałam
-Zgadzam się. Odparł Tajler
<Tajler?>
Tajler CD Renee
- jej Rehnee teraz zostało tylko jedno
- tak a co?(powiedziała z uśmiechem)
- to (uklęknąłem i wyciągnąłem zza pleców pudełeczko z obrączkami
Reneesmee czy będziesz moją partnerką?
mówiąc to miałem obrączki w pyszczku i patrzyłem na nią i czekałem na odpowiedź pełen nadziei
Reneesmee zgadzasz się?
- tak a co?(powiedziała z uśmiechem)
- to (uklęknąłem i wyciągnąłem zza pleców pudełeczko z obrączkami
Reneesmee czy będziesz moją partnerką?
mówiąc to miałem obrączki w pyszczku i patrzyłem na nią i czekałem na odpowiedź pełen nadziei
Reneesmee zgadzasz się?
Od Reneesmee do Tajlera
-To było niesamowite. Powiedziałam
-To wyraża moje uczucia. Odparł Tajler.
-To może teraz coś ja dla ciebie zaśpiewam.
http://uploaduj.net/D4e141/sylwia-grzeszczak-t-cza-mp3/
Tajler patrzył na mnie.
-To wszystko jest dla ciebie. Powiedziałam i pocałowałam go w policzek
<Tajler? Nie pytaj skąd mam taką wersję tej piosenki>
-To wyraża moje uczucia. Odparł Tajler.
-To może teraz coś ja dla ciebie zaśpiewam.
http://uploaduj.net/D4e141/sylwia-grzeszczak-t-cza-mp3/
Tajler patrzył na mnie.
-To wszystko jest dla ciebie. Powiedziałam i pocałowałam go w policzek
<Tajler? Nie pytaj skąd mam taką wersję tej piosenki>
Od Sheigan
Szłam lasem.
Myślałam nad wszsytki co się wydarzyło.
Było dość gorąco, ale nie za bardzo.
Po niebie leciał klucz ptaków.
Wszystko dookoła... ŻYŁO...
Ale ja trochę byłam smutna...
Nagle podszedł do nie wilk.
- Kim jesteś?- spytałam.
- Jestem Chay, a ty?
- Nazywam się Sheigan. Miło i poznać.
< Chay? >
Myślałam nad wszsytki co się wydarzyło.
Było dość gorąco, ale nie za bardzo.
Po niebie leciał klucz ptaków.
Wszystko dookoła... ŻYŁO...
Ale ja trochę byłam smutna...
Nagle podszedł do nie wilk.
- Kim jesteś?- spytałam.
- Jestem Chay, a ty?
- Nazywam się Sheigan. Miło i poznać.
< Chay? >
Tajler CD Renee
- no ok
- Paradise, Growil idziemy!
Ruszyliśmy w stronę mostu szliśmy jakiś czas aż weszliśmy na most , ale nawet tego nie zauważyliśmy bo byliśmy zajęci rozmową. Szliśmy długi mostem a czas mijał i mijał. Doszliśmy na koniec mostu i usiedliśmy patrząc na wodę a słonko zachodziło. Nasi towarzysze się bawili a my patrzyliśmy na piękne niebo . Zaczęło się ściemniać , gwiazdy zaczynały jasno świecić . - Reneesmee może pójdziemy na trawę i pooglądamy gwiazdy?
- to świetny pomysł
znów szliśmy mostem a czas mijał. Gdy zeszliśmy z mostu położyliśmy się na trawie i patrzyliśmy w niebo. Leżeliśmy tak a ja zerkałem trochę na niebo a trochę na Reneesmee , dobrze czułem się w jej towarzystwie. Oglądaliśmy gwiazdy a ja powiedziałem:
- Rene wiesz późno już...
- naprawdę? ja w ogóle nie jestem zmęczona
- hmm tylko ci się wydaje bo jesteś cały dzień na łapach i nie czujesz już zmęczenia
-eee
- ja też tak mam odprowadzić cię do jaskini?
- dobrze
Poszliśmy w stronę jaskini Renee pod wejściem się pożegnaliśmy i umówiliśmy się w kolorowym lesie w samo południe. Renee weszła z Paradise do jaskinki a ja z Growilwm poszliśmy do swojej Jaskini.
***W mojej jaskini****
- wszystko widziałem hehe (powiedział Growil)
- o czym ty mówisz?
- o niczym , o niczym (hehe)
- a śmiejesz sie z...?
- nie ważne , jestem zmęczony - DOBRANOC!
- taaa
Po dziwnej rozmowie z towarzysze poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku.(myślałem o spotkaniu z Reneesmee i o słowach Growila... Nagle olśniło mnie ! Wziąłem gitarę w łapy i zacząłem kończyć piosenkę myśląc tylko o niej o Reneesmee o tym ile nas łączy wspólna pasja i marzenie . już znalazłem drogę swojego życia. Po skończonej piosence położyłem się spać i zasnąłe pełen nadziei .
*****Następnego dnia******
Wstałem rano i przywitałem się z Grwilem i wyszedłem z jaskini z gitarą w łapach w stronę lasu. Gdy doszedłem na miejsce popatrzyłem na liście i z czerwonych ułożyłem Serce i usiadłem w środku .Po jakimś czasie przyzła Renee.
- Cześć Ta..
jler
- cześć Renee podejdź do mnie (rene podeszła i popatrzyła na mnie
- skończy łem piosenkę - oznajmiłem
- zaśpiewasz?
- tak..Moje serce ciągle szuka
Gwiazdy na powierzchni morza
Jeśli możesz wskazać jedną drogę do ciebie,
Możliwe, że cię napotkam.
Każdego ranka myślę o twoim głosie
I kiedy widzę że idziesz...
Jeśli to życie jest miłością
Z naszej pasji, możemy się kiedyś spotkać.
Tylko powiedz mi, gdzie jestem,
W moich ramionach będę szukać później...
Jak tysiące dusz nierozłącznych
Marzę o nieskończonym pocałunku...
Powiedz mi, czy jest coś co mogę zrobić,
Aby ukryć moje życie,
Wiem, to się stanie
Twoja i moja połowa wkrótce się odnajdą,
Bez przypadku.
Jeśli czuję zimno w samotności,
Patrzę na moją klatkę piersiową,
Jeśli moje kroki prowadzą do ciebie,
Poczuję kiedyś twoje ciepło, a
Twoje imię będzie napisane w moim na piasku
Piszę o tej miłości
A jeśli morze zabierze dzisiejsze słowa,
Będę Krzyczeć głośniej niż słońce...
Tylko powiedz mi, gdzie jestem,
W moich ramionach będę szukać później...
Jak tysiące dusz nierozłącznych
Marzę o nieskończonym pocałunku...
Powiedz mi, czy jest coś co mogę zrobić,
Aby ukryć moje życie,
Wiem, to się stanie
Twoja i moja połowa wkrótce się odnajdą,
Bez przypadków.
Będę tam...
Zawsze po twojej stronie...
Będę tam...
- potem patrzyłem jej prosto w oczy i zaśpiwaliśmy razem
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=NOzfhnCUnjg
(niestety YouTube nie wyszukało piosenki)
Renesmee ta piosenka zawiera wszystkie moje uczucia
Reneesmee?
- Paradise, Growil idziemy!
Ruszyliśmy w stronę mostu szliśmy jakiś czas aż weszliśmy na most , ale nawet tego nie zauważyliśmy bo byliśmy zajęci rozmową. Szliśmy długi mostem a czas mijał i mijał. Doszliśmy na koniec mostu i usiedliśmy patrząc na wodę a słonko zachodziło. Nasi towarzysze się bawili a my patrzyliśmy na piękne niebo . Zaczęło się ściemniać , gwiazdy zaczynały jasno świecić . - Reneesmee może pójdziemy na trawę i pooglądamy gwiazdy?
- to świetny pomysł
znów szliśmy mostem a czas mijał. Gdy zeszliśmy z mostu położyliśmy się na trawie i patrzyliśmy w niebo. Leżeliśmy tak a ja zerkałem trochę na niebo a trochę na Reneesmee , dobrze czułem się w jej towarzystwie. Oglądaliśmy gwiazdy a ja powiedziałem:
- Rene wiesz późno już...
- naprawdę? ja w ogóle nie jestem zmęczona
- hmm tylko ci się wydaje bo jesteś cały dzień na łapach i nie czujesz już zmęczenia
-eee
- ja też tak mam odprowadzić cię do jaskini?
- dobrze
Poszliśmy w stronę jaskini Renee pod wejściem się pożegnaliśmy i umówiliśmy się w kolorowym lesie w samo południe. Renee weszła z Paradise do jaskinki a ja z Growilwm poszliśmy do swojej Jaskini.
***W mojej jaskini****
- wszystko widziałem hehe (powiedział Growil)
- o czym ty mówisz?
- o niczym , o niczym (hehe)
- a śmiejesz sie z...?
- nie ważne , jestem zmęczony - DOBRANOC!
- taaa
Po dziwnej rozmowie z towarzysze poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku.(myślałem o spotkaniu z Reneesmee i o słowach Growila... Nagle olśniło mnie ! Wziąłem gitarę w łapy i zacząłem kończyć piosenkę myśląc tylko o niej o Reneesmee o tym ile nas łączy wspólna pasja i marzenie . już znalazłem drogę swojego życia. Po skończonej piosence położyłem się spać i zasnąłe pełen nadziei .
*****Następnego dnia******
Wstałem rano i przywitałem się z Grwilem i wyszedłem z jaskini z gitarą w łapach w stronę lasu. Gdy doszedłem na miejsce popatrzyłem na liście i z czerwonych ułożyłem Serce i usiadłem w środku .Po jakimś czasie przyzła Renee.
- Cześć Ta..
jler
- cześć Renee podejdź do mnie (rene podeszła i popatrzyła na mnie
- skończy łem piosenkę - oznajmiłem
- zaśpiewasz?
- tak..Moje serce ciągle szuka
Gwiazdy na powierzchni morza
Jeśli możesz wskazać jedną drogę do ciebie,
Możliwe, że cię napotkam.
Każdego ranka myślę o twoim głosie
I kiedy widzę że idziesz...
Jeśli to życie jest miłością
Z naszej pasji, możemy się kiedyś spotkać.
Tylko powiedz mi, gdzie jestem,
W moich ramionach będę szukać później...
Jak tysiące dusz nierozłącznych
Marzę o nieskończonym pocałunku...
Powiedz mi, czy jest coś co mogę zrobić,
Aby ukryć moje życie,
Wiem, to się stanie
Twoja i moja połowa wkrótce się odnajdą,
Bez przypadku.
Jeśli czuję zimno w samotności,
Patrzę na moją klatkę piersiową,
Jeśli moje kroki prowadzą do ciebie,
Poczuję kiedyś twoje ciepło, a
Twoje imię będzie napisane w moim na piasku
Piszę o tej miłości
A jeśli morze zabierze dzisiejsze słowa,
Będę Krzyczeć głośniej niż słońce...
Tylko powiedz mi, gdzie jestem,
W moich ramionach będę szukać później...
Jak tysiące dusz nierozłącznych
Marzę o nieskończonym pocałunku...
Powiedz mi, czy jest coś co mogę zrobić,
Aby ukryć moje życie,
Wiem, to się stanie
Twoja i moja połowa wkrótce się odnajdą,
Bez przypadków.
Będę tam...
Zawsze po twojej stronie...
Będę tam...
- potem patrzyłem jej prosto w oczy i zaśpiwaliśmy razem
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=NOzfhnCUnjg
(niestety YouTube nie wyszukało piosenki)
Renesmee ta piosenka zawiera wszystkie moje uczucia
Reneesmee?
Thursday, August 8, 2013
Od Reneesmee do Tajlera
-Tak...brakowało mi tych lat. Zabawa, brak zmartwień.
- Miałaś takie dzieciństwo? Spytał się Tajler
-Tak...chodź mi na okrągło coś kazano. Ucz się, idź ćwiczyć, nie śpiewaj już więcej. Do był mój ojciec. Moja matka stawiała mu się ale ona nie panowała nad żadnym z żywiołów, choć była wilkiem wody. A moja siostra Esme to była moja najlepsza przyjaciółka.
-Miałaś fajnie.
-Ale teraz jest lepiej. Odparłam -Może pójdziemy na Most Golden Time?
<Tajler?>
- Miałaś takie dzieciństwo? Spytał się Tajler
-Tak...chodź mi na okrągło coś kazano. Ucz się, idź ćwiczyć, nie śpiewaj już więcej. Do był mój ojciec. Moja matka stawiała mu się ale ona nie panowała nad żadnym z żywiołów, choć była wilkiem wody. A moja siostra Esme to była moja najlepsza przyjaciółka.
-Miałaś fajnie.
-Ale teraz jest lepiej. Odparłam -Może pójdziemy na Most Golden Time?
<Tajler?>
Drago CD Luny
- Jeszcze kiedyś mówiłeś do mnie ' słoneczko ', przynosiłeś kwiaty . . . teraz jest ' Luna ' i rano jak wstaje dostaje sarnę . . .
- Ale... - zacząłem - ja to robię z miłości, nie chcę żebyś się przemęczała..... ale jeśli nie chcesz już saren.... to nie... - powiedziałem pełen miłości, a zarazem wielkiego smutku. - kocham Cię... - powiedziałem i zacząłem skakać po skałach by wyjść. Na szczycie głośno zawyłem i pobiegłem dalej, a w oddali było słychać wycie innych wilków.
Pobiegłem na tereny ludzkie, a dokładnie do tartaku. Stanąłem po środku a wokół mnie chodziły wilki.
- Kochasz Lunę... ale Ona tego nie wie...
- To twoja miłość....
Mówiły tak chodząc wokoło mnie. Nagle na górce drewna stanął czarny wilk. Głośno ryknął, a wszyscy się uspokoili:
- Wiemy że kochasz Lunę, ale Ona tego nie widzi... - powiedział basior schodząc powoli do mnie - Będzie trzeba ją zabić....
- Luna to wilk ! - warknąłem
- I tak zginie !- warknął basior obok, a ja rzuciłem się na niego.
Czarny basior ponownie ryknął.
- Będzie walczyć z nami... - mówił.
Warczał na mnie, wystawiał zęby i kazał mi się zniżać. Zaś ja stanął prosto i mówiłem:
- Jestem władcą gwiazd i nikt nie będzie mi rozkazywał...... a tym bardziej TY ! - warknąłem.
Ugryzłem go w bok i pobiegłem.
Gdy wyszedłem z lasu zauważyłem Lunę. Rozejrzałem się wokoło i znalazłem róże. Była mała kartka i napisałem:
"... Dla mego ukochanego Misia ♥ ..."
Położyłem koło niej i odszedłem.
<Luna? te cytaty powyżej kojarzą mi się z saga zmierzch przed świtem (epizod z wilkami) xD >
- Ale... - zacząłem - ja to robię z miłości, nie chcę żebyś się przemęczała..... ale jeśli nie chcesz już saren.... to nie... - powiedziałem pełen miłości, a zarazem wielkiego smutku. - kocham Cię... - powiedziałem i zacząłem skakać po skałach by wyjść. Na szczycie głośno zawyłem i pobiegłem dalej, a w oddali było słychać wycie innych wilków.
Pobiegłem na tereny ludzkie, a dokładnie do tartaku. Stanąłem po środku a wokół mnie chodziły wilki.
- Kochasz Lunę... ale Ona tego nie wie...
- To twoja miłość....
Mówiły tak chodząc wokoło mnie. Nagle na górce drewna stanął czarny wilk. Głośno ryknął, a wszyscy się uspokoili:
- Wiemy że kochasz Lunę, ale Ona tego nie widzi... - powiedział basior schodząc powoli do mnie - Będzie trzeba ją zabić....
- Luna to wilk ! - warknąłem
- I tak zginie !- warknął basior obok, a ja rzuciłem się na niego.
Czarny basior ponownie ryknął.
- Będzie walczyć z nami... - mówił.
Warczał na mnie, wystawiał zęby i kazał mi się zniżać. Zaś ja stanął prosto i mówiłem:
- Jestem władcą gwiazd i nikt nie będzie mi rozkazywał...... a tym bardziej TY ! - warknąłem.
Ugryzłem go w bok i pobiegłem.
Gdy wyszedłem z lasu zauważyłem Lunę. Rozejrzałem się wokoło i znalazłem róże. Była mała kartka i napisałem:
"... Dla mego ukochanego Misia ♥ ..."
Położyłem koło niej i odszedłem.
<Luna? te cytaty powyżej kojarzą mi się z saga zmierzch przed świtem (epizod z wilkami) xD >
Luna CD Laury i Draga
Laura zniknęła, Candy kopała dół w ziemi, a ja patrzyłam na jego martwe czarne oczy, które jeszcze parę godzin temu patrzyły na świat przez okno i marzyły by zakosztować życia, jego długie białe łapy już nigdy nie dotkną ziemi, a za ledwie dwa lata temu jeszcze biegały, łapiąc zające w Magic Park .
Podszedł do mnie Drago nic nie mówiąc i przytulił mnie .
- Luno . . . - zaczął .
- Jest dobrze - spojrzałam w jego duże niebieskie oczy - lecz tęsknie za tym co było kiedyś . . .
- Co masz na myśli ? - zapytał z rozczarowaniem - Mamy trójkę . . .mieliśmy wspaniałego syna i wciąż mamy dwie wspaniałe córki . . . mamy najlepsze dzieci ! Za czym tęsknisz ?
- Za nami . . .
- Ale wciąż jesteśmy razem !
- Ale nie jest tak samo ! - podniosłam głos lecz się uciszyłam jak spojrzałam na Bruna - Mamy wspaniałe szczeniaki, tak, ale przez to zapomnieliśmy, że my żyjemy . Jeszcze trzy lata temu chodziliśmy na spacery, kłóciliśmy się z Lovely . . . Gdy wpatrywałeś mi się głęboko w oczy czułam, że mam to o czym marzyłam od dziecka . . . Teraz tak nie jest . . . patrzysz bo musisz !
- Kocham Cię !
- Kochasz, ale nie jesteś zakochany !
- O czym ty mówisz ?!
- Jeszcze kiedyś mówiłeś do mnie ' słoneczko ', przynosiłeś kwiaty . . . teraz jest ' Luna ' i rano jak wstaje dostaje sarnę . . .
< Drago ? >
Podszedł do mnie Drago nic nie mówiąc i przytulił mnie .
- Luno . . . - zaczął .
- Jest dobrze - spojrzałam w jego duże niebieskie oczy - lecz tęsknie za tym co było kiedyś . . .
- Co masz na myśli ? - zapytał z rozczarowaniem - Mamy trójkę . . .mieliśmy wspaniałego syna i wciąż mamy dwie wspaniałe córki . . . mamy najlepsze dzieci ! Za czym tęsknisz ?
- Za nami . . .
- Ale wciąż jesteśmy razem !
- Ale nie jest tak samo ! - podniosłam głos lecz się uciszyłam jak spojrzałam na Bruna - Mamy wspaniałe szczeniaki, tak, ale przez to zapomnieliśmy, że my żyjemy . Jeszcze trzy lata temu chodziliśmy na spacery, kłóciliśmy się z Lovely . . . Gdy wpatrywałeś mi się głęboko w oczy czułam, że mam to o czym marzyłam od dziecka . . . Teraz tak nie jest . . . patrzysz bo musisz !
- Kocham Cię !
- Kochasz, ale nie jesteś zakochany !
- O czym ty mówisz ?!
- Jeszcze kiedyś mówiłeś do mnie ' słoneczko ', przynosiłeś kwiaty . . . teraz jest ' Luna ' i rano jak wstaje dostaje sarnę . . .
< Drago ? >
Laura i Drago CD Candy - Śmieć brata
- Bruno . . . Bruno się zabił - powiedziała cicho Candy
- CO ?! - wykrzyknął tata
- Lecimy... - powiedziałam smutna i zamieniłam się w ducha.
** Na miejscu **
- Bruno... - zapłakałam siadając koło niego
Tata podbiegł szybko. Jedną łapą podniósł mu łeb, a drugą dotknął czoła.
- Co robisz? - zapytałam ze łzami w oczach
- Próbuje wskrzesić, ale.... nic z tego... - łza wypłynęła mu z oka
- Możemy go teraz tylko pochować.. - powiedziała Candy
- Ale można z nim również rozmawiać....
- Jak? - zdziwiła się Candy
- Mogę rozmawiać z duchami, a jak z nimi to z duszami też... - zrobiłam lekki uśmiech i od razu opadł.
- Pochowamy go tu zaś blisko mostu.... jest tu cicho, On to lubiła.... - oznajmił Drago
- Ja się zgadzam.... - powiedziałam zamieniając się w ducha - może uda mi się znaleźć jego duszę.. - powiedziałam i zniknęłam
< Candy? Luna?>
- CO ?! - wykrzyknął tata
- Lecimy... - powiedziałam smutna i zamieniłam się w ducha.
** Na miejscu **
- Bruno... - zapłakałam siadając koło niego
Tata podbiegł szybko. Jedną łapą podniósł mu łeb, a drugą dotknął czoła.
- Co robisz? - zapytałam ze łzami w oczach
- Próbuje wskrzesić, ale.... nic z tego... - łza wypłynęła mu z oka
- Możemy go teraz tylko pochować.. - powiedziała Candy
- Ale można z nim również rozmawiać....
- Jak? - zdziwiła się Candy
- Mogę rozmawiać z duchami, a jak z nimi to z duszami też... - zrobiłam lekki uśmiech i od razu opadł.
- Pochowamy go tu zaś blisko mostu.... jest tu cicho, On to lubiła.... - oznajmił Drago
- Ja się zgadzam.... - powiedziałam zamieniając się w ducha - może uda mi się znaleźć jego duszę.. - powiedziałam i zniknęłam
< Candy? Luna?>
Subscribe to:
Posts (Atom)